January 26, 2021

Naleśniki - najlepsze

Naleśniki mogłabym jeść bardzo często. A to dlatego, że to danie, które daje masę możliwości. Wystarczy zajrzeć do menu dowolnej naleśnikarni, by zobaczyć ile można zrobić dań mając do dyspozycji przepis na naleśniki. Chyba nigdy nie miałam takiej ochoty na naleśniki jak w Göteborgu, gdzie trafiliśmy jako biedni studenci na saksy - do firmy zajmującej się myciem okien, a przy okazji drobnym sprzątaniem. W celach oszczędnościowych, nasza dieta składała się z dużej ilości ryżu, najtańszego, kupowanego w białych pudełkach, który regularnie przerabiałam na risotto. Z kolei na posiłki nieobiadowe, były kanapki z pasztetem kieleckim na przemian z paprykarzem szczecińskim. Nic więc dziwnego, że kiedy któregoś dnia weszliśmy do naszej firmy i powitał nas tam zapach naleśników, to miałam na nie taką ochotę, jak nigdy wcześniej czy później. Smażyła je pewna Polka, która koczowała w tej firmie razem ze swoim mężem, jego przyjacielem i jego dziewczyną. Niestety, pomimo okazanej im pomocy, która kilka miesięcy później nieco nam się odbiła czkawką, nie wpadło nikomu z nich do głowy poczęstować nas tym rarytasem. Ale do dzisiaj przypomina mi się zapach naleśników smażonych na sprzęcie turystycznym - kuchence na spirytus i składanej patelni -  w tejże właśnie szwedzkiej firmie. Chyba żadne inne naleśniki nie wydały mi się tak luksusowym daniem jak właśnie tamte. Naleśników nie spróbowaliśmy, więc nie wiem czy były dobre, z Göteborga wkrótce wyjechaliśmy, a wspomnienie zostało i czasem wraca. Jak łatwo się domyśleć - najczęściej pod wpływem smażenia naleśników.

Print Friendly and PDF

January 22, 2021

Pasta bezjajeczna

W styczniu podjęłyśmy wyzwanie by ograniczyć do maksimum jedzenie mięsa. January-veganuary. Nie planujemy być wegankami, przynajmniej na razie. Choć myślę, że i wcale, bo za bardzo lubimy sery i jajka. 😉 Ale maratony bezmięsne zdarzało się nam robić już wcześniej. Ten również całkiem nieźle nam się udaje, choć jest to wyzwanie czysto honorowe, a nie z zapisaniem się gdzieś tam. Ta pasta zrobiła na nas niesłychane wrażenie, bo nie dość że jest smaczna, to jeszcze świetnie imituje pastę jajeczną. W sumie nie szukałam takiego przepisu z racji veganuary, ale dlatego, że ostatnio wspominałam pobyt w Warszawie i wizytę w super restauracji. O tym będzie więcej przy innej okazji, a tymczasem świetna pasta. Naprawdę - jak nie przepadam za ciecierzycą w postaci hummusa, tak w tej wersji jest ona rewelacyjna. Przepis pochodzi z Jadłonomii, której autorka wspiera i smakowicie zachęca do jedzenia bezmięsnego. Nie raz robiłam coś z jej przepisów i niemal za każdym razem był to strzał w dziesiątkę. Ponieważ bardziej zależało mi na czymś bezmięsnym niż na wegańskim, ja akurat zrobiłam pastę z tradycyjnym majonezem, ale można oczywiście zrobić i z wegańskim. 

