August 12, 2013

Przetwory muszą być - śliwki marynowane, czyli wielka improwizacja

Śliwki marynowane kojarzą mi się z moją sąsiadką Felą. Zawsze je miała i serwowała je na przyjęciach imieninowych - swoich i Andrzeja. Uwielbiałam je! Były pyszne i nigdy nie miałam ich dość. Miałam zawsze cichą nadzieję, że nikt z gości nie zauważy ile ich sama pochłonęłam. 

W tym roku nie robiłam powideł - po raz pierwszy od lat. I chyba zabrakło mi przetwarzania śliwek, bo przypomniały mi się śliwki Feli. Zabrałam się więc za poszukiwanie przepisu. Każdy był koszmarny - kilkukrotne przegotowywanie marynaty, przelewanie śliwek, itd. Miałam wrażenie, że pod koniec nic z tych owoców nie zostanie. 

Postanowiłam zrobić więc śliwki bez przepisu. No może nie do końca bo z tych czytanych tu i tam przepisów nabrałam mniej rozeznania jeśli chodzi o proporcje marynaty. Co z tego wyjdzie przekonamy się za kilka tygodni - gdy otworzymy zamarynowane śliwki. 




2 lb/900 g śliwek

3/4 szklanki cukru
1 szklanka wody
1/4-1/3 szklanki octu 
1 laska cynamonu podrobiona na kawałki
6-8 sztuk goździków
3-4 ziarenka ziela angielskiego


0.5-1 łyżka miodu

Śliwki umyć i włożyć do czystych i wyparzonych słoików. Przygotować marynatę. Zagotować wodę z cukrem. Cukier powinien się rozpuścić. Dodać przyprawy, miód oraz ocet. Zagotować. Gorącą zalewą zalać śliwki. Zamknąć dobrze słoiki i wstawić do dużego garnka. Napełnić go wodą tak by spora część słoików była w wodzie. Zagotować, zmniejszyć płomień do minimalnego i gotować tak ok. 30 minut. Tak zapasteryzowane słoiki dokręcić, ustawić do góry dnem i odstawić do ostygnięcia. 

Uwagi dodatkowe
  • Rzecz jasna, najlepsze są śliwki ze sprawdzonego źródła. Wtedy mamy gwarancję smaku. No i oczywiście dojrzałe, choć jędrne. 
  • Słoiki można wyparzać w różny sposób - tradycyjnie, w garnku z wrzącą wodą, w piekarniku lub też po prostu myjąc je w maszynie do mycia naczyń (zmywarce) na najgorętszym cyklu - u mnie jest to sanitize. 
  • Wielokrotnie też przy okazji przepisów pisałam o przykrywkach. Przez lata nauczyłam się, że nie ma co na nich oszczędzać - niestety niejednokrotnie przekonałam się, że wielokrotne używanie tych samych pokrywek kończy się zepsutymi przetworami i zmarnowaniem jedzenia za kwotę większą niż koszt pokrywek. O czasie włożonym w przygotowanie przetworów nie wspomnę. Naprawdę najlepiej jest użyć nowych przykrywek - wtedy mamy pewność, że nie są rozszczelnione i dobrze zamkną nasze przetwory.   

Print Friendly and PDF

No comments:

Post a Comment