Moczkę, czy też moczkę, bo spotkałam się z obiema nazwami, dostałam w prezencie. I nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała o przepis. Co to jest moczka? Nie ma tu zgody - jedni mówią, że deser, inni, że zupa, jeszcze inni, że sos! Dla mnie to tradycyjny śląski deser, którego zupełnie nie znałam, a który jest równie popularny jak makówki. Moczka to piernik rozgotowany w kompocie śliwkowym z dodatkiem ciemnego piwa i mnóstwa bakalii. Nic więc dziwnego, że w niektórych rejonach śląska (rybnickim, raciborskim i wodzisławskim) nazywany jest również breją. 😉 Moczka jest bogatym deserem. Smakowo zdecydowanie dominuje piernik, choć oczywiście wyczuwa się pozostałe składniki. Moczka łatwo też nasyca i moim zdaniem, nie da się jej zjeść zbyt dużo na jeden raz. Na Śląsku, to deser, bez którego nie może obejść się wigilia, a dla kogoś, kto lubi eksperymentować czy też poznawać potrawy regionalne spróbowanie moczki jest niewątpliwie gratką kulinarną.
1/2 kg piernika
3 ciemne piwa karmi (z braku tego piwa w USA można użyć jedno ciemne piwo, jakieś niemieckie i napój meksykański Goya Malta)
bakalie - po 150 g daktyli, orzechów włoskich, migdałów, suszonych śliwek, moreli i fig oraz rodzynek
1 łyżka masła
2 łyżki miodu
sok z cytryny do smaku
szczypta soli
Opcjonalnie - trochę bakalii do przystrojenia
Opcjonalnie - trochę bakalii do przystrojenia
Piernik drobno pokroić na drobniejsze kawałki, zalać piwem i zagotować mieszając do czasu aż się zrobi gładka masa. Do gotowej ciepłej masy dodać resztę składników i wymieszać. Doprawić do smaku. Podawać w miseczkach samą moczkę lub udekorowaną bakaliami.
W tym wpisie wykorzystałam moczkę (mockę) zrobioną przez p.Olę i przepis jej mamy.
No comments:
Post a Comment