Gdy ją robiłam pierwszy raz, nie wiedziałam, że liście młodej kapusty się tak bardzo kurczą w gotowaniu. Obserwując inne panie na bazarze, postanowiłam kupić młodą kapustę na spróbowanie. Miałam naście lat i małe doświadczenie w gotowaniu, za to lęk przed narażeniem się rodzicom ugotowaniem czegoś niesmacznego, czyli zmarnowaniem produktów. Co prawda umiałam gotować więcej niż moje koleżanki, ale rzecz jasna nie wszystko. Panie na bazarku zachwycały się, że jest już młoda kapusta, zachwalały ją i wymieniały między sobą uwagi jak ją zrobić. Przysłuchiwałam się tym uwagom i choć nie pamiętałam by w domu taka kapusta była serwowana, naszła mnie na nią straszliwa ochota. Tak jak wszystkie panie w kolejce, kupiłam więc trzy kapusty, ale potem szatkując kolejne główki byłam coraz bardziej przerażona. Oczyma wyobraźni widziałam aferę jaką wywoła jej ilość. Nie było internetu by się dowiedzieć, że kapusta znacznie skurczy się w gotowaniu, a książka kucharska nie wdawała się w takie szczegóły. Na szczęście zanim domownicy dotarli do kuchni, kapusta się ugotowała, a przez to i zmniejszyła swą objętość. Następnego dnia kupowałam kolejne trzy główki...
2 główki kapusty
6-8 pomidorów (używam Roma) - najlepiej dość dojrzałych
3-4 łyżki posiekanego koperku
100 g masła
sól do smaku
woda
Opcjonalnie - sok z 1-1.5 cytryny
W dużym garnku zagotować wodę z masłem. Dodać poszatkowaną kapustę i pomidory pokrojone na połówki lub ćwiartki. Z pomidorów można wcześniej zdjąć skórkę, choć przyznam, że nie mnie się nie chce - i tak odchodzi kiedy pomidory się chwilę pogotują, więc łatwo ją wtedy usunąć. Dodać sól wedle uznania i koperek oraz sok cytrynowy. Gotować do momentu gdy kapusta zmięknie.
No comments:
Post a Comment