Kiedy miałam prawie 13 lat, leżałam przez parę tygodni w domu po wyjściu ze szpitala. Miałam mnóstwo czasu na czytanie i wtedy wpadła mi w oko książka o żółtej okładce. Z okładki tej spoglądała na mnie wesoła dziewczyna, Cesia Żak, a książką była "Szósta klepka" Małgorzaty Musierowicz. Nie wiedziałam wtedy, że właśnie sięgnęłam po "narkotyk", od którego nie uwolnię się przez długie lata. Od tej pory książki Musierowicz połykałam na jeden przysiad, krótko po ich ukazaniu się. Ale na zawsze Cesia była najbliższą mi bohaterką, która niestety znikła, gdy "Jeżycjada" zaczęła się kręcić wokół rodziny Borejków. Tu i ówdzie Żakowie się przemknęli mniej lub bardziej, ale to już nie było to samo. Nie było już na pierwszym planie krwawego tragicznego kotlecika czy pycha czerwonego przy kości. Ale sentyment pozostał. I pewnie dlatego, w te święta, pod wpływem Noelki czytanej z uczniami tuż przed feriami, i literackiej wizyty u Żaków, postanowiłam zrobić dla odmiany piernik Mamy Żakowej. Wyszedł nieźle, choć przyznam uczciwie, że w pierwszym momencie nie nazwałabym go super-piernikiem. Ale gdy piernik postał dwa dni, zrobił się bardzo dobry. Wybitnie dobry, jak go podsumował P. prosząc o kolejny kawałek i łamiąc tym swoją dietę. 😉 Oddajmy jednak głos Małgorzacie Musierowicz, bo tylko ona potrafi tak barwnie przedstawić zarówno postacie, jak i ich dzieła kulinarne.
December 24, 2018
December 23, 2018
Łasuch literacki - makowiec Tosi
Książki Małgorzaty Musierowicz uwielbiam. Do dzisiaj mam do nich słabość. Tosię, Mamerta i Mamerciątka oraz oczywiście ciotkę Lilkę i Kłamczuchę poznałam dzięki cioci Zosi Hassmann. Podczas jedynej jej wizyty w Warszawie jaką pamiętam podarowała mi "Kłamczuchę", mówiąc, że ma nadzieję, iż będzie mi się podobała, bo w księgarni doradziły jej tę książkę dwie dziewczyny. Powiedziała, że chciała mi kupić coś co mi się spodoba i dlatego je spytała. Oczywiście, że mi się podobała!!!! Do dzisiaj mam zszargany egzemplarz "Kłamczuchy" od cioci Zosi. Posklejany, poplamiony dziesiątkami paluchów, wyczytany setki razy... Kiedyś na rynku pojawiła się niepozorna książka "Łasuch literacki" z przepisami na potrawy jedzone w książkach Musierowicz. Oczywiście zaraz go kupiłam. W czasie licznych przeprowadzek zapodział się i został odtworzony, by wkrótce okazało się, że ten pierwszy odnalazł się. W tym roku czytałam na lekcji fragment Noelki i przypomniał mi się Tomcio, czyli jedno z Mamerciątek. Natchnęło mnie to do zrobienia makowca jego mamy, Tosi. Wyszedł przepyszny - mimo że - jak można przeczytać w komentarzu do przepisu, odkryłam przypadkowo różnice w przepisie w zależności od wydania.
December 22, 2018
Śląskie makówki
Tradycyjny śląski przysmak na deser wigilijny czy też świąteczny. Z makówkami zetknęłam się po raz pierwszy wiele lat temu, jeszcze w Kentucky, gdy nasza koleżanka ze Śląska podała je w czasie wspólnej imprezy świątecznej. Było to coś z czym nigdy wcześniej się nie spotkałam i co stanowiło niewątpliwą odmianę od zawsze jadanych deserów świątecznych. Ta wersja makówek była zrobiona na mleku, choć ze względu na przechowywanie często robi się na wodzie i ewentualnie, gdy makówki są zbyt gęste dodaje się przed podaniem ciepłego mleka. Za drugim razem makówki - wraz z rodzinnym przepisem - dostałam od mamy mojego ucznia. Jak zdążyłam się zorientować, do makówek używane są i sucharki, i chałka, i zwykła bułka. Ilość tego składnika też się różni - w jednych przepisach widziałam sporo pieczywa, w innych mniejsze - jak choćby w tym. Zupełnie jak w przypadku zawijanych makowców, gdzie w zależności od przepisu proporcje ciasta i maku są najróżniejsze. Warto też pamiętać, że deser ma być wilgotny, ale nie lejący się.
December 17, 2018
Makowiec na kruchym spodzie
Alternatywa dla tradycyjnego makowca. Zdecydowanie mniej pracy, niż z tradycyjnym, zwijanym, a efekt też doskonały. Wszystko zależy od tego jak się nastawimy i czego oczekujemy. 😉 Lub też ile mamy czasu. Makowiec możemy naszykować z masy przygotowanej przez nas z maku suchego (lub suchego mielonego) lub z gotowej masy makowej, sprzedawanej w puszkach.
W każdej wersji będziemy mieć doskonałe ciasto, które zniknie ze stołu zanim się obejrzymy.
W każdej wersji będziemy mieć doskonałe ciasto, które zniknie ze stołu zanim się obejrzymy.
December 16, 2018
Moczka (mocka) śląska
Moczkę, czy też moczkę, bo spotkałam się z obiema nazwami, dostałam w prezencie. I nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała o przepis. Co to jest moczka? Nie ma tu zgody - jedni mówią, że deser, inni, że zupa, jeszcze inni, że sos! Dla mnie to tradycyjny śląski deser, którego zupełnie nie znałam, a który jest równie popularny jak makówki. Moczka to piernik rozgotowany w kompocie śliwkowym z dodatkiem ciemnego piwa i mnóstwa bakalii. Nic więc dziwnego, że w niektórych rejonach śląska (rybnickim, raciborskim i wodzisławskim) nazywany jest również breją. 😉 Moczka jest bogatym deserem. Smakowo zdecydowanie dominuje piernik, choć oczywiście wyczuwa się pozostałe składniki. Moczka łatwo też nasyca i moim zdaniem, nie da się jej zjeść zbyt dużo na jeden raz. Na Śląsku, to deser, bez którego nie może obejść się wigilia, a dla kogoś, kto lubi eksperymentować czy też poznawać potrawy regionalne spróbowanie moczki jest niewątpliwie gratką kulinarną.
Subscribe to:
Posts (Atom)