August 12, 2025

Smoothie czereśniowe

Od dawna, latem smoothies goszczą u nas w domu i to w dużych ilościach. Zazwyczaj z truskawek, malin, jagód czy jeżyn. Albo z owoców tropikalnych. Z dodatkiem maślanki lub kefiru. Albo naturalne z odrobiną lodu lub wody by dało się zblendować owoce. 

Jakoś nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy zrobić smoothie z czereśni. I to był błąd, bo jest po prostu rewelacyjne!!!! Cudowne w swojej prostocie - ciemne czereśnie, których u nas nie brakuje i jogurt naturalny lub kefir czy maślanka. I po chwili można delektować się tym, co z tej mieszanki powstało. Można też je wzbogać różnymi dodatkami w postaci ziarenek, albo pić je bez żadnych dodatków. 

To już ostatni moment by zrobić takie smoothie. Czereśnie powoli się kończą po długim sezonie. Zastępują je inne owoce. 

Print Friendly and PDF

August 07, 2025

Prażone orzechy pekan (pecan)

Orzechy to taki świetny dodatek do bardzo wielu dań i potraw. O chrupaniu samych nawet nie wspomnę. Ale muszą to być dobre orzechy. Niestety, wiele lat temu zraziłam się do orzechów włoskich - dość często trafiały mi się zjełczałe, nawet wtedy gdy rzekomo były świeże. Zepsuły mi kilka potraw. Wtedy przerzuciłam się na orzechy pekan (pecan) - te nie zawiodły mnie nigdy. Surowe orzechy pekan (pecan) są świetne, a podprażone, to już ekstraklasa w kategorii orzechów. Mają rewelacyjny smak i dodają uroku każdej potrawie z nimi serwowanej, niezależnie od tego czy jest to ciasto nimi udekorowane, sałatka z ich dodatkiem czy zwykła owsianka. Dlatego niemal zawsze mam pod ręka prażone orzechy pekan (pecan) i często wykorzystuję je w kuchni. 

Print Friendly and PDF

August 05, 2025

#46 Kulinarnie po Seattle i okolicy: Phô Ba

Kiedy się mieszka w okolicach Seattle, jest się po prostu rozpieszczonym w kwestii kuchni azjatyckiej. Phô można kupić w tylu miejscach, że aż trudno sobie to wyobrazić. Podobnie rzecz się ma z innymi smakołykami czy to kuchni wietnamskiej, czy to kuchni tajskiej, chińskiej, japońskiej i wielu, wielu innych. Już w samych sklepach azjatyckich takich jak Uwajimaya, H-Mart, T&T Market czy Mayuri, w dziale deli jest pełen wybór potraw czy to do zjedzenia na miejscu czy też do zabrania do domu i odgrzania. Ale nawet przy takiej różnorodności i takim bogactwie możliwości wyboru, pewne miejsca wybijają się tym jak są smaczne. 

Print Friendly and PDF

July 30, 2025

Jagodzianki zawijane z lukrem jagodowym

Obiecywałam sobie, że nie będę więcej kombinować z jagodziankami. Ostatnie ich produkcje wychodziły tak udane, że uznałam, iż osiągnęłam cel i mam co chciałam. Ale jak to zwykle bywa, kiedy tak sobie obiecuję, znowu gdzieś muszę podpatrzeć coś i momentalnie w kąt idą obietnice, a ja piekę. Tym razem więc za jagodzianki robią drożdżówki zawijane. Pełno w nich jagód - tych naszych, zwanych borówkami amerykańskimi nie wiedzieć czemu 😉🫐 A na wierzchu, niczym w zawijasach cynamonowych lukier z serka Philadelphia, tyle że z dodatkiem leśnych jagód. Już sam ten lukier można było wyjadać łyżką z kubeczka. A potem jeszcze wylizywać paluchem, by nawet kropelka się nie zmarnowała. 
😉🫐 Same jagodzianki mięciutkie i pyszne, bo jagód nie można do nich żałować. To ma być jagodowa ekstrawagancja pod każdym względem!

Print Friendly and PDF

July 29, 2025

Czereśniowy milkshake

A pozostając przy temacie milkshake'ów, do których chyba nie trzeba przekonywać nikogo, kto lubi lody i różne do nich dodatki, to propozycja kolejnego owocowego na bazie lodów waniliowych. A jeśli jest jeszcze ktoś, kto nie pił nigdy milkshake'a, co chyba jest mało prawdopodobne, to wyjaśniam, że jest to super deser letni. Nigdy tak nie smakują jak właśnie w gorące dni. Do tej pory królował u nas milkshake truskawkowy, ale w tym roku czereśnie, te lokalne, najpyszniejsze, zdecydowanie zapanowały nad innymi owocami sezonowymi. Nie żeby nam nie smakowały truskawki, ale po prostu trafił się cudowny sezon czereśniowy. A one same są niczym wyhodowane na sterydach, choć nie jest to prawda. Są piękne, dorodne, mięsiste. Nawet Raina, u której je kupuję, komentowała którejś niedzieli, że takich dorodnych czereśni sadownicy nie pamiętają. Stąd też przerabiam je na wszystko co się da, by nacieszyć się nimi w każdej postaci.  Print Friendly and PDF

July 26, 2025

Coffee Milkshake Day

Podobno jest 28748746276 sposobów serwowania kawy. Ciężko mi w to uwierzyć, ale... Kto wie! Na codzień piję zwykłą z mlekiem. Latem uwielbiam affogato. Albo frappuccino bananowe. Do niedawna nawet nie wiedziałam, że dzień moich imienin to Coffee Milkshake Day! No ale od czego jest kalendarz Every day is a holiday! I wcale mnie nie dziwi, że taki milkshakowy dzień wypada 26 lipca! Raz, że to środek lata i jest gorąco, a jak wiadomo, od św. Anki chłodne wieczory i poranki. Dwa, uwielbiam milkshake od kiedy poznałam jego smak, więc ta zbieżność z dniem moich imienin wcale mnie nie dziwi. Nawet jeśli jest zupełnie przypadkowa. A kawowy milkshake bardzo mi smakuje. Prawie tak bardzo jak affogato! Tak więc nie ma nawet co się dłużej nad nim rozwodzić, tylko trzeba przystąpić do dzieła i go zrobić. 

Print Friendly and PDF

July 23, 2025

Kalimera, czyli grecka kuchnia radości Dionisiosa Sturisa

Kuchnią grecką trudno się zauroczyć bywając w greckich restauracjach. Praktycznie oferują ten sam zestaw jedzenia - głównie gyros, tzatziki, spanakopitę, suvlaki, baklavę. I chociaż są dobre, to jednak według mnie nie pokazują prawdziwego oblicza kuchni greckiej, tak bogatej i różnorodnej. Oczywiście można powiedzieć, że jest to typowe, iż restauracje pokazują maleńki wycinek z tego, co de facto można znaleźć w danej kuchni. I będzie w tym dużo prawdy; jednak najbardziej uderzyło mnie to właśnie w przypadku kuchni greckiej. Książki Dionisiosa Sturisa pokazują, że kuchnia grecka to znacznie więcej niż tych kilka dań i spokojnie w domu można zrobić świetne potrawy greckie. I jest to tylko część wegetariańska, bo Sturis jest wegetarianinem. Print Friendly and PDF

July 19, 2025

Papryczki pieczone

No dobrze. Latem jemy nie tylko tony owoców, ale i warzyw. Nierzadko na naszym talerzu obiadowym lądują warzywa w trzech-czterech różnych postaciach.  Po prostu nie da się inaczej. Nikt nie ma ochoty na ciężkie obiady, a i smak letnich warzyw jest tak pyszny, że aż się chce je jeść niemalże hurtowo. Tu smaki z lekka włoskie, choć raczej nie jest to włoska potrawa. Ale czosnek, ocet balsamiczny, pesto i bazylia robią swoje. Szybka w zrobieniu, choć wymagająca włączenia piekarnika lub air-fryera, bo inaczej się nie da. Ale za to potem uczta dla kubków smakowych i oczu, bo kolorowe papryczki uzupełniają paseczki liści bazylii porozrzucane po ich wierzchu. 

