Placki z jabłkami zawsze w naszym domu cieszyły się popularnością. Jednak od pewnego czasu eksperymentujemy z najróżniejszymi owocami sezonowymi. Ich odmiana w postaci placuszków jogurtowych co chwila gości na talerzach w różnych wersjach dodatków, ale chyba do tej pory najbardziej nam smakowały te z wiśniami i z brzoskwiniami. Za każdym razem znikały błyskawicznie, pozostawiając niedosyt i pytanie "kiedy znowu je zrobisz?" Letnie upały przetrwaliśmy więc na gazpacho i placuszkach. Teraz kiedy powoli nastała ciepła jesień i pojawiły się piękne śliwki, nie sposób było nie spróbować tej wersji. W całym domu roznosił się zapach przygotowywanych powideł, więc parafrazując piosenkę można by rzec "plums are in the air". Przyznam, że uwielbiam i ten okres, i ten zapach.
Śliwki doskonale się sprawdziły w placuszkach, którymi zajadaliśmy się w wersji z cukrem pudrem, ze śmietaną, a także z sosem śliwkowym. Ten można zrobić szybciutko - nawet z wyprzedzeniem na kilka porcji placków. Ja do nich powidła śliwkowe we wstępnej fazie robienia. Pasowały idealnie i ciężko się było zdecydować z czym bardziej! 😉

