Pierwsze naprawdę gorące dni i już się chce jeść coś zimnego. Upał na dworzu nie nastraja do wielkiego gotowania, więc czemu nie ograniczyć się do chłodnika. W ogrodzie wyrósł szczaw - piękny, dorodny. Aż się prosi by go zerwać na zupę. Czemu więc nie spróbować chłodnika na bazie szczawiu - białego chłodnika z wileńszczyzny. Zaraz po kupnie książki "Wilno. Rodzinna historia smaków" wpadł mi w oko, ale nie było okazji go zrobić. Teraz nie ma już wymówki - nawet pomimo wszelkich ograniczeń w poruszaniu się, a co za tym idzie w zakupach, mamy wszystko pod ręką. Przepis jest bajecznie prosty. Przygotowanie chłodnika zabiera dosłownie kilkanaście minut. Najwięcej czasu zabiera jego chłodzenie. Podałam go z jajkiem posiekanym na drobno lub pokrojonym w ćwiartki. Dla chętnych dodatkowo rzodkiewka. Całość - wyborna!
średniej wielkości pęczek szczawiu
woda
kilka łyżek gęstej śmietany
maślanka lub kefir
ogórek szklarniowy
koperek
sól/pieprz do smaku
Szczaw umyć. Odciąć ogonki, a resztę drobno posiekać. Zalać niedużą ilością wody i gotować około 5 minut. Dodać śmietanę i schłodzić. Dolać maślanki lub kefiru. Dodać ogórka pokrojonego w drobną kostkę oraz posiekany koperek. Doprawić do smaku. Dobrze schłodzić przed podaniem.
Podawać z jajkiem ugotowanym na twardo i pokrojonym w kostkę lub w ćwiartki. Można też dodatkowo podać rzodkiewkę.
Taki chłodnik na Litwie serwowany jest z gotowanymi młodymi kartofelkami. Wtedy mamy już cały obiad.
No comments:
Post a Comment