July 30, 2021

Fasolakia, czyli fasolka po grecku

Fasolka, taka ugotowana w wodzie często wychodzi nijaka. Niby dobra, ale nic szczególnego. Dopiero gdy się ją doprawi np. polewając masłem czosnkowym czy bułką tartą, nabiera wyrazu. Można oczywiście też zrobić ją w wersji chińskiej - krótko gotowaną na parze i polaną oliwą z czosnkiem. Wyrazista, chrupiąca i doskonale pasująca do wielu dań, niekoniecznie z kuchni chińskiej. 
Ta fasolka, zrobiona po grecku, jest doskonała. Idealna jako dodatek, jak i samodzielne danie podane z chrupiącą bułką czy bagietką. Koniecznie z kawałkami fety (jest i wegańska) i dobrymi oliwkami. 
W oryginalnym greckim przepisie, który miałam nawet nie wiem skąd, była to fasolka szparagowa, ale teraz latem, gdy bez problemu można dostać i zieloną, i żółtą fasolkę, warto się skusić na wersję z każdą z nich lub wręcz mieszaną. Kto spróbuje, ten nie pożałuje, bo jest naprawdę doskonała.
Print Friendly and PDF

July 27, 2021

Ciastka francuskie z morelami

Słuchaliśmy niedawno płyt. Takich starych, czarnych. Wśród nich była moja pierwsza własna dorosła płyta - taka mała, Maryli Rodowicz z dwiema piosenkami. Na obwolucie jest dedykacja, bo wygrałam ją na koloniach na konkursie piosenki kolonijnej w Suchodołach. Brawurowo odśpiewałam wtedy rozdzierającą piosenkę o trzech krasnoludkach, z których jeden trafia pod wałek żony-jędzy. 😉  Ale kolonie te kojarzą mi się przede wszystkim z morelami. Pamiętam podwieczorek serwowany pierwszego dnia - okropne, miękkie i mdłe morele. To były czasy, gdy w naszym ogrodzie rosły morele. Nie przepadałam jednak nigdy za morelami kupnymi, właśnie ze względu na ich mało wyrazisty smak. Lubiłam tylko takie z ogródka Babci - twarde, kwaskowate, zerwane z drzewa albo w postaci kompotu. Wtedy na koloniach dostałam pierwszą lekcję - nie narzekamy na jedzenie i zjadamy wszystko, co dostaliśmy do jedzenia. W sumie nie było na nich najgorzej, bo jeździliśmy na wycieczki do Łańcuta, Zamościa i Kazimierza, chodziliśmy do lasu i do wsi. Jednak do dzisiaj mam podobny stosunek do moreli - nie przepadam za surowymi, chyba że takimi twardymi. Za to bardzo lubię je w ciastach, dżemach, różnych potrawach czy też suszone. No i w tych ciasteczkach, które kojarzą mi się z latem i ciepłymi wieczorami spędzanymi na tarasie.  Print Friendly and PDF