Print Friendly and PDF

July 16, 2025

Placki jogurtowe z wiśniami i sosem czereśniowym

Sezon wiśniowy w pełni. Co tydzień odbieram skrzynkę czereśni i zajadamy się nimi bez opamiętania. I przerabiamy na najróżniejsze łakocie czereśniowe. Były więc już rożki z czereśniami. I konfitury. I czereśnie w brandyclafoutis. I ciasto z wiśniami i morelami. Nie mówiąc o drożdżówkach z wiśniami i morelami, które tak wszystkim przypadły do gustu. O pierogach z wiśniami i czereśniami nawet nie wspominając. Ale choć lubimy placki owocowe, to nie było jeszcze ich wersji wiśniowej. Tyle, że w nieco innej, lżejszej odsłonie. Żeby były mniejsze wyrzuty sumienia, że wszelkie diety niskowęglowodanowe poszły w totalne zapomnienie. 😉🍒 Jakie one są pyszne!!!!! Delikatne i puszyste. Minimalnie słodkie, lekko waniliowe. Idealne na letni obiad - rzec by można kwintesencja lata, bo są w nich i wiśnie, i czereśnie. Robi się je błyskawicznie, smaży też szybko. Nadają się i na letnie śniadanie, i na lekki obiad czy nawet na deser. Sos jogurtowo-czereśniowy to chciałoby się powiedzieć wisienka na torcie, ale wiśnie są już w plackach. 😉🍒 Jest przepyszny i świetnia uzupełnia smak. Ciężko się odczepić od takiego obiadu! 

Print Friendly and PDF

July 14, 2025

Salatka z serem norweskim gjetost

Kiedy byłam w Norwegii w 1988 r.  poznałam smak brązowego sera norweskiego brunost i od pierwszego momentu go polubiłam. Kåre i Kenita, gospodarze na farmie, na której pracowałam jedli go na ciepłych tostach z nutellą i dżemem. Ja też tak zaczęłam jeść. Ale jak się ma 21 lat i pracuje fizycznie, to można jeść dowolną ilość cukru. Dzisiaj te czasy dawno za mną, ale brunost nadal lubię. Tyle, że jem na grzankach bez dodatków (poza masłem). Brunost nazywany często był w naszym domu "szarym mydłem", gdyż jego wygląd do złudzenia nam przypominał szare mydło, które można było kupić w PRLu. 
Brunost to  norweski ser brązowy, choć bardziej trafnie byłoby powiedzieć o karmelowym zabarwieniu, który powstaje poprzez gotowanie serwatki (produktu ubocznego przy produkcji sera) aż do momentu, gdy naturalne cukry ulegną karmelizacji. Dzięki temu ma słodki, ale i lekko kwaskowaty smak. Nazwa brunost odnosi się do szerszej kategorii brązowych serów na bazie serwatki, które mogą zawierać mleko krowie. Najczęściej kupuję gjetost, czyli rodzaj brunostu, wytwarzany specjalnie z mleka koziego (lub mieszanki mleka koziego i krowiego). W języku norweskim „gjet” oznacza kozę, a „ost” – ser.
Tę sałatkę najlepiej zrobić latem, gdy mamy dostęp do lokalnych truskawek i szparagów. Wtedy jest najsmaczniejsza!!!! 

Print Friendly and PDF

July 12, 2025

Zawijane drożdżówki z wiśniami i morelami

Ten rok jest zdecydowanie lepszy od poprzedniego, jeśli chodzi o owoce, kiedy późna fala przymrozków zniszczyła szanse na dużo owoców.  W efekcie było tak mało i moreli, i wiśni, że po sezonie czułam duży niedosyt smakowy. W tym roku nie dość że jest ich dużo więcej, to jeszcze pojawiły się wcześniej niż zwykle. Zupełnie jakby chciały wynagrodzić kiepski poprzedni rok.
 
Kombinacja wiśniowo- morelowa sprawdza się świetnie w różnych wypiekach. Galette właśnie z wiśniami i morelami było rewelacyjne! Podobnie udały się drożdżówki zrobione nieco na wzór zawijanych jagodzianek z serem. Tamte były pycha, a drożdżówki z morelami i wiśniami wcale im nie ustępowały. Ostrzegam, bo trzeba mieć naprawdę silną wolę, by nie spałaszować kilku od razu! Takie świeże, lekko ciepłe, to po prostu niebo w gębie. 😉

Print Friendly and PDF

July 09, 2025

Pomidorowa z komosą ryżową

Świeże pomidory, młoda marchewka i dużo koperku to idealne składniki na tę dość lekką zupę, która świetnie smakuje, kiedy nie chce nam się jeść ciężko, bo jest gorąco, a z drugiej strony trzeba coś zjeść. Robiłam z niej już różne potrawy, w tym ekwadorską zupą z kurczaka. Komosa ryżowa jest uważana za superfood ze względu na swoje właściwości i potencjalne korzyści zdrowotne. Jest bardzo ceniona za swoje wartości odżywcze, w tym pełnowartościowe białko, błonnik, witaminy, szczególnie z grupy b, i minerały (magnez, cynk i żelazo). Tym razem, wykorzystując młode, lokalne warzywa, mające tony smaku lata zrobiłam zupę pomidorową. Wyszła przesmaczna, a do tego tak pożywna, że nie trzeba już wiele więcej na obiad. Zazwyczaj używam zwykłej komosy ryżowej, ale po robieniu jakiejś sałatki została mi czerwona komosa ryżowa, więc taką wykorzystałam. W tej zupie, oprócz komosy rządzi koperek. Dobrze jest go mieć sporą porcję, bo nadaje doskonały smak. 

Print Friendly and PDF

July 07, 2025

Rolada bezowa

Rolady robię od lat, ale z biszkoptowego ciasta. Pavlove też robiłam wielokrotnie, aż jej popularność przerosła mnie. Niemal wszędzie podawano Pavlovą. Nie mogłam na nie patrzeć, nie mogłam słuchać o nich, a tym bardziej jeść.😉 Stała się ona jednym z tych ciast, które mi obrzydzono na dobre, a przynajmniej do którego mnie zniechęcono na długie lata, mimo iż uwielbiam bezy. Co nie znaczy, że nie jest to dobre ciasto. Jednak z racji dużego zapasu białek w lodówce po pieczeniu bab wielkanocnych i około wielkanocnych, postanowiłam zrobić roladę bezową, która tu i ówdzie pojawiła się w różnych rolkach w mediach społecznościowych. W sumie to taka zakręcona Pavlova, choć nie do końca, bo nie jest tak chrupiąca. Pod tym względem Pavlova rządzi i bije roladę w przedbiegach. Ale rolada też jest dobrym ciastem, wymaga krótszego pieczenia, co przy letnich upałach może mieć znaczenie. W krótkim czasie zrobiłam dwie - jedną najprostszą, z bitą śmietaną i owocami. Drugą, wymagającą nieco więcej pracy, bo z kremem kawowym na bazie ganache. Obie  były bardzo smaczne, choć ta kawowa bardziej wyrazista i przez to moim zdaniem smaczniejsza.

Print Friendly and PDF

July 04, 2025

Porn star martini

Obok mangority, którą wiele lat temu piłam w San Diego, jest to chyba jeden z najbardziej letnich drinków. To po prostu lato i egzotyczne smaki w kieliszku! W swojej książce "Shaken & Stirred" z 2004 r., jej autor i twórca drinka, Douglas Ankrah, wyjaśnia, że pierwotnie nosił on nazwę Maverick Martini, na cześć klubu dla dżentelmenów, który często odwiedzał w Kapsztadzie w Południowej Afryce. Hmm... klub dla dżentelmenów. 🤔 Mówiąc krótko to nic innego tylko eufemistyczna nazwa klubu ze striptizem. No dobra, ale nie o tym tu mowa. Wracamy do drinku.  Biorąc pod uwagę to, że marakuja ma renomę bycia afrodyzjakiem i to, że pierwsza nazwa drinku nawiązywała do klubu dla panów, nie dziwi zmiana nazwy z nic nie mówiącego Maverick Martini i to, jak szybko zyskał rozpoznawalność jako Porn Star Martini.

