May 30, 2023

Pink martini

To jeden z najlepszych drinków jakie piłam. Bardzo delikatny, ale nadal pozwalający rozkoszować się smakiem. Jest on nieco wzorowany na klasycznym drinku Cosmopolitan, ale zdecydowanie różni się od niego przez dodatek soku grapefruitowego. No a przy tym ślicznie wpasował się w jedną z moich ulubionych grup - Pink Martini. I w  prezent jaki dostałam - bilety na ABSOLUTNIE REWELACYJNY koncert właśnie tej grupy. 

Zaletą Pink Martini jest to, że w zależności od tego ile dodamy słodkiego syropu (Simple Syrup) może on być bardziej wytrawny (kwaskowaty) lub deserowy (słodki). W każdej wersji jest świetny - zwłaszcza w ciepłe letnie dni. 

Do wykończenia drinku warto wykorzystać cukier w różowym kolorze


Print Friendly and PDF

May 27, 2023

Kurczak w sosie curry

Nie będę udawać, że  jest to danie tajskie czy hinduskie, bo nie jest. Jednak nie zmienia to faktu, że jest to po prostu smaczna potrawka z kurczaka w sosie curry, która u nas w domu pojawia się dość często. Podana z ryżem basmati, świetnie nawiązuje smakowo do kuchni hinduskiej. 

Przepis na tę potrawkę znalazłam dawno temu na butelce sosu curry. No i tak się zaczęło. Od tej pory co jakiś czas robię tak kurczaka, zwłaszcza, gdy potrzebuję szybkiego obiadu. Przez wiele lat robiłam ją z gotowym sosem curry, a ostatnio zaczęłam sama robić sos. Można do tego wykorzystać zarówno pastę curry jak i dobrą (ulubioną) przyprawę curry w proszku. No i oczywiście warzywa, bo bez nich potrawka nie może się obyć. 

Print Friendly and PDF

May 20, 2023

#31 Kulinarnie po Seattle i okolicy - Place Pigalle Restaurant and Bar

Zupełnie przypadkowo trafiliśmy do tej restauracji. Przed wyjściem do opery, chcieliśmy zjeść coś francuskiego - wszak La Traviata, choć skomponowana przez Włocha, rozgrywa się w Paryżu i okolicach. Ot, taki nieszkodliwy snobizm. 😉 Ponieważ restauracja, którą chcieliśmy odwiedzić miała tego dnia zamkniętą imprezę, zaczęliśmy szukać alternatywy. Przyznam, że nie byłam zachwycona lokalizacją - centrum Seattle nie jest dobrym miejscem do parkowania i próba znalezienie sensownego miejsca potrafi zabrać czas i zniszczyć przyjemność wyjścia do restauracji. Ale w sumie nie było tak źle. No i samą wizytę w Place Pigalle uważam za jedno z lepszych doświadczeń kulinarnych ostatnich tygodni czy nawet miesięcy.


Print Friendly and PDF

May 18, 2023

Ciasteczka z maszynki

Chyba wszyscy wychowani w czasach PRLu pamiętają ciasteczka z maszynki do mielenia mięsa, dodatkowo zaopatrzonej w specjalną, acz super prostą, nakładkę z różnymi wzorkami. Nawet jeśli ich nie robili, to z pewnością gdzieś je jedli lub nawet kupowali. Znają je zresztą nie tylko PRLowcy, ale i osoby z innych krajów bratniego bloku - kiedy podałam je do herbaty, gdy odwiedzili nas znajomi Ukraińcy, od razu wywołały wspomnienia i pytania w stylu "a jadaliście to...", "a mieliście to...", "a znacie tamto....". I jak to bywa w takich sytuacjach okazało się po raz kolejny, że nasze kuchnie wiele się nie różnią. 

Ciasteczka z maszynki kojarzą mi się także ze świniobiciem. Nie żebym w nich brała udział. Tzw. ćwiartkę też tylko raz miałam okazję nabyć i było to interesujące przeżycie. 😉 Ale często robiono je na smalcu lub na skwarkach. Były kruche i przepyszne. Same pchały się do buzi. A potem odeszły w zapomnienie, by powrócić gdy nastała moda na sentymentalne kulinaria. A może mnie się tak zdaje przez to, że wyjechałam? Ale chyba nie, bo o ile kiedyś podawano je do herbaty/kawy niemal w każdym domu, o tyle teraz nigdzie ich nie dostaję. Teraz bardziej niż z PRLem kojarzą mi się z ciasteczkami dodawanymi czasem do kawy w jakiejś elegantszej kawiarni czy też z imprezami typu afternoon tea. 


Print Friendly and PDF

May 15, 2023

#30 Kulinarnie po Seattle i okolicy - Queen Sheeba

Queen Sheeba nie jest tak oczywistym wyborem restauracji, chyba że chce się spróbować czegoś naprawdę nowego. Kuchnia etiopska z pewnością nie należy do tych bardzo popularnych - przynajmniej w naszej rodzinie. Ale chyba też i w innych, skoro w przeciwieństwie do restauracji azjatyckich, włoskich czy meksykańskich, nie ma zbyt wielu restauracji etiopskich czy afrykańskich. 

