Był jak z obrazka. Miał piękne kolce. Aż korciło, by któregoś ułamać. A w środku oczywiście była dziura po wałku.
Nigdy później nie jadłam już tak dobrego sękacza. A tamten wspominam z dużym sentymentem. Nie tylko zrobił furorę smakową - wśród gości mało kto znał smak sękacza. No i sam jego wygląd. W ponurych czasach połowy lat osiemdziesiątych, takie ciasto było prawdziwym rarytasem. I ciekawostką, bo wtedy mało kto cenił takie cudeńka regionalne. Obowiązywała sztampa i jednolitość. Dopiero później doceniono przysmaki regionalne. Zapanowała na nie moda, zaczęto je rejestrować niczym patenty. Sękacze zaś zaczęły pojawiać się w sklepach, sprzedawane na kawałki.
Ostatnio na lekcji w Szkole Polskiej mieliśmy omawiać województwo warmińsko-mazurskie. Jak zawsze w książce do geografii podany był przysmak regionalny. I choć Suwałki nie leżą w województwie warmińsko-mazurskim, to nie gdzie indziej, a właśnie tu wymieniony został sękacz. Nie sposób było przejść obok niego obojętnie. Dzieci z mojej klasy były już przyzwyczajone do próbowania różnych specjałów lokalnych, więc i sękacz musiał zawitać u nas w klasie. Nie było mowy, by robić go tak jak tradycja nakazuje na wałku obracanym nad ogniem. Nie bardzo było też gdzie kupić taki tradycyjny sękacz. Ale można było spróbować upiec go w zwykłej formie do pieczenia babek. Wybrałam najbardziej fikuśną by powstały choćby namiastki nierówności i kolców sękacza i..... Wyszedł całkiem nieźle! Miał warstwy wyraźnie odcinające się jedna od drugiej, a na bokach nierówności. A co najważniejsze, wszystkim smakował i momentalnie zniknął!
150 g maki pszennej (ok. 1 szklanki)
100 g mąki ziemniaczanej
250 g masła
7 jajek
200 g cukru
cukier waniliowy
cukier puder do posypania
50 g mączki migdałowej lub zmielonych migdałów
Opcjonalnie 1 łyżka rumu
Oddzielamy żółtka od białek. Ucieramy je z cukrem, dolewamy roztopione i przestudzone masło. Dodajemy mączkę migdałową/zmielone migdały, obie mąki i opcjonalnie rum. Dokładnie mieszamy ze sobą wszystkie składniki, a na końcu dodajemy ubitą na sztywno pianę z białek.
Formę do babki z kominem smarujemy tłuszczem i wlewamy na dno cienką warstwę ciasta - ok. 5-6 łyżek. Wkładamy formę z ciastem na 5-10 minut do piekarnika nagrzanego do 320-360 F/160-180 C. Ciasto musi mieć wyraźnie upieczoną na brązowo skórkę. Ale też pamiętajmy, że pierwsza warstwa, ta przylegająca do formy piecze się najdłużej i można ją łatwo spalić. Nie należy więc przesadzać z temperaturą. Kiedy pierwsza warstwa się upiecze, wylewamy kolejną - tylko tyle, by przykryła poprzednią. I znowu pieczemy około 5-10 minut. Czynność tę powtarzamy aż do wyczerpania się ciasta. Po upieczeniu sękacz studzimy na kratce, a gdy przestygnie posypujemy cukrem pudrem.
Przepis znalazłam na stronie Macieja Kuronia i nieco go zmodyfikowałam na swoje potrzeby.
Przepis znalazłam na stronie Macieja Kuronia i nieco go zmodyfikowałam na swoje potrzeby.
No comments:
Post a Comment