W 2019 roku brytyjska organizacja branży alkoholowej Portman Group wydała orzeczenie, które zmusiło sieć Marks & Spencer do zmiany nazwy puszkowej wersji tego koktajlu, po skargach dotyczących sugestywnego czy wręcz prowokacyjnego charakteru oryginalnej nazwy. W rezultacie wiele marek zdecydowało się na użycie łagodniejszej nazwy Passion Star Martini, aby uniknąć bardziej pikantnych skojarzeń związanych z tym drinkiem. Jak łatwo się domyśleć, nie zdało się na wiele i nazwa Porn Star Martini nadal dominuje w barach i przepisach.

Print Friendly and PDF

June 30, 2025

Deser inspirowany Wimbledonem - truskawki ze śmietaną

Fani Wimbledonu wiedzą, że tam można nie tylko obejrzeć rozgrywki tenisowe, ale i zjeść deser truskawkowy. Tradycja podawania truskawek ze śmietaną sięga znacznie wcześniejszych czasów niż sam Wimbledon – według źródeł kardynał Thomas Wolsey jako pierwszy podał ten deser królowi Henrykowi VIII na początku XVI wieku. To historyczne powiązanie z monarchią tylko zwiększyło postrzeganą wyjątkowość tego połączenia. 
Dzisiaj taki deser nie wydaje się niczym szczególnym, ale w tamtych czasach fakt, że sam król się nim delektował, miał duże znaczenie. Produkty mleczne były postrzegane jako pożywienie dla chłopów i rzadko trafiały na królewskie stoły. Wieść, że monarcha je śmietanę, dawała zwykłym poddanym namiastkę królewskiego życia – mogli poczuć się wyjątkowo, jedząc dokładnie to samo danie co ich władca. W wiktoriańskiej Anglii truskawki były produktem luksusowym, symbolem lata i elegancji. Spożywanie ich ze śmietaną uchodziło za wyrafinowany i modny przysmak. To skojarzenie z letnimi przyjęciami w ogrodzie i elegancją szybko zakorzeniło się na Wimbledonie.
Print Friendly and PDF

June 28, 2025

#18 Podróże kulinarne - polskie smaki, czyli gdzie można dobrze zjeść (część 10) - Bary mleczne w Warszawie

Kiedy w 1896 r. przy ulicy Nowy Świat w Warszawie powstał pierwszy bar pod nazwą Mleczarnia Nadświdrzańska, jego właścicielowi Stanisławowi Dłużewskiemu zapewne nie przyszło do głowy, że dwa wieki później, bary mleczne nie tylko będą nadal istniały, ale wręcz przeżywały swój renesans. Pierwszy bar mleczny miał świetną lokalizację i ogródek, a jego właściciel był ziemianinem,  przedsiębiorcą rolnym i - co nie dziwi - hodowcą krów. Zasadniczym celem baru było serwowanie tanich posiłków opartych o mleko, jajka i mąkę. W tym sensie obecne bary mleczne są inne, bo spokojnie można w nich zjeść dania mięsne. Pierwszy bar mleczny okazał się być świetnym pomysłem i już wkrótce powstało ich mnóstwo na terenie całej Polski. Po I wojnie światowej działalność barów dość ostro regulowało państwo, by zapobiegać marnotrawstwu jedzenia, zawyżaniu cen czy oszukiwaniu klientów. Zarówno ceny jak i receptury na serwowane w barach dania miały pozwolić biedniejszym ludziom na zjedzenie pożywnych posiłków.

W latach młodości nie byłam częstą bywalczynią barów mlecznych. Nie cieszyły się one w środowisku studenckim dobrą opinią. Prześmiewcza scena z filmu "Miś" Stanisława Barei zrobiła swoje! Nawet jeśli była przejaskrawiona, a taka była, pokazywała je od najgorszej strony brudnych naczyń, podejrzanych klientów i małego wyboru dań. 😉 W czasach studenckich, sporadycznie zdarzało mi się zajrzeć do Baru Uniwersyteckiego obok Uniwersytetu Warszawskiego, zwanego potocznie barem Karaluch, ale przyznam, że nie miałam zbyt wielkiej motywacji do tego, bo prościej i zdecydowanie smaczniej było wpaść do babci. Czasami na jakichś wyjazdach też zdarzało mi się jadać w barach mlecznych, ale zasadniczo jeśli korzystałam z jedzenia poza domem, to były to raczej stołówki szkolne, choć nie mogę powiedzieć by wzbudzały one mój entuzjazm. O ile w pierwszej podstawówce lubiłam obiady szkolne i podwieczorki dawane dzieciom przebywającym w świetlicy, o tyle w kolejnych szkołach - delikatnie mówiąc - nie przepadałam za nimi. Jeśli tylko mogłam wymigiwałam się od jadania w nich obiadów, nawet kosztem niedojadania i udawania, że obiad zjadłam w szkole. Pamiętam, że kiedyś mama opowiedziała mi o tym, jak ona oszukiwała swoją mamę płacąc za  obiady stołówkowe, a kiedy dostała kwitek potwierdzający zapłatę, by pokazać go babci, rezygnowała z obiadów i dostawała zwrot pieniędzy. Nie wiem czy nie pomyślała, że w ten sposób podsuwa mi pomysł czy uważała, że nie zdobędę się na powtórkę, w każdym razie, w miarę szybko sprawdziłam czy tak się da. No i na pewien czas zakończyłam swoje stołówkowe katusze. Pamiętam, że powodem mojej ostatecznej rezygnacji był obrzydliwy ślimak znaleziony w sałacie. Nie pomogły przekonywania babci Ireny, że Francuzi uwielbiają ślimaki i płacą za nie krocie! Było to mój ostatni obiad w stołówce, bo następnego dnia wycofałam pozostałe na ten miesiąc pieniądze. Chyba potem zostałam za to oszustwo pokarana pierożkami garmażeryjnymi, które mama tak uwielbiała nam dawać na obiad. Dobrze, że można było podskoczyć do babci i dostać u niej coś pysznego. Tylko dzięki temu przetrwałam obiadową traumę dzieciństwa. 😉

Print Friendly and PDF

June 23, 2025

Ryba z sofrito (Pescado con Sofrito)

Najwyższa pora wykorzystać sofrito w daniu z rybą zwłaszcza. że coraz częściej można dostać dobrze lokalne pomidory i paprykę. Jeśli mamy już przygotowaną większą porcję sofrito, to zrobienie dania z nim jest kwestią kilku chwil, bo ryba wymaga tylko smażenia. 

Sofrito dodaje wyrazistego smaku filetom z dorsza lub innej białej ryby duszonym w białym winie. Kombinacja smakowa jest świetna. Ponieważ ryba z sofrito wpasowuje się w smaki rodem z kuchni hiszpańskiej,doskonale pasuje podana z makaronem lub ryżem.  Dla chętnych oczywiście może być i parmezan, choć zasadniczo ryb nie podaje się w jego towarzystwie. 😉



Print Friendly and PDF

June 21, 2025

Espresso martini

Dzień Narodowego Martini obchodzony jest od około 1997 roku i oryginalnie przypadał na 19 czerwca. Nie jest jasne, kto zapoczątkował ten dzień, ale wiadomo, że  w 2012 roku Belvedere Vodka stworzyła World Martini Day, który również miał być obchodzony 19 czerwca. Jednak w pewnym momencie przeniesiono obchody z 19 czerwca na trzecią sobotę czerwca. Być może dlatego, że w soboty pije się więcej niż w ciągu tygodnia? 😉
Martini, od czasu powstania w XIX w. doczekało się wielu odmian, w tym słynnego Vesper martini, który pił Bond. James Bond. Oczywiście "shaken, not stirred". Inne wariacje na temat martini to dry martini, wet martini, chocolate martini, cucumber martini flirtini, porn star martini i oczywiście vodka martini, znacznie lepiej znane pod nazwą espresso martini. 