Sama restauracja mało rzuca się w oczy - jest niejako wciśnięta między innymi budynkami. Jak to w Seattle, ciężko znaleźć miejsce do parkowania, więc trzeba się liczyć z parkowaniem na płatnych parkingach, które ceny mają niekoniecznie najniższe. 
Print Friendly and PDF

May 14, 2023

Mini serniczki cytrynowe

Jako mała dziewczynka chciałam na różne okazje rodzinne szykować jakieś smakołyki dla solenizantów czy jubilatów. Z przejęciem przeglądałam książkę z przepisami "Smacznie i zdrowo od rana do wieczora". W odróżnieniu od babcinej "Kuchni polskiej", z rycinami, w tej były kolorowe zdjęcia aranżacji jedzenia - zwykle takich większych, np. na prywatki czy przyjęcia. Na każdej niemal fotografii, był jakiś deser lub ciasto. Po dwóch spektakularnych wpadkach z ciastem dla taty, zostało mi zabronione samodzielne pieczenie czy gotowanie. Gdzieś w okolicach siódmej klasy, dostałam przyzwolenie na samodzielną działalność kulinarną. Wtedy pamiętam próbowałam zrobić uszka - ciasto, choć robione z przepisu, było tak twarde, że nie zdołałam go wyrobić i tata przyszedł z odsieczą. I choć powoli dochodziłam do wprawy z samodzielnym gotowaniem, to przerażała mnie myśl o tym, że coś zmarnuję, coś mi nie wyjdzie i podpadnę. Gdybym wtedy znała takie przepisy jak ten.... Podarowałabym takie serniczki komuś, tak jak te dostałam od moich dzieci na Dzień Matki. I tak jak one cieszyła się z tego, że tak smakowały. 

Mini-serniczki w szklance to idealny, prosty w wykonaniu deser na każdą okazję. Można je przygotować na krótko przed podaniem - co prawda wymagają spędzenia nieco czasu w lodówce, ale z pewnością mniej niż zajmuje zrobienie regularnego sernika. 
Serniczki wykonuje się z prostych składników - jego podstawę stanowi serek typu Philadelphia. Jego naturalna konsystencja sprawia, że nie potrzeba serniczków zestalać żelatyną. Po kilku godzinach w lodówce, są idealne. Do dekoracji można wykorzystać dowolne owoce - wystarczy puścić wodze fantazji. Mogą być to owoce surowe, a może być i frużelina. W każdej wersji będzie to świetne uzupełnienie mini-serniczków.
Print Friendly and PDF

May 11, 2023

Pierogi z kaszą gryczaną i białym serem (twarogiem)

Pierogi z kaszą gryczaną i serem niezmiennie cieszą się uznaniem i popularnością. Nic dziwnego, bo są ciekawe w smaku - moim zdaniem są znacznie smaczniejsze od tych z ziemniakami i serem. Z pewnością to zasługa kaszy gryczanej, która ma zdecydowany smak. Przez lata słyszałam o nich wiele razy i od wielu osób, ale nigdy nie miałam okazji ich spróbować. Kiedy więc pod wpływem i przeczytanych książek, i opowieści znajomych zaczęłam przygotowywać regionalne potrawy, te pierogi musiały znaleźć się na liście.
W 2013 roku pierogi z kaszą gryczaną i twarogiem zostały wpisane na listę produktów regionalnych i tradycyjnych w kategorii Gotowe dania i potrawy w woj. lubuskim. O tyle mnie to zaskoczyło, bo kojarzyły mi się z rejonem Lubelszczyzny. Wręcz zaczęłam podejrzewać literówkę. Ale gdy chwilę się zastanowić, to wszystko się zgadza. Czemu właśnie tam, w województwie lubuskim, pierogi te trafiły na listę produktów regionalnych i tradycyjnych? Historia powojenna wszystko wyjaśnia. Pierogi z kaszą gryczaną i twarogiem przyjechały na ziemie zachodnie wraz z przesiedleńcami z Ukrainy - przede wszystkim z okolic Stanisławowa, Lwowa i Tarnopola. Aż dziwne, że nie robiła ich Babcia Regina, która przecież pochodziła właśnie z okolic Stanisławowa - z Kołomyi. No ale w moim domu rodzinnym, poza uszkami, nie robiło się pierogów, więc czemu niby w tym przypadku miał być wyjątek. 😉 Wracając do historii, pierogi z kaszą gryczaną i serem cieszyły się po wojnie popularnością ze względu na niewielką ilość potrzebnych składników do przygotowania pożywnego posiłku. Potrzebne do ich wykonania produkty - mąka pszenna, kasza gryczana, ser twarogowy, cebula - 
pochodziły zazwyczaj własnego gospodarstwa. Pierogi z kaszą gryczaną i twarogiem podawane są na wiele sposobów – polane masłem, okraszone skwarkami, jak i też z dodatkiem kwaśnej śmietany. Mnie najbardziej  smakowały te podsmażone, z cebulą i skwarkami, popijane kwaskowatą maślanką. 