July 23, 2021

Ratatouille

Sobotni wieczór. Filmowy wieczór rodzinny i film Ratatouille. Dlaczego ten? Bo właśnie przyjaciółka mi przypadkowo uświadomiła, że w sumie nigdy go nie widziałam. Czemu więc nie zrelaksować się przy takim filmie. Jak to bywa przy filmach o jedzeniu, nawet przerysowanych kreskówkach, człowiek robi się głodny i zaczyna myśleć o tym co by tu zjeść. No i wymyśliliśmy, że zjemy ratatouille. Zaczęłam się dokształcać, dzięki czemu dowiedziałam się, że ratatouille robi się w różny sposób. Myślę, że to oryginalne, uznawane za jedzenie biednych, było robione jak ratatouille nicejskie, czyli w warzywa były razem gotowane niczym potrawka. Tak zresztą wspomina je okropny krytyk w filmie Ratatouille - to gotowane przez jego mamę było niedościgłym wzorem, a szczurek Remy sprawił, że wróciły wspomnienia, pomimo, że podał swoje w iście mistrzowski sposób - plasterki warzyw, otoczone sosem. Ratatouille, jest relatywnie "młodą" potrawą - pierwsze wzmianki o niej wywodzą się z XIX w. Oczywiście z czasem przepis ewoluował i zaczęły się w nim pojawiać różne przyprawy, których wcześniej nie było - ot, jak choćby zioła prowansalskie. Ratatouille ma też odpowiedniki w innych kuchniach: pisto (Hiszpania), samfaina (Katalonia), tombet (Majorka), ciambotta, caponata i peperonata (Włochy, Tunezja), briám i tourloú (Grecja), şakşuka i türlü (Turcja), ajapsandali (Gruzja), lecsó (Węgry), ghiveci (Rumunia) czy zaalouk (Maroko). Moja wersja bardziej przypomina confit bayaldi, z racji ułożenia, choć nie do końca nim jest. Puryści kulinarni pewnie nie zgodzili by się ze mną - jeśli wierzyć encyklopedii kulinarnej Larousse Gastronomique, prawdziwe ratatouille składa się z warzyw osobno gotowanych, a dopiero w ostatniej fazie łączonych, by powstała potrawa o kremowej konsystencji. No cóż - może to i profanacja, ale nasze ratatouille, robione nieco na wyczucie, wyszło bardzo smaczne i momentalnie zniknęło z talerzy. Bardzo mnie to ucieszyło, bo początkowo, patrząc na maleńkie porcje nakładane przez wszystkich, myślałam, że czeka mnie kilka resztkowych lunchy. Tymczasem, nie została nawet kropelka sosu.  Print Friendly and PDF

July 20, 2021

Kompot czereśniowy

Jako dziecko wychowałam się na kompotach z wiśni robionych na zimę. Uwielbiałam je i uważałam, że nigdy nie ma ich wystarczająco. Wiśnie z takiego kompotu używane były do przystrajania tortu makowego na święta lub stanowiły deser. Kompoty robiliśmy nawet w 1976 r. kiedy wprowadzono kartki na cukier, a my na horyzoncie mieliśmy przeprowadzkę do nowego mieszkania. Zanim jednak pojawiły się kartki, cukier można było kupić, tyle, że kolejki były obłędne. Staliśmy w nich wytrwale, bo mama powiedziała, że albo wystoimy cukier, albo nie będzie kompotów i konfitur. Pamiętam, że rano i po południu szliśmy z moją przyjaciółką Kamilą do delikatesów w Alei Niepodległości. Wracaliśmy z kilogramem cukru każde z nas. Kiedyś w kolejce w Delikatesach dowiedzieliśmy się, że w Supersamie na Puławskiej cukier sprzedawany jest cały dzień. Postanowiliśmy zaskoczyć rodziców i nic im nie mówiąc pojechaliśmy czy też poszliśmy do Supersamu. Byliśmy z siebie bardzo dumni, bo była to dla nas niezła wyprawa. Byliśmy przecież dzieciakami - Kamila i ja miałyśmy po 9 lat, a mój brat 7.  Był to ostatni taki rok, kiedy mieliśmy taką ilość przetworów. Nigdy potem już nie mieliśmy kompotów i konfitur - po trosze dlatego, że kryzys się pogłębiał, a cukru było nawet na kartki coraz mniej, a po trosze z innych powodów. Ale w pamięci został mi tamten rok i te wszystkie przetwory, a zwłaszcza kompoty wiśniowe, i olbrzymi wiklinowy kosz przeprowadzkowy, który z Babcią wzmacniałyśmy, by udźwignął słoiki. 
W USA znalazłam odpowiednik tamtego smakołyku - kompot z wiśni produkcji niemieckiej. Doskonały. Ale od pewnego czasu lubię sama zrobić kilka kompotów na zimę. I przyznam, że wychodzą rewelacyjne, choć robię je z czereśni. W takim kompocie najważniejsze jest to, by owoce nie były rozkłapciane, a jędrne. Wtedy można ich użyć do wielu deserów i wyjadać z przyjemnością ze słoika. Kiedy zimą otwieramy taki kompot, przypomina się lato i czereśnie, których pochłaniamy w sezonie zawsze ogromne ilości. Ma znakomity smak, a w tle czuć delikatną nutkę tego jednego goździka.  