Espresso martini przygotował pierwszy raz Dicka Bradsella pod koniec lat 80. w Fred's Club w Londynie dla młodej kobiety, później modelki która  - jak opowiada w wywiadzie powszechnie dostępnym na youtube - poprosiła o „coś, co mnie obudzi, a potem rozwali”. Wieść niesie, że tą młodą kobietą była Naomi Campbell, ale nie jest to potwierdzone. 

Dick Bradsell, podobnie jak jego drink vodka/espresso martini uważany jest w świecie barmańskim za guru. Nie tylko serwował świetnie drinki, ale i wprowadził standardy barmańskie, których wpływ odczuwalny jest do dzisiaj. W jego przekonaniu sok owocowy używany do drinków musiał być wyciskany na świeżo, kieliszki – dobrze schłodzone, lód – używany w kopiastych  ilościach, a gościnność okazywana z radością. Dzisiaj te zasady wydają się nam oczywistymi oczywistościami, co świadczy wyłącznie o ogromnym wpływie jaki Bradsell wywarł na kulturę barmańską.

Print Friendly and PDF

June 20, 2025

Knedle serowe z truskawkami

Wiele lat temu, uważałam, że najlepsze knedle są ze śliwkami, ale od tego czasu zmieniłam zdanie. Knedle z truskawkami są równie pyszne. Dla mnie stanowią smak początku lub zbliżającego się lata! Nigdy potem tak nie smakują, jak ze świeżymi truskawkami od lokalnych dostawców - takimi ciemnymi, aromatycznymi i pełnymi smaku. 

Austriacki przepis na knedle (marillenknödel) jest delikatniejszy niż nasz polski. Sięgam po niego przy robieniu knedli z różnymi owocami - sprawdził się nie tylko w przypadku moreli, ale także i śliwek. Były tak smaczne, że trudno było przestać je jeść. 😉 Te delikatne ciasto aż się prosi do delikatnych truskawek. Stąd też dzisiejszy obiad - serowe knedle z truskawkami podawane ze śmietaną lub sosem truskawkowym, lub jednym i drugim! Idealne na pierwszy dzień lata. 


Print Friendly and PDF

June 08, 2025

#45 Kulinarnie po Seattle i okolicy: Crumbl

Crumbl to sieć cukierni oferujących ciasteczka. Co tydzień ogłaszane jest menu, składające się z 6 wybranych ciasteczek z bogatej i stale powiększającej się oferty firmy.  
Zamówione ciasteczka pakowane są w charakterystyczne różowe pudełko z czarnym napisem na wierzchu. 

Historia firmy jest dość typowa, by nie powiedzieć banalna. Ktoś - w tym wypadku kuzyni z Utah - upiekł ciasteczka z drobinkami czekoladowymi, które uznał za idealne i zapragnął się nimi podzielić z resztą ludzkości. Zaczął swój biznes w małym pomieszczeniu w stylu otwartej kuchni (jak to bywa w wielu amerykańskich domach), a potem rozwinął do ogromnej sieci, obecnie już międzynarodowej. No a teraz mamy gigantyczną sieć cukierni - wyglądających dość sterylnie i prosto, z widokiem na kuchnię. Właśnie z powodu tej prostoty kojarzą mi się one z kafeterią na terenie kampusy firmy Apple, choć jedna nie ma nic wspólnego z drugim.  😉
Print Friendly and PDF

May 30, 2025

Smażony dorsz z winnym sosem bazyliowo-pomidorowym

Ryby goszczą na naszym stole na tyle często, że zawsze chętnie poszukuję nowych sposobów jej przygotowania. Kiedy zaczynają się cieplejsze dni, a przede wszystkim, kiedy pojawiają się pyszne lokalne pomidory, aż prosi się by na obiad naszykować coś co nie tylko nie jest zbyt ciężkie, ale i robi się w oparciu sezonowe łakocie. A jeśli jeszcze można obiad szybko przygotować, bez przegrzewania się w rozgrzanej kuchni, to już można mówić o wygranej. 😉
Przyznam, że jest to jedno z moich ulubionych dań łączących rybę z pomidorami i świeżą bazylią - dorsz w winnym sosie bazyliowo-pomidorowym. Do tego nie potrzeba już nic - oprócz makaronu, który pozwoli wyjeść sos do ostatniej kropelki. 


Print Friendly and PDF

May 23, 2025

Makaron z sosem bazyliowym

Oops! I znowu prawie ukatrupiłam awokado! Kupiłam je ze szczerym postanowieniem używania go, a właściwie ich, do przygotowywania zdrowych śniadań. I na postanowieniu się skończyło. Awokado najpierw dojrzało stojąc obok pomidorów, następnie powędrowało do lodówki w celu opóźnienia dojrzewania, a dzisiaj spojrzało na mnie smutnym wzrokiem. Wylądowało więc na blacie, by już o nim nie zapomnieć. A potem w blenderze. A potem w towarzystwie pomidorów i makaronu na talerzu, obok ryby w sofrito i okazało się, że taka kombinacja jest super pod każdym względem! Cieszyła i wzrok, i kubki smakowe! 

Print Friendly and PDF

May 15, 2025

Jabłkowy omlet Kaiserschmarrn, czyli omlet jabłkowy w wersji cesarskiej

Omlet cesarski Kaiserschmarrn nie jest nam obcy. Już od jakiegoś czasu go jadaliśmy, tyle że w wersji klasycznej. Czemu więc nie zjeść go i w wersji jabłkowej. Podobnie jak w przypadku tego klasycznego pozwala to nie przejmować się tym, że przy przewracaniu na drugą stronę nieco się poturbował. A nadal jest pyszny, choć nie do końca fotogeniczny. Jeśli komuś to przeszkadza, niech robi omlet klasyczny - czy to ten bez jabłek czy taki z jabłkami. Nam zupełnie nie przeszkadzało. Bo i czemu? 

Print Friendly and PDF

May 10, 2025

Daj gryza. Smakowite historie o jedzeniu.

Duetu Aleksandry i Daniela Mizielińskich nie trzeba przedstawiać. Już dawno zasłynęli przede wszystkim jako genialni rysownicy, których książki dosłownie podbiły świat. Niektóre z nich można kupić w wielu wersjach językowych, a legendarne Mapy zostały sprezentowane dzieciom brytyjskiej pary królewskiej, w czasie ich wizyty w Warszawie. Książkę o Yellowstone czy wspomniane Mapy można było kupić w największych księgarniach USA, a także w Visitor Center parku w Yellowstone. Kiedy wiele lat temu poznałam Aleksandrę i Daniela Mizielińskich prywatnie, przekonałam się, że są to super skromni i niesłychanie życzliwi dzieciom ludzie. Z chęcią sięgam po ich książki, mimo, że już nieco wyrosłam z takiej literatury. Książka "Daj gryza. Smakowite historie o jedzeniu" z racji moich zainteresowań kulinariami, podróżami i kuchniami świata stała się oczywistym wyborem. 

