January 20, 2024

#36 Kulinarnie po Seattle i okolicy - Dolce & Chianti Pasticceria w Kirkland

To chyba najbardziej różowe miejsce, jakie kiedykolwiek odwiedziłam. Ale jak może być inaczej, jeśli Dolce & Chianti na swojej witrynie podkreśla, że "
Pink is the new Black". Ta masowa różowość zupełnie mi nie przeszkodziła docenić tę kawiarnię  i czuć się w niej bardzo dobrze. Dolce & Chianti odkryłam, kiedy ktoś na stronie sąsiedzkiej na FB zamieścił informację o jej otwarciu i tym co oferuje. Zwróciło to moją uwagę i postanowiłam przy najbliższej możliwej okazji odwiedzić Dolce Chianti. I wiem, że nie jest to ostatnia wizyta i z pewnością tu wrócę.

Dolce Chianti jako relatywnie nowe miejsce w Kirkland nie jest jeszcze zbyt znane, przynajmniej to w Kirkland, ale niewątpliwie w pewnym momencie stanie się bardziej popularne i wtedy już konieczne bedą rezerwacje, zwłaszcza na high tea, które cieszą się coraz większą popularnością i w wielu innych miejscach są znacznie droższe. 


Do Dolce & Chianti można wybrać się o każdej porze dnia na kawę i ciastko/deser, ale warto wypróbować i innych opcji - śniadanie, późne śniadanie (brunch), lunch albo high tea oferowane w weekendy. Do wyboru są sałatki, kanapki różnego rodzaju lub słodkie opcje śniadaniowe typu pankejki czy gofry. Ale, jak możemy przeczytać na stronie Dolce Chianti jest to przede wszystkim miejsce śniadaniowe: "It's always a Breakfast at Tiffany's inside our Chic European & Coastal Italian Cafe, Tea, Coffee, Cocktails, Brunch & Sweets". Dlatego też nasz posiłek będzie raczej delikatny. Jeśli chcemy zjeść obiad, należy wybrać siostrzaną restaurację włoską, po drugiej stronie budynku - Chianti.

Kawiarnia ma ciekawy wystrój, w którym oprócz całej masy odcieni koloru różowego, można znaleźć odnośniki do filmów. Oczywiście pierwsze co rzuca się w oczy, to zdjęcia Audrey Hepburn i Marilyn Monroe. 


To nie jedyne odniesienie do filmów - przy drzwiach jest kącik z fotelem i napisem Eat, love and pray, nawiązującym do popularnego swego czasu filmu z Julią Roberts. No i oczywiście książki, na podstawie której ten film powstał. Na stolikach stoją różowe kwiatki, a pod sufitem podwieszone są parasolki - oczywiście różowe, dobrze komponujące się z pastelowymi kolorami mebli - brzoskwiniowymi, zielonymi czy niebieskimi. 

To co jedliśmy bardzo nam smakowało - i kawy, i herbata, i te bardziej konkretne rzeczy. Wszystko było podane bardzo apetycznie i zachęcało do jedzenia. Nie było tu miejsca na bylejakość i podawanie od niechcenia. Prezencja zdecydowanie jest tu dopracowana w każdym szczególe - od wystroju począwszy, a skończywszy na używanych naczyniach - szklanych, a nie plastikowych.



Kanapka z gorgonzolą była bardzo smaczna. Lekko tostowane pieczywo, delikatna gorgonzola na nim rozsmarowana. Całość wykończona gruszkami - wszak to idealna kombinacja  - i pistacjami. Kanapki podane na talerzu udekorowanymi zieleniną, truskawkami i glazurą balsamiczną. W podobnej konwencji podawane są kanapki z łososiem, czerwoną marynowaną cebulą i kaparami. Całość dopełnia zielenina, glazura balsamiczna i pomidorki koktajlowe.

 

Równie ładnie podana była sałatka Pear heaven, w której oczywiście dominują gruszki, gorgonzola i kandyzowane orzechy włoskie. 

 


Pankejków jest tyle, że trudno je wszystkie zjeść. To chyba największe danie śniadaniowe. Do nich dodatki - sos klonowy, różowy sos mleczny i owoce jagodowe. 


Gofry można dostać w wersji z sosem bawarskim lub doskonale doprawionym różowym jogurtem, oraz owocami. Lekko kwaskowaty jogurt świetnie balansował słodkość gofrów, ale - jak powiedziała nam obsługa - nie cieszył się uznaniem większości klientów, gdyż miał na dniach na stałe być zastąpiony kremem bawarskim. Nam jeszcze się udało go dostać. 

 

Kawa jest smaczna - nie czuć w niej mocnego palenia. Dla mnie, osoby sporadycznie pijącej kawę i zdecydowanie preferującej kawy delikatne była idealna. Herbata podawana jest w dzbanuszku, dzięki czemu jest jej dość dużo i o takiej mocy, jaka nam odpowiada.

Po takim brunchu, nie mieliśmy już miejsca na kuszące słodkości - najróżniejsze ciastka i ciasteczka. Ale prezentowały się wspaniale i są warte grzechu. 😉

To co podobało mi się w Dolce Chianti to to, że nikt nas nie próbował stąd przepędzać pytaniami o dodatkowe zamówienia czy przyniesienie rachunku, mimo iż zasiedzieliśmy się tu nieco. W dobrym towarzystwie nietrudno nie zauważyć upływu czasu, co niekoniecznie wpasowuje się w model wielu miejsc, gdzie liczy się obrót. Zdaję sobie sprawę, że klientów nie było zbyt wielu, ale nawet i w takich sytuacjach, w niektórych miejscach obsługa daje do zrozumienia, że czas minął i należy się zbierać.  


 


Dolce & Chianti Pasticceria
3 Lake Street, 
Kirkland, Washington 98033
(425) 522 0464




Print Friendly and PDF

No comments:

Post a Comment