Najpierw dostałam kosz jabłek - szarej renety, z która nigdy nie gotowałam, a która króluje w przepisach. W domu już były jabłka, więc nagle zrobiło się ich tyle, że trzeba było coś z nimi zrobić, by się nie zmarnowały. Najlepiej coś, co można będzie wykorzystać w szarlotkach. Jabłka prażone. Nie mus, nie przecier, ale jabłka, które o ile tylko to możliwe zachowają nieco swój kształt.
jabłka - użyłam mieszanki szarej renety, fuji i honey crisp
sok z cytryny
Opcjonalnie
cynamon
cukier - o ile jest potrzebny - zależy to od słodkości jabłek i upodobań
Jabłka umyć i obrać. Podzielić na "ósemki" pozbawione gniazd nasiennych. Włożyć do garnka i skropić sokiem z cytryny. Dodać cukier i cynamon, jeżeli ich używamy; dodać też kilka łyżek wody, by jabłka się nie przypaliły w pierwszej fazie gotowania, gdy jeszcze nie puściły soku. Gotować około 30 minut, dość często mieszając. Jabłka nie powinny być surowe, ale też nie powinny rozpaść się na mus. Przynajmniej część z nich powinna pozostać w kawałkach.
Gorące jabłka przekładać do wyparzonych słoików. Mocno zakręcać i zostawić do ostygnięcia, stawiając słoiki do góry dnem.
No comments:
Post a Comment