Print Friendly and PDF

May 02, 2025

Nieco inny omlet

Na placki z jabłkami czy też omlety każda pora jest dobra. Zarówno pora roku, jak i pora dnia. Dzisiaj omlet w wersji nieco innej, bo z dużą ilością sera w samym cieście i z jabłkami. Dzięki dodatkowi sera, jest on bogatszy w białko. Pomimo tego, że są w nim już jabłka można go podać w towarzystwie delikatnego dżemu - u mnie był to dżem jabłkowo-cynamonowy, bardzo smaczny i jak to bywa w przypadku dżemów francuskich, mało słodki. To tak żeby było mniej wyrzutów sumienia. 😉

Print Friendly and PDF

April 28, 2025

Klopsiki z łososia w sosie koperkowym

Kiedyś wszelkiego rodzaju dania z mielonego mięsa lub mielonej ryby uważano za coś gorszego. Pokutowało przekonanie, iż w mielonym przemyca się podrzędne gatunki mięsa i wszelkie najgorsze odpady. Tymczasem wcale tak nie musi być i pulpeciki czy kotlety mielone mogą być pyszne - zwłaszcza, kiedy są robione w domu. Kiedy dostaliśmy większą porcję łososia, w pewnym momencie mieliśmy go na tyle dosyć w postaci łososia pieczonego, w zupie czy smażonego, że nadszedł czas na coś naprawdę innego. Pulpety! Z łososia, z dużą ilością   koperku. Sprawdziły się doskonale. Dodatek skórki i odrobiny soku z cytryny do sosu świetnie przełamuje jego niewyróżniający się smak - wszak rybę często podaje się w towarzystwie cytryny, więc ta kombinacja nie powinna dziwić. 

Print Friendly and PDF

April 23, 2025

Zupa-krem z selera korzeniowego

Seler korzeniowy to żadna nowość dla mnie i nadal uważam go za znacznie ciekawszy dodatek smakowy niż ten naciowy. Ostatnio wiele warzyw korzeniowych przeżywa swoisty renesans - nie tylko łatwo je kupić, ale i w sklepach nie budzą konsternacji przy kasie, jak to kiedyś bywało. 
Kremowa zupa z selera sprawdzi się świetnie jako delikatna zupa po świątecznych szaleństwach lub zawsze, gdy mamy ochotę na zupę, ale niekoniecznie taką bardzo treściwą. Ta jest świetna na "rozgrzanie żołądka" przed obiadem, bez przejadania się. 😉 Podana z focaccią będzie absolutnym hitem dnia. 
Print Friendly and PDF

April 14, 2025

Pierogi łemkowskie

Jest to jeden z przepisów z opisanej niedawno przeze mnie książki "Kuchnia łemkowska z Ropek. Częstujcie się!". Przypominają nieco pierogi ukraińskie, ale nie do końca. Odróżnia je użycie dwóch różnych serów, a nie tylko zwykłego twarogu, a także dodatek mięty do sera. Ciekawe w smaku i idealne na bezmięsny obiad z dodatkiem wielu warzyw serwowanych w różnej postaci. Można też je podać jako dodatek do dania mięsnego - tak jedli moi mięsożerni goście i domownicy. Dla mnie najsmaczniejsza i najbardziej wyrazista była wersja podsmażana z zarumienioną cebulą. 

Print Friendly and PDF

April 07, 2025

Kajzerki

Nareszcie udały mi się kajzerki, które uwielbiam od zawsze i których chyba najbardziej mi brakuje z pieczywa.  W Polsce wykorzystuję to, że mogę się nimi najeść, ale niestety nie da się zrobić tego na zapas. Wiele razy usiłowałam je zrobić, ale ciągle wychodziły zwykłe bułki. I w końcu udało się. Przyznam, że był to przypadkowy sukces, więc nie do końca wiem czemu zawdzięczam ten sukces - czy to było wolne wyrastanie w lodówce przez noc, czy spryskiwanie wodą w czasie pieczenia, czy jeszcze coś innego.  Ale czy to ważne? Najważniejsze jest to, że się udały i kajzerki były tak smaczne, że momentalnie zniknęły.  Print Friendly and PDF

March 31, 2025

Sofrito

Print Friendly and PDF

March 23, 2025

Kuchnia łemkowska z Ropek: Częstujcie się!

Jest 1981 rok - taka swoista odwilż w kraju Lekcja historii w ósmej klasie. Tego roku mamy nową, bardzo fajną nauczycielkę i pewnie dlatego taka sytuacja mogła mieć miejsce. Omawiamy czasy powojenne w Polsce, więc temat oddziałów UPA i OUN, i walk z nimi na terenach Polski południowo-wschodniej. W pewnym momencie pani proponuje, że jeśli wśród nas jest ktoś, kogo dziadek wałczył z oddziałami UPA czy OUN, to może zaprosiłby na lekcję. Nikt się nie zgłasza, a w odpowiedzi odzywa się jeden z chłopaków, takich nieco bardziej wygadanych, wręcz na granicy bezczelności. I proponuje, że może by zaprosić dziadka który walczył w tych oddziałach. Zapada cisza. 

Do tematu nie wracamy, a jedynie kontynuujemy naukę tego, co przewiduje program nauczania historii tamtych lat.  A więc akcja "Wisła" - jedynie słuszna odpowiedź na to, co działo się na tamtych terenach. I to bez szczegółów, bez opowieści o dramatach przesiedlonych rodzin, porozrzucanych po ziemiach odzyskanych mieszkańcach wiosek Beskidu Niskiego i Sądeckiego oraz Bieszczad, o okradzeniu ich z ich mienia i dorobku życia w czasie tego przesiedlenia, o warunkach w nowych miejscach. Wszystko co podaje ówczesny przekaz sprowadza się do sielankowej niemal opowieści o przybyciu na Ziemie Odzyskane. Ani słowa o tęsknocie, o zniszczeniu kultury, o represjach w stosunku do Łemków, takich jak choćby w obozie w Jaworznie, który - czego tym bardziej nie wspominano - był filią obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, wybudowaną jeszcze w czasie II w.ś. Ani słowa o mniej lub bardziej udanych próbach powrotów, nie zawsze dokładnie na swoje, bo to zostało rozgrabione i stało się własnością państwa, o traktowaniu Łemków w siermiężnej rzeczywistości PRLu. Kilka tygodni później, te podręczniki, wraz z innymi od historii i rosyjskiego, wylądują na gigantycznym stosie rozpalonym przez uczniów szkół warszawskich na Rynku Starego Miasta. Nie znaczy to, że cokolwiek zmieniło się w nauczaniu historii. Musiało minąć ponad sześćdziesiąt lat od czasu akcji Wisła, by pojawiły się lepsze opracowania, by można było dowiedzieć się więcej na ten temat, by polskie władze ustosunkowały się do tego, co rozegrało się wiosną 1947 r. i później. 

Dlaczego wspominam to zdarzenie i naukę historii w kontekście książki z przepisami Kuchnia łemkowska z Ropek: Częstujcie się!? Przez lata nawet nie wspominano w oficjalnych mediach i publikacjach tego rejonu, który przecież był i jest częścią Polski. Dopiero niedawno tematy łemkowskie zaczęły pojawiać się w najróżniejszych książkach, które czytałam. Początkowo tu i tam wspomniano o Łemkach. Byli oni niejako większym lub mniejszym tłem do rozgrywającej się akcji, jak choćby w książkach Jędrzeja Pasierskiego Kłamczuch, Kły czy Roztopy. I to wystarczyło, bym zaczęła szukać więcej. I tak, dość przypadkowo, znalazłam niezwykłą serię książek Marii Strzeleckiej Beskid bez kitu, która przybliża te rejony w pięknie napisanych i zilustrowanych książkach. Druga część Beskid bez kitu. Zima opowiada między innymi o Wigilii łemkowskiej, a trzecia Hajda. Beskid bez kitu to właśnie opowieść o wysiedleniach Łemków. Beskid bez kitu to chyba najpiękniej napisane książki - zasadniczo adresowane do starszych dzieci, ale niejeden dorosły wiele się z nich nauczy. 

Print Friendly and PDF

March 19, 2025

Zeppole di San Giuseppe

Zeppole di San Giuseppe to tradycyjne ciastka serwowane w dniu 19 marca. Przypominają nieco nasze gniazdka znane też jak pączki hiszpańskie czy pączki wiedeńskie. Są jednak znacznie bogatsze smakowo, bo po usmażeniu (lub upieczeniu) dekoruje się je kremem budyniowym, a na wierzchu ozdabia przysłowiową wisienką. Dzień św. Józefa przypada właśnie na 19 marca, a we Włoszech to dodatkowo Dzień Ojca - wszak św. Józef, mąż Marii, był chyba najbardziej znanym ojcem. 