Print Friendly and PDF

January 20, 2021

Domowe fish & chips czyli ryba smażona jak w smażalni

Nigdzie ryba tak nie smakuje jak w dobrej smażalni - świeża i dobrze usmażona, podana z różnymi dodatkami. No i oczywiście jedzona gdzieś nad wodą. No ale nie zawsze ma się to, co najlepsze. Czasem trzeba zadowolić się tym, co jest w zasięgu ręki. Ryba jest u nas dość częstym gościem, ale nigdy nie robiłam ryb smażonej w głębokim tłuszczu. Niewątpliwie ma ona swój urok, więc od czasu do czasu warto zjeść taką rybę, nawet jeśli nie jest to najzdrowsza potrawa, ze względu na nasączenie tłuszczem. A że ostatnio z racji ograniczeń pandemicznych mało jeździmy, to smażalnię zrobiłam w domu. 
Często ciasto do ryby robione jest na bazie piwa. Ponieważ jednak ostatnio widziałam wiele przepisów na rybę z wykorzystaniem mleka kokosowego, więc spróbowałam takiego ciasta, zwłaszcza, że przy okazji wykorzystałam otwarte wcześniej takie właśnie mleko. Spokojnie jednak można zrobić ze zwykłym mlekiem. Ryba wyszła bardzo smaczna i przypomniała nam dobre doświadczenia ze wszelkich smażalni, w których jadaliśmy rybki. 
Print Friendly and PDF

January 18, 2021

Zupa krem z papryki

To jedna ze smaczniejszych zup, nie tylko jesiennych, choć oczywiście jesienią jest najpyszniejsza. To taka kwintesencja jesieni - kolorowa i smaczna.  Ale prawda jest taka, że lubię zjeść miseczkę takiej zupy na obiad, niemal jak przystawkę, na rozgrzewkę po powrocie do domu z zimna; lubię ją też jako dodatek do lunchu - zwłaszcza, gdy towarzyszą jej grzanki z serem lub jakąś dobrą domową pastą. Przez lata kupowałam i doprawiałam gotową zupę paprykową. Była naprawdę świetna. Wręcz nawet uważałam, że sama lepszej nie zrobię. W pewnym jednak momencie, pod wpływem bogactwa papryk dostępnych jesienią na targu farmerskim, zrobiłam ją sama. Była jeszcze lepsza niż ta gotowa. 😉 Naprawdę warto samemu ugotować taką zupę, zwłaszcza, że nie ma z nią tak wiele pracy.  Print Friendly and PDF

January 14, 2021

Gołąbki z kaszą gryczaną, kartoflami i kapustą kiszoną

W poszukiwaniu nowych smaków zrobiłam gołąbki, jakich wcześniej nie robiłam i nie jadłam. Do stracenia było troszkę produktów, do zyskania coś nowego. Takie gołąbki nadziewane kaszą gryczaną, kartoflami i kapustą kiszoną są popularne na terenach wschodniej Polski - i tej obecnej, i tej przedwojennej. Aż się dziwię, że u mnie w domu ich nie jedzono, biorąc pod uwagę rodzinne korzenie ukraińsko-litewskie. Są specyficzne, ale smaczne. Według mnie sporo uroku dodaje im sos grzybowy.

Print Friendly and PDF

January 06, 2021

Królewska uczta: Dreikönigskuchen, czyli ciasto Trzech Króli

W wielu krajach jest zwyczaj uroczystego świętowania 6 stycznia, w dniu Trzech Króli. Stąd też różne są tradycje i zwyczaje, a przy okazji smakołyki. Wiele lat temu, nasz szef, z pochodzenia Meksykanin, przynosił w tym dniu ciasta drożdżowe i wystawiał je w różnych miejscach, by wszyscy mogli się częstować. Były pulchne i posypane trzykolorowym cukrem - zielonym, fioletowym i żółtym. W środku ukryty był mały golasek-Jezusek. W meksykańskiej tradycji, ten kto go znajdzie w swoim kawałku, powinien przygotować ucztę 2 lutego, w dniu święta Matki Boskiej Gromnicznej, uważanej w niektórych tradycjach za koniec obchodów Świąt Bożego Narodzenia.  To ciasto znacznie bardziej mi smakowało niż francuskie galette de rois. Szwajcarskie ciasto Trzech Króli, czyli Dreikönigskuchen w dużej mierze przypomina mi to meksykańskie - może dlatego, że nie jest przeciążone bakaliami i przyprawami, a przez to jest delikatniejsze i pulchniejsze. Nie odważyłam się piec w nim golaska-Jezuska, więc zastąpiłam go migdałem. Osoba, która znajdzie migdał jest przez cały 6 stycznia migdałowym królem lub królową.  

