February 26, 2012

Rogale i paluchy

Na ulicy Narbutta, tuż przy Alei Niepodległości, była kiedyś piekarnia, do której chadzałam jako dziecko razem z Babcią Reginą. Było tam najlepsze w okolicy pieczywo. Przed świętami zawsze trzeba było odstać kolejkę do piekarni, by na stole świątecznym było tylko to co najlepsze. Czasami i bez świąt Babcia chodziła do tej piekarni i oprócz chleba kupowała tam dla mnie palucha lub rogala. Zanim doszłyśmy do domu, nie było po nim śladu. Teraz gdy przyjeżdżamy do Polski na wakacje zawsze, choć raz kupujemy paluchy - nie w tej piekarni, ale też dobre. Kiedyś znalazłam przepis na takie zwykłe rogale na stronie Pracowni wypieków. W smaku są takie same jak te z piekarni na Narbutta. Od tej pory często pojawiają się na naszym stole i nie musimy już czekać na kolejny pobyt w Polsce, by je zjeść. I znikają równie szybko jak tamte zjadane w drodze do domu. Czasami zamiast w tradycyjne rogale, robię je w kształcie paluchów - przydają się do najróżniejszych zapiekanek czy nadziewanych bułek. 

Print Friendly and PDF