Zeppole pochodzą z Neapolu, gdzie smażenie potraw ma długą historię - w tym mieście smaży się nawet pizzę. 😉 W XVIII wieku nazwa zeppole niekoniecznie odnosiła się słodkich ciasteczek spożywanych dzisiaj. Wtedy były to niedrogie placki z ciasta drożdżowego podawane w wersji wytrawnej -  pikantne i wypełnione rybą, mięsem lub warzywami, takimi jak bakłażan. Były też i słodkie zeppole pokryte miodem i cukierkami, powszechnie znane jako struffoli i serwowane w święta Bożego Narodzenie czy na Wielkanoc. Pod koniec XVIII wieku, dzięki karczmarzowi, Pasquale Pintauro, zeppole całkowicie się zmieniły. Prowadził on wiele lokali w Neapolu, jednak  najbardziej zasłynął jako cukiernik, a jego pierwsza cukiernia, Pasticceria Pintauro, do dzisiaj pozostaje atrakcją turystyczną, przed którą ustawiają się długie kolejki. 

Pintauro całkowicie odmienił zeppole, a to, co stworzył, ostatecznie stało się symbolem dnia św. Józefa. Jego zeppole robione są z ciasta parzonego, wyciskanego na gorący olej, a po usmażeniu dekorowanego kremem ub bitą śmietaną i zwieńczonego wiśnią amarena. 

Print Friendly and PDF

March 11, 2025

#44 Kulinarnie po Seattle i okolicy: Japonesa w Bellevue

Nie jestem wielbicielką sushi, więc od razu można by zapytać, co robię w restauracji specjalizującej się w sushi. Po pierwsze, sushi lubi moja rodzina, a po drugie, Japonessa Suchi Cocina oferuje nie tylko sushi, ale i inne dania, wśród których zawsze jestem w stanie znaleźć coś dla siebie. Stąd też bywamy tu relatywnie często, bo każdemu coś podpasuje. 
Japonessa jest miejscem cieszącym się dużą popularnością - zarówno w Bellevue, jak i Seattle dobrze mieć rezerwację, zwłaszcza w weekendy. 
Japonessa offeruje dość bogate menu najróżniejszych rodzajów sushi i sashimi, a także kilkanaście dań typowych dla kuchni azjatyckiej, nie będących sushi. Ma też dość dobrą ofertę alkoholi, w tym drinków, jeśli ktoś ma na nie ochotę, a także napojów bezalkoholowych.  
Z opisu Japonessy dowiadujemy się, iż menu stanowi fuzję smaków japońskich z latynoskimi. Wiele sosów opartych jest na dodatkach takich jak kolendra czy ostre papryczki jalapeño czy habanero. Często pojawia się dodatek sosu aioli. Jest to ciekawa kombinacja smakowa, napewno ciekawie uzupełniająca smak ryb i owoców morza, które oczywiście dominują. Bardzo japońskie są z kolei nie tylko smaki, ale super estetyczny i artystyczny sposób podania. Oprócz ozdobnych kwiatów, warzywa często są tak pokrojone i ułożone że stanowią piękne tło dla reszty dania. Natychmiast nasuwają skojarzenie ze słowem kawaii, czyli cute lub fajniutkie, śliczne czy urocze, tak dobrze objaśnionym przez Joannę Bator w jej książce "Japoński wachlarz" czy też opowieściami o japońskich mamach, które szykowały dzieciom do szkoły tak ślicznie ułożone w pudełkach lunche, że zasługiwały codziennie na obfotografowanie.

Print Friendly and PDF

March 07, 2025

Gâteau invisible aux pommes, czyli niewidzialna szarlotka w wersji bezglutenowej

Na lekcji geografii potrzebny był nam strudel z jabłkami. Tyle, że nie bardzo mogłam zrobić go w wersji bezglutenowej, więc, wybór padł na niewidzialną szarlotkę, która może udawać środek strudla, zwłaszcza jeśli doda się orzechów i rodzynek. Oczywiście piekąc to ciasto, mogłam użyć mąkę bezglutenową, ale zdecydowałam się na mąkę migdałową, gdyż ta wersja wydawała mi się bardziej przypominająca nadzienie do strudla. No i wyrzuty sumienia z powodu objadania się ciastem są mniejsze. No dobrze - ciut mniejsze. 😉
Smakowo ciasto jest dobre, choć nieco się rozpada, zupełnie jakby mąka migdałowa nie dała rady połączyć składników. Ale zupełnie nie przeszkadzało to w konsumpcji - smakowało i dorosłym, i dzieciom. Zniknęło błyskawicznie i to nawet bez dodatku lodów, które towarzyszą strudlowi czy szarlotkom. 😉 
Print Friendly and PDF

March 04, 2025

Gniazdka

Jak Zapusty, to Zapusty,
Chrusty, pączki, boczek tłusty
Zatańczyli, zahulali,
Bo od środy post już mamy.

Może tańce i hulanki się nie szykują, ale za to ostatnie folgowanie na słodko! Tym razem gniazdka zwane też pączkami wiedeńskimi lub hiszpańskimi. Wymagają nieco sprawności, by się nie poparzyć przy pozbywaniu się papierków, ale też i bez przesady - każdy kto robił pączki czy faworki, da sobie radę. A warto spróbować czegoś innego zanim nastaną postne dni. To co? Robimy? Zdążymy jeszcze przed północą! 😉

A tak przy okazji. Pączki te, niczym fasolka po bretońsku czy ryba po grecku nie mają nic wspólnego z miejscami, którym są przypisywane. Ani w Wiedniu, ani w Hiszpanii takich się nie uświadczy. Co nie znaczy, że nie są smaczne. 😉

Print Friendly and PDF

March 03, 2025

Pets de sœur czyli pierdki mniszki

Zupełnie przypadkowo trafiłam na opowieść o pets de sœur, czyli alternatywie dla pączków, ale nie tłustego jedzenia na koniec karnawału. Według jednej z legend w zakonie we Francji, siostry uwijały się w kuchni szykując najróżniejsze łakocie. W pewnym momencie jedna z nich puściła bąka, co inną bardzo ubawiło i sprawiło że nieco ciasta ptysiowego wpadło do rozgrzanego oleju. I powstały nieforemne, ale smaczne kuleczki. Według innej wersji, nazwa wywodzi się od dźwięku jaki wydają smażone w oleju kuleczki. Jaka by nie była geneza, uznałam, że już dawno nie szykowałam niczego na koniec karnawału i warto spróbować zrobić te kuleczki. Każdy, kto umie zrobić ciasto parzone, takie jak na ptysie, nie będzie miał żadnych trudności z przygotowaniem pets de sœur. Odrobina cierpliwości i uwagi przy wykładaniu ich do rozgrzanego oleju, a po chwili będziemy mieć nieco inny deser na zakończenie karnawału.


