August 25, 2025

Suszenie ziół

Mamy właśnie najlepszy moment by ususzyć zioła. Kiedyś była to powszechna praktyka, a teraz mało kto to robi. Nie nazwałabym siebie znawczynią ziół, ale i bez tego lubię ich mieć troszkę pod ręką i wykorzystać do różnych celów. Najczęściej oczywiście przydają się w kuchni, ale nie tylko. Oregano, lawenda, lubczyk, szałwia, tymianek, mięta rozmaryn rosną sobie w doniczkach na balkonie i służą mi całe lato jako dodatki do potraw, napojów, sałatek czy do ozdoby i ładnego wyglądu domu. O zapachu nie wspomnę. Ale po czasie letniej rozpusty, kiedy wszystko jest ładniejsze, bujniejsze, świeże na wyciągnięcie ręki, nadchodzą mniej bujne miesiące. I choć suszonych ziół nie wykorzystam do napojów (za wyjątkiem mięty), to idealnie nadają się do wielu potraw. Dlatego suszę zioła, których rośnie u mnie wystarczająco dużo, by pozwolić mi zrobić zapas na - umownie mówiąc - miesiące zimowe. 

Zioła najprościej można suszyć w bukietach, zawieszonych w przewiewnym miejscu za łodyżki, liśćmi i kwiatami do dołu. W ten sposób łatwo i szybko schną i są gotowe do przełożenia ich do słoików czy też innych pojemniczkach. Drobniejsze zioła, takie jak choćby tymianek czy majeranek najprościej najpierw oskubać, a następnie suszyć tak uzyskane listki, układając je jedną warstwą na talerzu czy też na tacce. 


W czerwcu i lipcu w kuchni wiszą bukiety lubczyku. Wykorzystuję go potem w sporych ilościach w zupach, a także i w innych potrawach, takich jak choćby fasolka po bretońsku. Za każdym razem dodając lubczyk, żartuję, że to po to by rodzina kochała mnie jeszcze bardziej. 😉

 
Ususzone liście lubczyku przekładam do słoików i tak przechowuję. Jak widać nie siekam liści - rozcieram je tuż przed dodaniem do potraw. 



Oregano to kolejne zioło uprawiane i wykorzystywane przeze mnie w ogromnych ilościach. Przyznam, że nie pamiętam kiedy kupowałam oregano, bo od lat mam własne. 


Ścięte łodyżki oregano układam na płasko, na sporej desce drewnianej lub zawieszam dokładnie tak samo jak lubczyk. Kiedy gałązki wysuszą się, odrywam suche listki i przekładam do słoiczków. 


Kiedy miałam ogromne krzaki lawendy, na porządku dziennym było zbieranie jej kwiatów i suszenie ich, by je wykorzystać. Co prawda nie jestem fanką smaku lawendy i nie smakuje mi ani herbata lawendowa, ani lody lawendowe, ani nic o smaku lawendy, ale przecież można wykorzystać ją i do innych celów. 




Lawendę suszyłam w bukietach zawieszonych w różnych miejscach w domu, a kiedy były gotowe, ściągałam ziarenka i przekładałam do woreczków i skarpet pończochowych. Układałam i rozwieszałam je w szufladach i szafach. Dzięki temu nie tylko ładnie pachniała ich zawartość, ale i żadne mole im nie groziły. 



Lawendę lubię też wykorzystywać w malutkich bukiecikach rozstawionych po całym domu. Co prawda nie są trwałe i często trzeba je dość często wymieniać, ale i tak lubię  je mieć - np. w sypialni, niedaleko łóżka. Przyjemnie się zasypia przy delikatnym zapachu lawendy. 

Print Friendly and PDF

No comments:

Post a Comment