January 09, 2015

Bryndza

Od kiedy pamiętam zawsze w piątki wpadałam do Babci. W czasach szkolnych wpadałam po południu, a w czasach studenckich wcześniej. I właśnie wtedy zajadałam się bryndzą. Zimą, kiedy Babcia z powodu pogody praktycznie nie wychodziła z domu, robiłam Babci zakupy. Zanim jednak po nie podreptałam, Babcia dawała mi śniadanie, gdyż nie wierzyła (i słusznie), bym je zjadła w domu. Na te właśnie śniadania często były bułeczki grahamki z bryndzą. Do tego mocna herbata - pyszna jak nigdzie indziej, bo Babcia ją wspaniale parzyła w imbryczku na czajniku, a czasem kakao - takie prawdziwe, a nie rozpuszczalne. A w tle audycja "Cztery pory roku" radiowej "Jedynki", przeplatana co godzinę sygnałem z muzyką Vivaldiego. 

Bryndzę Babcia robiła po swojemu na bazie kupnej. Kupna zawsze była lekko twardawa i sucha, więc Babcia ją rozrabiała ze śmietana, by nabrała konsystencji twarogowej. I nigdzie nie było tak pysznej bryndzy. 

Przez lata mieszkania w USA brakowało mi bardzo bryndzy, aż któregoś dnia przyszedł mi do głowy pomysł by zrobić ją z fety; wszak bryndza, tak jak feta to ser owczy. I tak powstała moja bryndza à la bryndza u Babci. 

200 g fety
2-3 łyżki zalewy, w której była feta (jeśli jest)
śmietana

Fetę pokruszyć do miseczki. Dodać zalewę i łyżkę śmietany. Miksować przy pomocy blendera aż uzyskamy w miarę jednolitą konsystencję bez większych grudek. Jeśli bryndza jest zbyt gęsta dodać ciut więcej śmietany, choć niezbyt dużo, by bryndza nie zrobiła się zbyt rzadka i nie straciła swojego ostrego, słonego smaku. 

Bryndza oczywiście może być podawana nie tylko na śniadanie. Doskonale się nadaje np. na krakersy podawane jako przystawki. 


Print Friendly and PDF

No comments:

Post a Comment