Print Friendly and PDF

Ukraińska szuba, czyli śledzie pod pierzynką

Pączki, faworki, róże karnawałowe, pampuchy czy śląskie kreple to tłuste wypieki kojarzące się z końcem karnawału. Były serwowane przede wszystkim w Tłusty czwartek, który rozpoczynał „tłusty tydzień” zamykający karnawał. Dzisiaj pozostał nam praktycznie tylko Tłusty Czwartek, a w niektórych krajach Tłusty Wtorek, czyli Mardi Gras. No i oczywiście mniej lub bardziej huczne zabawy końca karnawału, czyli ostatków, aby wytańczyć się i wybawić na zapas. Oczywiście najhuczniejsze zabawy mają miejsce w Wenecji, Nowym Orleanie, o Ameryce Latynoskiej nie mówiąc. 
Na Śląsku, ostatki, czyli we wtorek przed środą popielcową, nazywano śledzikiem, na cześć dania, jakim są właśnie śledzie przyrządzone na różne sposoby i serwowane w tym dniu. Dla wielu są one doskonałą zakąskę na zimno, łatwą i szybką w przygotowaniu, niedrogą, a przede wszystkim idealnie idącą w parze z mocniejszymi trunkami, których nie tylko szczędzono tuż przed Wielkim Postem, a wręcz uważano je za obowiązkowe. Śledzie przygotowywano na wiele sposobów -  z cebulą w oliwie, z cebulą w śmietanie, na słodko, na kwaśno, łagodnie lub ostro, w sosach majonezowych, śmietanowych, pod pierzynką i bez niej. Ponieważ na Śląsku, zwłaszcza Dolnym, nie brakuje osób, które tu przyjechały ze wschodnich rejonów w ramach zasiedlania tzw. ziem odzyskanych, to i taki śledź też znajduje się w ostatkowym repertuarze. Zazwyczaj jadamy ją w okolicy świąt Bożego Narodzenia, ale nie tylko.

Print Friendly and PDF

February 19, 2025

Serowe kopytka

Wbrew pozorom, nie są to zwyczajne kopytka, a kluski, które można formować w najróżniejsze kształty. Ja wybrałam akurat kształt kopytek, bo dzięki temu robi się je błyskawicznie, ale można je zrobić i w formie większych lub mniejszych kuleczek. Niektórzy nazywają je pierogami ruskimi lub ukraińskimi bez lepienia, gdyż ich głównymi składnikami są ser, kartofle i przesmażona cebula. Moją wersję tych klusek zrobiłam nie ze zwykłym białym serem, ale z włoskim serem crescenza-stracchino, dzięki czemu nabrały one super smaku. Ser ten jest lekko pikanty i kwaskowaty, i to faktycznie podkręciło smak kluseczek. Same kopytka wyszły świetnie, nieporównywalnie pyszniejsze niż najlepsze ruskie pierogi, których - co tu dużo mówić - fanką nigdy nie byłam. Doskonale komponowały się i z mięsem w sosie, i ze skwarkami, i z cebulową okrasą, a nawet z dalem! Podobnie jak wiele innych klusek i pierogów, były również bardzo smaczne w wersji podsmażanej - delikatnie chrupiące na zewnątrz i miękkie w środku. Proste danie, a pyszne w każdej postaci! 

Print Friendly and PDF

February 13, 2025

Dynia makaronowa z sosem orzechowym

Dynia makaronowa (spaghetti squash) nie jest nam obca. Często jadamy ją, jako alternatywę makaronu, z sosem pomidorowym lub bolognese. Początkowo byłam sceptycznie nastawiona do takiej kombinacji, ale przekonałam się dość szybko, że naprawdę można najeść się i to bardzo dobrze! Tym razem danie z gatunku lepiej smakuje niż się prezentuje, czyli z dynia makaronowa z sosem z orzeszków ziemnych. Sos niestety dość dobrze zlewa się z dynią, przez co nie widać go dobrze, ale smakowo była to świetna kombinacja. Dodatkowe orzeszki, lekko podprażone, dodawały potrzebnego całości chrupiącego twista, a świeże liście mięty nie tylko ubarwiały wizualnie to danie, ale i nadawały świeżego posmaku. 

Print Friendly and PDF

February 07, 2025

#17 Podróże kulinarne - polskie smaki, czyli gdzie można dobrze zjeść: Kraków (część 9)

Od dawna jeździłam do Krakowa. Pierwszą samodzielną podróż zaliczyłam mając 14 lat i trafiłam pod opiekę cioci Zosi. Ciocia była niezamężną, starszą panią z zasadami. Nie umiała gotować, więc żywiłyśmy się na mieście, najczęściej w stołówce w szkole, w której kiedyś ciocia pracowała lub restauracji Warszawianka.  Dopiero przy następnej wizycie, latem obiady jadałyśmy w domu. Po pierwsze ja już więcej umiałam zaoferować kulinarnie, a po drugie mając masę sezonowych warzyw i owoców łatwiej było przygotować jakiś lekki obiad na letnie upalne dni. Dzięki cioci Zosi poznałam wiele miejsc w Krakowie i polubiłam to miasto. To ciocia zabrała mnie do Jamy Michalikowej, i to z ciocią bywałam na kremówce u Noworolskiego. Z ciocią Zosią włóczyłam się po Krakowie - uliczkach, rynku, muzeach. Ciocia - jak na nauczycielkę przystało - chciała jak najwięcej mi pokazać, mimo iż trudno się jej już chodziło z racji wieku. Ciocia, pewnie z racji swojego zawodu, miała też dość dobry kontakt z młodzieżą więc szybko znalazłyśmy wspólny język, mimo różnicy wieku. W swoim kredensie, gdzie tłoczyły się śliczne filiżanki porcelanowe, w których ciocia podawała herbatę, od drugiego mojego pobytu stała i szklanka - dla Haneczki, bo ona woli szklanki. Tak mnie bowiem zawsze nazywała. Obie z ciocią Zosią lubiłyśmy czytać, więc któryś mój pobyt u niej stał się okazją nie tylko do wspólnych spacerów po Krakowie, ale i czytania tych samych książek, a potem rozmawiania o nich. Od tamtych dni minęło sporo czasu i niestety nie ma już, albo mi się tak wydaje, miejsc, które odwiedzałam z ciocią Zosią, jak choćby cukiernia z najlepszymi na świecie makaronikami. A może ja nie umiem jej znaleźć?
Print Friendly and PDF

February 03, 2025

Ryba w pomarańczach

Korzystając z sezonu cytrusowego, warto zrobić rybę w pomarańczach według przepisu z kuchni francuskiej. To kolejne danie ze starej książki z serii Kulinarnej encyklopedii świata: Kuchnia francuska. Jest proste, a zarazem dość wykwintne, więc można je zrobić na jakąś specjalną okazję. 
Do mojej wersji ryby w pomarańczach wybrałam nieco intensywniejsze w kolorze pomarańcze cara cara, ale zwykłe pomarańczowe w kolorze też idealnie się nadają. Do tego bukiet warzyw - marchewka, seler korzenny i por. Wszystko to nadaje rybie delikatnego i lekko orzeźwiającego smaku, zwłaszcza gdy pomarańcze są lekko kwaskowate. 

Print Friendly and PDF

January 29, 2025

Bieszczadzkie pierogi z jabłkami

Choć w Polsce to okolice Grójca pod Warszawą kojarzą się z sadami jabłkowymi, również i Bieszczady należące do Beskidów Wschodnich uznawane są za zagłębie jabłkowe. Z kolei przebiegający przez ziemie Krosna szlak handlowy oraz przenikanie się w tym regionie różnych nacji, spowodowało powstanie jedynej i niepowtarzalnej kuchni regionu, przynależącej do kuchni karpackiej. Proste, a jednocześnie bardzo smaczne potrawy tego rejonu oparte są na ziemniakach, kapuście, kaszach, produktach mącznych i przetworach mlecznych. Jednym z tradycyjnych dań są bieszczadzkie pierogi przygotowywane z różnymi farszami – z serem na słodko,  oraz z ziemniakami i serem, a także właśnie z jabłkami, których tu jest pod dostatkiem. Podobnie jak w przypadku innych przepisów regionalnych, tak i ten nie jest zbyt precyzyjny. Wykorzystałam więc mój przepis na ciasto na pierogi, a nadzienie przygotowałam według uznania, zwłaszcza, że nadzienia są różnie szykowane i można znaleźć wiele przepisów na nadzienie - od tartych jabłek wymieszanych z dodatkiem cynamonu (lub bez) poprzez jabłka pokrojone w drobną kostkę, a skończywszy na jabłkach w plasterkach. Słowem robimy tak, jak nam najbardziej pasuje. 