Print Friendly and PDF

July 14, 2021

Pierogi z wiśniami i czereśniami

Nawet nie wiedziałam, że jest taki dzień - Dzień Owoców Sezonowych! Owoców, które najbardziej lubię, bo mają ten niezapomniany smak i zapach. Pamiętam jak zachwycałam się kiedyś, że w zimie można kupić truskawki i opowiadałam o tym Babci. Ona też nie mogła się nadziwić. Ale szybko przekonałam się, że nie smakują one tak jak te sezonowe, lokalne truskawki. Staram się więc pewne owoce kupować przede wszystkim w sezonie. Najlepiej od lokalnych producentów. I nieodmiennie rozkoszuję się ich smakiem! Jeszcze do niedawna wiśnie były u nas rzadkością. Przez wiele lat ich w ogóle nie można było dostać. Ale za to czereśnie .... Każdy gość zachwycał się ich smakiem i dorodnością. Nawet największe wybredne osobniki, kręcinosy i narzekajła nie mogły się nachwalić czereśni. Robiłam z nich wszystko co w Polsce robiło się z czereśni - konfitury, nalewki, kompoty. A w sezonie pożeraliśmy tony świeżych czereśni. Za wiśniami tak bardzo nie tęskniłam, bo jaki dziecko nie przepadałam za nimi. Choć czasem przydałyby się do tego czy innego dania. Ostatnio jednak, chyba pod wpływem najeźdźców z Europy, zaczęły pojawiać się wiśnie. Może nie w sklepach, ale w sklepach rosyjskich, targach farmerskich, a także bezpośrednio u farmerów, do kupienia na pudła. 
I tak też zaczęłam kupować. Zwykle w połowie tygodnia dostaję email z zapytaniem o zamówienie, a w niedzielę odstaję dłuższą lub krótszą kolejkę, zwykle wśród Rosjan po odbiór dóbr owocowych prosto z ciężarówki. Kiedy więc w domu miałam sporą porcyjkę wiśni i czereśni, na dworzu temperatury biły wszelkie rekordy i przekraczały 109F /43 C, a w domu siedziała gromadka młodzieży o międzynarodowych korzeniach, zgromadzonej na maraton filmowy, naturalne wydało mi się zrobienie na obiad czegoś lekkiego i co wszystkim przypadnie do gustu. Wybór padł na pierogi z wiśniami. Potem doszłam do wniosku, że kwaśne owoce niekoniecznie mogą wszystkim smakować, więc użyłam mieszanki wiśni i czereśni. Pierogów zeszła obłędna ilość, zwłaszcza, że i do nas dorosłych wpadły psiapsiółki chroniące się przed upałem. Każdy jadł jak chciał - bez śmietany, by rozkoszować się i nadzieniem, i ciastem na pierogi, ze śmietaną, z bitą śmietaną, z cukrem i ze śmietaną, posypaną jeszcze dodatkowym cukrem. Pod wieczór moje dziecko kręciło się po kuchni sprawdzając czy "przypadkiem może nie uchowały się gdzieś jakieś pierogi...." 😉 I planowało od razu powtórkę takiego pycha obiadu. 

Print Friendly and PDF

July 10, 2021

Lasagne z bakłażanem i cukinią

To potrawa zainspirowana grupą wegańską, gdzie użytkownicy dzielą się swoimi doświadczeniami kulinarnymi i pokazują fotki tego co upichcili. Często nawet nie pojawiają się dokładne przepisy, a tylko informacje o tym, co w danej potrawie jest. I choć od razu wpadła mi w oko, to niestety  widziałam  też i pewien problem w zrobieniu tej lazanii. Otóż  zawiera cukinię, a w naszym domu jedynie ja ją lubię. Ale nie tak dawno, dokładnie to samo mówiłam o bakłażanie i okazało się, że inaczej podany zasmakował wszystkim. A więc ryzyk fizyk, a przede wszystkim dyskrecja co do składników. Oczywiście pojawiły się niewygodne pytania z gatunku "a z czego...", ale nie przeszkodziło to w realizacji planu. Zwłaszcza, że od pewnego czasu, zdecydowanie zmieniło się podejście do próbowania i rozszerzania horyzontów smakowych. Lazania zademonstrowane na forum grupy wegańskiej były bardzo wegańskie - słowo takie jak ser nie ma prawa tam zaistnieć, chyba że jest  to ser wegański. Nam ser nie przeszkadza i zależy nam bardziej na ograniczeniu konsumpcji mięsa niż na restrykcyjnym weganizmie. Dlatego wiedziałam, że mój przepis włączy nieco ser. I wyszło super danie, a reakcja przekroczyła moje oczekiwania. Wszystkim bardzo smakowała. Odkryta po moim komentarzu cukinia może nie wzbudziła entuzjazmu, ale też i nie przeszkadzała. Nikt jej nie wyławiał ze środka i nie zostawiał na brzegu!