Print Friendly and PDF

May 09, 2023

Lubelski podcos

Nigdy nie przepadałam za pęczakiem, który dla mnie był najgorszą wersją kaszy i jednym z koszmarów dzieciństwa. Być może wynikało to z tego, jak był kiedyś serwowany i gotowany. A już najgorszym pomysłem było używanie go do krupniku, który według mnie powinien być zrobiony z drobną kaszą. Ale z czasem zaczęłam zmieniać nieco zdanie; nadal nie jestem wielką fanką pęczaku, ale przyznaję, że w niektórych daniach dobrze smakuje. Za to młodą kapustę mogę jeść na garnki. Uwielbiam ją i nie wyobrażam sobie lata bez niej. Kiedy więc moja psiapsiółka wspominała podcos, zainteresowałam się nim i zaczęłam wyszukiwać przepisy. Najpierw przekonałam się, że google, myli podcos z podcastem, więc od razu mu trzeba podpowiedzieć, że szukamy przepisu. A nie powinien, bo podcos jest daniem wpisanym na listę produktów regionalnych i tradycyjnych rejonu lubelskiego, a dokładnie z Woli Osowińskiej, położonej na  skraju Pradoliny Wieprza i Wysoczyzny Łukowskiej. Kiedy już się wciągnęłam w wyszukiwanie ciekawostek, to znalazłam ich więcej niż myślałam. Podcos (czy też podczas lub podczos, bo wszystkie te nazwy widziałam) nie jest oczywistą potrawą, nawet w rejonie lubelskim. Jak wynikło z badań kulturoznwaczych, nie w ostatnich latach nie kojarzył się z niczym młodemu pokoleniu, zaś to starsze od razu wiedziało co to jest "Podczas ‘potrawa z młodych liści kapusty’: Podczos to młoda kapusta krajana w paseczki i to sie robi jo z koperkiem, z boczkiem, i to je bardzo smaczne (Ossowa, pow. radzyński – K 80); Podcos to potrawa ze świeżych liści kapusty. Obrywa sie liście zewnętrzne z kapusty młody, daje jakieś kości, no i obowiązkowo pęczak lub kasza jęczmienna, szczypiorek, koperek, jakiś tłuszcz, smalec lub słonina, mąka, no i posolić, popieprzyć do smaku (Siedliska, pow. łukowski – K 70)", a także w literaturze ludowej Kazimierza Maurera "Kiejś, pamintom, przyślimy z dziadkiem z pola narobione takie, ze ledwie nos nogi niesły. A tu patrzymy kluchy na łobiod. Łod razu my poweselili. A juz najbarzy dziadek, bo tyngo te kluchy lubioł. No bo tyz to było jodło, a jesce sagan podcosu do tygo."  

Print Friendly and PDF

May 06, 2023

Kapusta z kaszą i grzybami

Babcia często mówiła o przednówku. Wracała z zakupów i mówiła, że na przednówku ciężko kupić dobre warzywa. Narzekała na przemrożone, słodkawe kartofle, na byle jaką kapustę kiszoną, pomarszczone ze starości jabłka czy cebulę, ale i tak jak nikt potrafiła o każdej porze roku zrobić najpyszniejsze na świecie obiady. To właśnie od niej nauczyłam się myśleć o przednówku, mimo że teraz nie ma to znaczenia. Dzisiaj nie myśli się takimi kategoriami. Teraz nietrudno przechować warzywa i owoce tak, że nawet na przednówku są dobre i nic nie brakuje; nie mówiąc już o tych przybywających z najróżniejszych miejsc na świecie, gdzie w danym momencie jest cieplej. Ale czy to oznacza, że nie warto skorzystać ze starych przepisów i zrobić przednówkowe danie? Przecież takie właśnie regionalne, stare przepisy, inspirują do zrobienia prostych dań. Takie danie to też okazja by przed wiosną i latem przeczyścić zamrażarkę, w której znalazły się zachowane na później potrawy, by zrobić miejsce na kolejne zapasy. 😉

Print Friendly and PDF

May 03, 2023

Pasta jajeczna z tuńczykiem

W dawnych czasach się robiło pasty awanturki - ser twarogowy połączony z rybami w puszce. Była to kryzysowa metoda na urozmaicenie skromnego menu - ser był zawsze dostępny, a ryby nie trzeba było mieć dużo, by twarożek nabrał od niej smaku. Ciutek cebuli czy szczypioru, szczypta papryki suszonej i voila! Pasta gotowa. Ta pasta to swego rodzaju  awanturkowa wersja zwykłej pasty tuńczykowej, wzbogaconej o jajka, a także o same białka jakie pozostały po wypiekach wielkanocnych. Albo awanturkowa pasta jajeczna z dodatkiem ekstra białek i tuńczyka. Jak kto woli. A tak naprawdę, to jaka by nie mówić, to tą metodą powstała pyszna pasta do kanapek. Lub wyjadania z miski, bo niektórym turkuciom podjadkom tak posmakowała, że nawet nie robili kanapek. 

Print Friendly and PDF