May 11, 2015

#2 Kulinarnie po Seattle i okolicy: Mayuri Indian Cuisine w Bellevue

Do kuchni hinduskiej przemierzałam się kilka razy, ale tak naprawdę przekonałam się do niej dopiero po latach pod wpływem mojej sąsiadki i Mayuri. Próbując restauracji hinduskich w Lexington, uznałam, że kuchnia hinduska nie jest dla mnie - ostra i bez wyrazu, a wiele potraw je się na zimno. Jakież więc było moje zdziwienie, gdy w naszym budynku w Bellevue zamieszkała Hinduska i niemal natychmiast zaczęły rozchodzić się z jej mieszkania kuszące zapachy. Gdy zaczynała gotować, człowiek robił się momentalnie głodny niezależnie od tego czy właśnie zjadł obiad czy też był przed posiłkiem. Kilka razy rozpatrywałam czy - wzorem Aurelii Jedwabińskiej z "Opium w rosole"nie wprosić się na obiadek. Uznałam jednak, że co uchodzi młodocianej postaci rodem z książek Musierowicz, niekoniecznie przystoi dorosłej osobie z krwi i kości. Ponadto, jakaż bowiem była gwarancja, że moja sąsiadka czytała tę książkę i na moje "dzień dobry, przyszłam na obiadek" zareaguje jak mama Borejko, czyli z uśmiechem zaprosi do stołu? No, dość niska. W tej sytuacji postanowiłam dać jeszcze jedną szansę hinduskiej restauracji. Najbliżej domu była restauracja Mayuri, więc tam też się udałam. To co wyróżniało ją od poprzednio odwiedzanych restauracji to to, że w czasie lunchu oferowano bufet, co oznaczało możliwość skosztowania różnych potraw i dobrania sobie tego, co nam najbardziej smakuje. Ponadto, w godzinach lunchowych  z restauracji nierzadko wychodziła kolejka microsoftowców, wśród których wielu było Hindusami. To stanowiło dla mnie dowód autentyczności Mayuri. 



Nie pomyliłam się, a Mayuri jest do dzisiaj moją ulubioną restauracją hinduską. Był okres, że bywałam tam tak często, iż właściciel poznawał mnie na ulicy czy w sklepie. Najbardziej lubię porę lunchu - przede wszystkim ze względu na bufet, który daje możliwość spróbowania wielu potraw. Przez lata widziałam jak rozrastał się serwując coraz to nowe potrawy. Zdecydowanie najbardziej przypadł mi do gustu kurczak - chicken makhani -  serwowany również pod nazwą butter chicken. Jest absolutnie rewelacyjny i wiele osób musi podzielać moje zdanie, gdyż w bufecie jest on zawsze, podczas gdy inne potrawy są rotowane. Kurczak, uprzednio przygotowany jak tandori, w końcowej fazie jest gotowany w kremowym sosie. Na drugim miejscu jest  lamb kema, czyli potrawka z mielonej jagnięciny z groszkiem doprawiona umiarkowanie ostro. Bardzo dobry jest również kurczak tandori - o tym, że był marynowany w jogurtowej zalewie świadczy jego soczystość. Jest też duży wybór wielu innych mięsnych i wegetariańskich potraw - vegetarian curry, smażony kalafior, vegetable korma (mieszanka warzyw duszonych w kremowym sosie korma) vegetable karaikudi (mieszanka warzyw w ostrym sosie), różnego rodzaju potrawy daal, czyli warzywa gotowane z mieszanką przypraw hinduskich, z mango lub ciecierzycą, vegetable jalfrazi (smażone warzywa z dodatkiem pomidorów, papryki i cebuli w pikantnym sosie), aloo gobi (kalafior i kartofle gotowane z cebulą, imbirem i innymi przyprawami). Do każdej można wziąć ryż, nan i inne dodatki - gotowane/duszone warzywa doprawiane w najrozmaitszy sposób, sałatkę z fasolki, sałatkę kachumber lub bardziej tradycyjne sałaty z różnymi sosami, w tym typowo hinduskimi, jak choćby jogurtowy, hot czy mint sauce. 

Potrawy, jak to w bufecie, wyeksponowane są pod lampami grzewczymi lub stoją na lodzie (sałaty i sosy). Często są donoszone z kuchni, by niczego nie brakowało i by cały czas były ciepłe i świeże. Słowem - swoim wyglądem zachęcają do skosztowania. Jedynym mankamentem jest to, iż nie wszystkie są dobrze opisane, przez co nie zawsze wiadomo jakie są ich nazwy. 

Hinduski posiłek nie byłby pełny bez lassi - można więc zamówić najróżniejsze - i wytrawne, i słodkie z różaną wodą, i naturalne, i o smaku mango. Przyznam, że moje ulubione jest to ostatnie i jest dokładnie takie jakie lubię - dobrze schłodzone, nie za słodkie i kremowe, bez pływających w nim kawałków mango. 

Wybór deserów nie jest zbyt duży, choć może to i dobrze, bo po sytym posiłku nie zawsze jest na deser miejsce. Jeśli jest się w Mayuri w godzinach poza lunchem, wybór jest znacznie większy, ale w czasie lunchu jest to zwykle jeden, góra dwa desery do wyboru. Najczęściej jest to budyń z owocami (fruit custard), rasmali, gulab jamun, seviyaan/sevaya kheer, czyli pudding z kluseczkami gotowanymi na mleku i pistacjami lub ryżowy keer. Szczególnie seviyaan/sevaya kheer przypadł mi do gustu, choć tak na dobrą sprawę przypomina on zupki mleczne z przedszkola z czasów mego dzieciństwa. Chyba jednak sposób przygotowania i doprawienia sprawiają, że jest po prostu dobry. 

To co jeszcze lubię w Mayuri to szybką i profesjonalną obsługę. Wszystko o co proszę dostarczane jest momentalnie, a to się liczy. Brudne talerze są zabierane szybko, choć nie nachalnie. 

Restauracja w Bellevue bardziej mi się podoba z racji wystroju - jest w niej naturalny półmrok, rozświetlony lampkami. Są różniej wielkości stoliki, dające możliwość i posiedzenia samemu, i w większym towarzystwie. Dekoracje pochodzą z Indii, nadając stylu i oryginalności, a w tle zauważalnie, choć nie męcząco pobrzmiewa muzyka hinduska. Retauracja w Bothell ma bardziej stołówkowy charakter - duża sala, okna, zdecydowanie mniej dekoracji. Jest jednak bardziej przestrzenna i jasna. 

Mayuri nie zawiodło mnie i w poza lunchowych godzinach. Menu jest bogate, a porcje solidne. Nie zdarzyło mi się stąd wyjść bez porcji na lunch w dniu następnym. O deserach nigdy nie marzę - nie ma na nie miejsca. No chyba, że w bufecie jest seviyaan/sevaya kheer - wtedy jakoś się "mobilizuję". Choćby na dwie łyżeczki. 😉 Bez dwóch zdań Mayuri od lat pozostaje moją ulubioną restauracją hinduską. 











Mayuri Indian Cuisine  
Bellevue
15400 NE 20th Street Suite #6
Bellevue, WA 98007
(425) 641-4442 

Bothell 
20611 Bothell Everett Hwy Suite A 
Bothell, WA 98012 
(425) 481-6900 Print Friendly and PDF

No comments:

Post a Comment