Dobrze jest nie szczędzić sosu pomidorowego, zwłaszcza jeśli się używa makaronu niewymagającego gotowania przed zapiekaniem. On wchłonie sosu nieco więcej.  Najlepiej sos zrobić samemu - nie jest to trudne, a smak zupełnie inny niż wtedy, gdy używamy kupnego. 

Lazanie, choć pyszne nie są zbyt fotogeniczne. Ale nie należy się tym zrażać. Najważniejsze są wrażenia smakowe, a te były rewelacyjne i warte powtórki. 

Print Friendly and PDF

July 07, 2021

Smoothie truskawkowe

Kiedy byłam dzieckiem tata robił z owoców sezonowych koktajle - najczęściej truskawkowe i jagodowe. Wtedy mówiło się koktajle, dzisiaj smoothie. Do ich robienia wykorzystywał mleko zsiadłe, robione przez nas w domu ze zwykłego mleka. W gorące dni czekało się na moment, gdy koktajl będzie gotowy. I chociaż zimą też można było je robić z mrożonych truskawek, to latem smakowały najbardziej. Po nich chyba został mi smaczek na płynne jogurty. Ale koktajle robionych przez tatę miały intensywny kolor i smak owoca, który był użyty. A jogurty niekoniecznie. Podobnie kefir truskawkowy. Zwykle są bladoróżowe i w niczym nie przypominają domowego smoothie. I dlatego w pewnym momencie zaczęłam wzbogacać kupny kefir truskawkowy dodatkowymi truskawkami, a przy okazji i innymi dodatkami, takimi jak choćby siemię lniane. Szczególnie prażone siemię nadaje rewelacyjny, lekko orzechowy smak. I tak właśnie prosty koktajl z dzieciństwa przeistoczył się w przepyszne smoothie. 

Print Friendly and PDF

July 06, 2021

Chleb z ziarnami

Latem każdy chleb na zakwasie musi się udać. Zakwas rośnie jak szalony - wręcz chciałoby się powiedzieć, że jak na drożdżach. Potem wszelkie zaczyny i chleb zasadniczy podobnie. Chleby powstają od niechcenia - aż się chce je piec i eksperymentować. I tak dokładnie było z tym chlebem. Nie mogłam się zdecydować, który chleb upiec i zupełnie pokręciłam proporcje już na etapie szykowania zaczynu. A skoro tak się stało, to czemu nie puścić wodzy fantazji i dalej improwizować? W końcu to nie pierwszy chleb, więc nic złego mi się nie przytrafi. A więc - cała naprzód! Mąka, woda, zakwas, sól i ziarenka. I coś z tego wyjdzie. I wyszło - piękny chleb z uroczymi dziurami  tu i ówdzie, chrupiącą skórką i fantastycznym, ziarnistym środkiem.   Print Friendly and PDF

July 04, 2021

Galette z truskawkami

Galette to żadna nowość w naszym domu. Niejednokrotnie je jadaliśmy w zeszłym roku w wersji migdałowo-morelowej. Truskawki, co prawda nie prezentują się zbyt dobrze po upieczeniu, ale po przybraniu ciasta świeżymi truskawkami, nabiera ono nie tylko dodatkowych walorów wizualnych, ale i smakowych. Jest proste i relatywnie szybkie do wykonania, smaczne nawet w wersji nieco odświeżonej (jeśli jakimś cudem zostanie nam kawałek na następny dzień). Oryginalny przepis na ciasto pochodzi od Davida Lebovitza, a reszta to już po prostu zwykłe wariacje na temat, z wykorzystanie sezonowych owoców. A w dniu takim jak dzisiaj, gdy dookoła wszyscy namiętnie szykują czwartolipcowe grille, wieńczone ciastami w kolorach flagi, takie ciasto również pasuje, nawet gdy przez zapomnienie nie dodałam do niego naszykowanych jagód. 😉 No a i w inne dni, też się sprawdzi. Print Friendly and PDF