"Wiemy już, jak Mama Żakowa dba na co dzień o przyziemne sprawy kuchni. Jednakże, w miarę zbliżania się Gwiazdki, pani Irenka podlega wzmagającym się naciskom ze strony rodziny, spragnionej świątecznego ciepła. W rezultacie pod koniec Adwentu Mama Żakowa wykonuje super-piernik, dzieło kosztowne, lecz absolutnie rewelacyjne i tym samym odzyskuje twarz, na krótko zresztą. Żeby ją ponownie odzyskać, będzie musiała się natyrać przed Wielkanocą.
25 dkg cukru, 40 dkg prawdziwego miodu, 15 dkg masła i torebkę przyprawy korzennej* podgrzewa pani Irenka dość silnie w sporym rondlu, mieszając aż wszystkie składniki całkowicie się rozpuszczą. W mikserze ubija 5 jaj, dodając w miarę ubijania 3 łyżki kakao, oraz 5 łyżek koniaku, a potem przygotowuje bakalie**: 10 dkg rodzynek, 10 dkg orzechów włoskich, 10 dkg orzechów laskowych, 10 dkg obranych, posiekanych migdałów, 10 dkg suszonych śliwek, pociętych w paseczki, 10 dkg posiekanej, smażonej w cukrze skórki pomarańczowej, połamaną w kawałeczki czekoladę***. W czasie gdy pani Ż. ubijała jajka, obierała migdały i wyjadała orzeszki, masa w garnku już wystygła, więc teraz pani Irenka może wlać zawartość miksera do masy miodowej. Wymieszawszy wszystko razem, wsypuje, pogwizdując radośnie, do garnka pół kilo mąki, zmieszanej z dwiema łyżkami proszku do pieczenia. Po dokładnym wymieszaniu wszystkiego na gładką, nieco luźną masę, Mama Ż. smaruje masłem dużą formę tortową****, posypuje tartą bułką i wlewa do formy ciasto , bacząc, by go nie przelać ponad połowę wysokości formy. Piernik ten bowiem ma skłonność do silnego rośnięcia. (Lepiej odlać część ciasta do małej foremki, niż ryzykować, że połowa ucieknie na dno piekarnika).
Po upieczeniu (ok. 70 minut) - hulaj dusza! Wonne ciasto, które stygnąc napełniło aromatem korzenno-koniakowo-miodowym dokładnie całe mieszkanie wraz z przyległościami, przekrawa Mama Ż. dużym nożem na dwa albo i trzy plastry. Przekłada je na przykład powidłami albo konfiturą morelową, albo kajmakiem, a oblewa piernik z wierzchu lukrem czekoladowym (20 dkg cukru pudru, 4 łyżki kakao, dwie łyżki stopionego masła, 2 łyżki gorącego mleka zmieszane i utarte szybko na gęstą płynną i lśniącą masę). Zanim jednak obleje tym lukrem swój super-piernik, przychodzi jej fantazja by skropić ciasto koniakiem jeszcze i po wierzchu - i ma rację. Aromat miodowo-korzenno-koniakowy staje się bardziej korzenny i bije pod niebiosa. - Ech! - mówi sobie Mama Żakowa i dodaje parę kropel koniaku i do lukru. Miesza porządnie i oblewa ciasto, a kiedy czekoladowa fala zaczyna leciutko twardnieć i obsychać, Mama Ż. wykorzystuje parę pozostałych, obranych migdałów i przepoławia je wzdłuż, układa z nich następnie na ciemnym lukrze wdzięczne margerytki i wycina każdej oczko z kawałka skórki pomarańczowej. Na ogół piernik nie doczekuje Gwiazdki, ale to nie szkodzi. Zawsze przecież można upiec następny".
U nas piernik przystrojony był kandyzowanymi pomarańczami i co prawda nie zniknął przed świętami, ale i tak bardzo smakował.
* użyłam 2 łyżki własnej przyprawy korzennej z tego przepisu
** mój zestaw bakalii był nieco inny, ale też świetnie wzbogacał piernik. Były w nim orzechy pecan, rodzynki, suszone żurawiny, suszone morele i śliwki, a także skórka pomarańczowa i migdały
*** użyłam chocolate chips zamiast siekanej czekolady
**** użyłam formy prostokątnej o wymiarach 13x9x2 in (32.5x22.5x5 cm)
Przepis z książki Małgorzaty Musierowicz Łasuch literacki, wyd. 1, 1991 r.
No comments:
Post a Comment