Przepyszny z owocami. Lub z dobrą konfiturą. I z bitą śmietaną. W zasadzie ze wszystkim co nam wyobraźnia podsunie. A co najważniejsze, łatwy do zrobienia. Ponoć taki omlet serwowano cesarzowi Franciszkowi Józefowi. Jest wiele opowieści na ten temat. Według jednej z nich, był to deser przygotowany przez jego żonę, która nie potrafiła gotować, ale najwyraźniej miała dobre chęci. I dlatego poszarpała omlet na kawałki i podała go z dżemem. Z kolei według innej opowieści, zestresowany obecnością cesarza chłop, w którego domu się on zatrzymał, nie był w stanie przewrócić w trakcie smażenia omletu. By ukryć to, poszarpał go na kawałki, a całość przykrył dżemem śliwkowym. Cesarz był przekonany, iż to specjalna potrawa i nie domyślił się, że powstała przypadkowo. Według jeszcze innej, deser przygotowany dla cesarskiej pary nie przypadł dbającej o figurę cesarzowej Elżbiecie Bawarskiej, która uznała go za zbyt bogaty/kaloryczny, ale cesarz zupełnie nie miał z nim problemu i powiedział "niech no zobaczę co to za miszmasz (Schmarren) przygotował nasz szef kuchni?", po czym ze smakiem uwinął się ze swoim, a następni z żony deserem. 😉 Jaka by nie była historia, do dzisiaj serwuje się taki poszarpany omlet z dodatkami. Można go zjeść w najwytworniejszych cukierniach Wiednia, takich jak choćby Café Central.