Print Friendly and PDF

January 05, 2021

Szczodraki

Wieczór poprzedzający Święto Trzech Króli nazywany był szczodrym wieczorem. Wtedy to księża rozpoczynali chodzenie "po kolędzie", przy okazji przepytując domowników, zwłaszcza najmłodszych z katechizmu. Zwyczajowo, dostawali też dary - dokładnie jak dzisiaj, kiedy to dla wizytującego księdza ma się kopertę.😉  Dzieci też otrzymywały drobne dary - jabłka czy orzechy, by były zdrowe. Kolędujących tego wieczora kolędników obdarowywano specjalnymi wypiekami - szczodrakami. Szczodraki były różne - pieczone jak bułeczki z ciasta drożdżowego lub z ciasta kruchego. W środku było nadzienie - z grzybów, z kapusty lub z mięsa. Do końca nie jest jasne w jakim kształcie były szczodraki - okrągłe, podłużne. W niektórych rejonach szczodraki przybierały kształt rogali - tam też kolędowanie nazywani chodzeniem po rogalach. I dlatego nie przejmowałam się kształtem moich. 😉 Szczodraki często były odzwierciedleniem tego, jaki był mijający rok - gdy rok był dobry, szczodraki były szczodre - pieczone z białej mąki i z dużą ilością nadzienia. Gdy rok był kiepski, szczodraki były skromne, małe z mieszanych mąk i bez nadzienia. Ale niezależnie od wszystkiego, zawsze musiały się pojawić. 

Nigdy wcześniej nie piekłam szczodraków. Jednak ostatnio - być może przez ograniczenia pandemiczne - miałam okazję więcej czasu spędzić na czytaniu, słuchaniu podcastów. I jakoś naszło mnie w czasie jednego z takich właśnie podcastów popróbować nowych - starych, tradycyjnych rzeczy. A może to nastrój po nienajlepszym roku sprawił, że w ramach zaklinania nowego roku, sięgnęłam po to, czego nigdy nie robiłam wcześniej? Co by to nie było, warto było spróbować szczodraków. 

Print Friendly and PDF

January 01, 2021

Noworoczne postanowienia

Zaczyna się kolejny rok. Znowu mamy nadzieję na to, że przyniesie nam oczekiwane zmiany, że będzie lepszy  niż poprzedni, że będzie dobry... 

Rok 2020 dał się nam we znaki. Witając go, nikt nie przypuszczał, że będzie to rok pandemii, zamknięć szkół i pracy, najróżniejszego rodzaju ograniczeń, w tym spotkań, kwarantanny, noszenia maseczek. Byliśmy świeżo po podróży do Belgii i Holandii, pełny wrażeń i zachwytów nad Brukselą i Amsterdamem. Mieliśmy kolejne plany podróżnicze... Tymczasem, nagle pojawiły się informacje o tajemniczym wirusie w Chinach, bardzo zaraźliwym i niebezpiecznym, o śmierci chińskiego lekarza, który jako pierwszy zauważył, że coś jest nie tak. Kiedy w połowie lutego zaczęły krążyć różne dowcipy o maseczkach noszonych w Chinach, śmialiśmy się z nich do rozpuku. Wszak Chińczycy i bez pandemii noszą maseczki, więc to nic dziwnego, że i przy tej nowej chorobie to robią. Poza tym wszystko to było takie dalekie i egzotyczne, a i  słowo pandemia nie istniało jeszcze w naszych słownikach. Potem doszły informacje z Lombardii o masowych zachorowaniach, śmierci... Ale nadal to wszystko było bardzo odległe i nas nie dotyczyło. Nawet przez chwilę nie myśleliśmy, że to się zmieni. Pojechaliśmy więc bez obaw zdobywać kolejne stany - Mississippi, Alabamę i Luizjanę. Podróż z przytupem zakończona w Nowym Orleanie - oglądaliśmy karnawałowe parady, w dzikim tłumie innych turystów i lokalesów, czyli tambylców, na paradach łapaliśmy koraliki, których kilogramy zwieźliśmy do domu, nosiliśmy twarzowe maski karnawałowe, delektowaliśmy się smakołykami kuchni nowoorleańskiej, w tym ciastem Trzech Króli czy beignets zjedzonymi w zatłoczonej Café du Mond. Dziś brzmi to jak wspomnienie z innej epoki....
Print Friendly and PDF