Print Friendly and PDF

January 25, 2025

Welewetka i kaszubski kuch marchewny

Przez wiele lat byłam przekonana, że ciasto marchewkowe to wytwór kuchni amerykańskiej. I do tego średnio udany, bo bardzo długo nie umiałam się przekonać do tego wypieku. Tymczasem, jak się okazało, ta właśnie niechęć wynikała z jedzenia średniej jakości ciast, najczęściej udekorowanych niewyobrażalną ilością okropnie słodkiej masy. Kiedy trafiłam w końcu na smaczne ciasto marchewkowe, zmieniłam zdanie. Ostatnio, pod wpływem książki Stasi Budzisz  "Welewetka. Jak znikają Kaszuby" oraz szykowanej lekcji o Kaszuba, zaczęłam szukać smakołyków kaszubskich  odkryłam, że ciasto marchewkowe znane jest od pokoleń i w Polsce, na Kaszubach. 

Zacznijmy od książki. "Welewetka" jest przepiękną i bardzo osobistą opowieścią o Kaszubach, a przede wszystkim o odkrywaniu przez autorkę jej historii rodzinnych i tożsamości kaszubskiej. 
Wciąga od pierwszych stron i to tak, że nie sposób przestać ją czytać, a jak się nawet przestanie, to nadal się o niej myśli. Z książki dowiadujemy się i o historii samych Kaszub, i o przeżyciach rodziny autorki, sięgającej XIV w. Budzisz urodziła się i wychowała w czasach, kiedy bycie Kaszubem nie było czymś, czym należy się chwalić. Delikatnie mówiąc było "niefajne". W szkołach nie uznawano gwar i języków etnicznych, więc trzeba było mówić po polsku, co dla niektórych oznaczało wyizolowanie, wytykanie przez rówieśników, naukę polskiego niczym obcego języka. Kaszuby kojarzyły się ze wsią i przaśnością, a nie z kulturą regionalną. O tragicznej historii Kaszubów milczano i nie uczono w szkołach; a dostało się Kaszubom najpierw od Prusaków/Niemców, potem od Polaków i sowietów. Ale po kolei. Choć Kaszubi, według Prusaków, a potem Niemców, byli dobrym materiałem na zniemczenie, to wcale im do tego nie było spieszno. Oni byli Kaszubami, tak jak Ślązacy byli Ślązakami, nawet jeśli identyfikowali się z Polską mniej lub bardziej otwarcie. Na początku II wojny światowej, w czasie tzw. akcji Intelligenzaktion na Pomorzu, zwanej również Säuberungsaktion, „krwawą pomorską jesienią”, „niemieckim Katyniem 1939-1940, w masowych egzekucjach w Piaśnicy, obok Polaków i Żydów, zginęły tysiące Kaszubów - zwłaszcza 
przedstawicieli społeczności kaszubskiej, zwłaszcza tych uważanych za jej przywódców. Według hitlerowców, to właśnie oni stanowili ważny element tej społeczności, a także otwarcie identyfikowali się z Polską, co dla Niemców było zdradą. Okupanci bardzo dobrze mieli to rozpracowane i doskonale zdawali sobie sprawę, że elita tego regionu nie podda się germanizacji i może wpływać na innych. W późniejszym okresie, na Kaszubach wymuszano podpisywanie Volkslisty i wcielano na siłę do Wermahtu. Odmowa oznaczała represje wobec całej rodziny. Słynny "dziadek z Wermahtu", który wypłynął przy okazji wyborów w 2015 r. to właśnie efekt zmuszania Kaszbów i mieszkańców Pomorza do służenia w armii niemieckiej. Za to właśnie oskarżano ich (i nadal oskarża) o zdradę i kolaborację, mimo iż wielu dezerterowało przy pierwszej nadarzającej się okazji. A kiedy nadeszło wyzwolenie od hitlerowców, przyszła też kolejna fala represji i brutalnego podejścia do Kaszubów, których sowieci traktowali jak Niemców. No a Niemki należało gwałcić, by "złamać za pomocą gwałtu zarozumiałość rasową germańskich kobiet", jak to nawoływał propagandzista sowiecki, Ilja Erenburg*. O gwałtach na kobietach nie tylko nie mówiło się na lekcjach historii, bo przecież wspaniali wyzwalający nas żołnierze radzieccy nie mogli być szkalowani takimi oskarżeniami, ale i w rodzinach ofiar. W tym i w rodzinie Budzisz. Dopiero z czasem te fakty i wspomnienia "wyszły" na jaw. "Welewetka" właśnie o tym opowiada; a także i o tym jak odżywają Kaszuby. I o tym jak stali się "odłamem Narodu", podobnie jak Ślązacy, Mazurzy czy Warmiacy. Odłamem, który trzeba było wcielić do jednego narodu, kosztem zniszczenia kultury, języka, tożsamości etnicznej. Z ciekawością się nie tylko jej słucha czy czyta książkę Welwetka, ale i ogląda fotografie rodzinne Stasi Budzisz, dowiaduje wszelkich ciekawostek i poznaje własną drogę autorki - odejścia od kaszubszczyzny, powodowanego wstydem, "czyszczenia" języka z polkaszu i niechcianego akcentu, a następnie powrotu do kaszubszczyzny i rodzinnych korzeni. Powrót był nieco przypadkowy, ale bardzo ciekawy dla nas, czytelników, z którymi Stasia Budzisz podzieliła się swoją opowieścią.  
Print Friendly and PDF

January 20, 2025

Schab po lasowiacku

O tym daniu można powiedzieć "nic szczególnego - mięso w sosie grzybowym". Jednak to co wyróżnia schab po lasowiacku, to fakt marynowanie mięsa w serwatce lub maślance. 
Lasowiacy to jedna z grup etnicznych rejonu podkarpackiego. Od wieków zamieszkują te tereny i tak na dobrą sprawę nie bardzo wiadomo jak tu trafili. Wykształcili swoją własną kulturę, w tym i gwarę, a także kuchnię regionalną.  Podobnie jak Łemkowie, mieszkający w niedalekim sąsiedztwie, Lasowiacy mieszkają na mało żyznych ziemiach co pozwalało im jedynie na pewne, choć niewielkie uprawy rolne i hodowlę zwierząt. Przede wszystkim jednak nie brak tu lasów, a co za tym idzie wszystkiego co można w nich zebrać - bogactwa leśnych grzybów, jagód i innych darów natury. Zgodnie z przysłowiem Lasowiaków, „Las, ociec nas, a my dzieci jigo, idziewa do nigo”. Nie dziwi więc, że dania wywodzące się stąd są oparte m.in. na grzybach lub też z ich dodatkiem, jak choćby właśnie schab po lasowiacku. Nawet kilka grzybów suszonych zmienia diametralnie i - według mnie - na lepsze niemal każdą potrawę, a sosy grzybowe są tak pyszne, że można je jeść z kluskami czy kaszą jako osobne danie. 
Schabowi kruchości nadaje marynowanie w maślance lub serwatce. Ja wybrałam serwatkę, ponieważ zawsze mi zostaje po robieniu sera i przyznam, że jest to świetny sposób na jej zagospodarowanie. Z kolei sos doskonale uzupełnia danie i sprawia, że schab jest delikatny i soczysty. 
Można dziwić się skąd w biednej kuchni, znajdujemy przepis na tak pyszne danie oparte na mięsie? No cóż - nawet tam, gdzie na codzień jadano skromnie, na święta i bardzo szczególne okazje szykowano dania wytworniejsze, oparte na mięsie. Poza tym las to nie tylko grzyby i owoce leśne, ale również i dzika zwierzyna. Z niej również można pozyskać mięso do jedzenia. A Lasowiacy łowili zwięrzęta - i te w lasach, i te w wodach. Oczywiście nie mam pewności co do tego, ale wydaje mi się że marynowanie schabu, by skruszał bierze się stąd, że używano mięsa z dziczyzny, które wymaga marynowania. Być może to właśnie zapoczątkowało marynowanie i zwykłego schabu. Kto wie... 

Print Friendly and PDF