January 25, 2025

Welewetka i kaszubski kuch marchewny

Przez wiele lat byłam przekonana, że ciasto marchewkowe to wytwór kuchni amerykańskiej. I do tego średnio udany, bo bardzo długo nie umiałam się przekonać do tego wypieku. Tymczasem, jak się okazało, ta właśnie niechęć wynikała z jedzenia średniej jakości ciast, najczęściej udekorowanych niewyobrażalną ilością okropnie słodkiej masy. Kiedy trafiłam w końcu na smaczne ciasto marchewkowe, zmieniłam zdanie. Ostatnio, pod wpływem książki Stasi Budzisz  "Welewetka. Jak znikają Kaszuby" oraz szykowanej lekcji o Kaszuba, zaczęłam szukać smakołyków kaszubskich  odkryłam, że ciasto marchewkowe znane jest od pokoleń i w Polsce, na Kaszubach. 

Zacznijmy od książki. "Welewetka" jest przepiękną i bardzo osobistą opowieścią o Kaszubach, a przede wszystkim o odkrywaniu przez autorkę jej historii rodzinnych i tożsamości kaszubskiej. 
Wciąga od pierwszych stron i to tak, że nie sposób przestać ją czytać, a jak się nawet przestanie, to nadal się o niej myśli. Z książki dowiadujemy się i o historii samych Kaszub, i o przeżyciach rodziny autorki, sięgającej XIV w. Budzisz urodziła się i wychowała w czasach, kiedy bycie Kaszubem nie było czymś, czym należy się chwalić. Delikatnie mówiąc było "niefajne". W szkołach nie uznawano gwar i języków etnicznych, więc trzeba było mówić po polsku, co dla niektórych oznaczało wyizolowanie, wytykanie przez rówieśników, naukę polskiego niczym obcego języka. Kaszuby kojarzyły się ze wsią i przaśnością, a nie z kulturą regionalną. O tragicznej historii Kaszubów milczano i nie uczono w szkołach; a dostało się Kaszubom najpierw od Prusaków/Niemców, potem od Polaków i sowietów. Ale po kolei. Choć Kaszubi, według Prusaków, a potem Niemców, byli dobrym materiałem na zniemczenie, to wcale im do tego nie było spieszno. Oni byli Kaszubami, tak jak Ślązacy byli Ślązakami, nawet jeśli identyfikowali się z Polską mniej lub bardziej otwarcie. Na początku II wojny światowej, w czasie tzw. akcji Intelligenzaktion na Pomorzu, zwanej również Säuberungsaktion, „krwawą pomorską jesienią”, „niemieckim Katyniem 1939-1940, w masowych egzekucjach w Piaśnicy, obok Polaków i Żydów, zginęły tysiące Kaszubów - zwłaszcza 
przedstawicieli społeczności kaszubskiej, zwłaszcza tych uważanych za jej przywódców. Według hitlerowców, to właśnie oni stanowili ważny element tej społeczności, a także otwarcie identyfikowali się z Polską, co dla Niemców było zdradą. Okupanci bardzo dobrze mieli to rozpracowane i doskonale zdawali sobie sprawę, że elita tego regionu nie podda się germanizacji i może wpływać na innych. W późniejszym okresie, na Kaszubach wymuszano podpisywanie Volkslisty i wcielano na siłę do Wermahtu. Odmowa oznaczała represje wobec całej rodziny. Słynny "dziadek z Wermahtu", który wypłynął przy okazji wyborów w 2015 r. to właśnie efekt zmuszania Kaszbów i mieszkańców Pomorza do służenia w armii niemieckiej. Za to właśnie oskarżano ich (i nadal oskarża) o zdradę i kolaborację, mimo iż wielu dezerterowało przy pierwszej nadarzającej się okazji. A kiedy nadeszło wyzwolenie od hitlerowców, przyszła też kolejna fala represji i brutalnego podejścia do Kaszubów, których sowieci traktowali jak Niemców. No a Niemki należało gwałcić, by "złamać za pomocą gwałtu zarozumiałość rasową germańskich kobiet", jak to nawoływał propagandzista sowiecki, Ilja Erenburg*. O gwałtach na kobietach nie tylko nie mówiło się na lekcjach historii, bo przecież wspaniali wyzwalający nas żołnierze radzieccy nie mogli być szkalowani takimi oskarżeniami, ale i w rodzinach ofiar. W tym i w rodzinie Budzisz. Dopiero z czasem te fakty i wspomnienia "wyszły" na jaw. "Welewetka" właśnie o tym opowiada; a także i o tym jak odżywają Kaszuby. I o tym jak stali się "odłamem Narodu", podobnie jak Ślązacy, Mazurzy czy Warmiacy. Odłamem, który trzeba było wcielić do jednego narodu, kosztem zniszczenia kultury, języka, tożsamości etnicznej. Z ciekawością się nie tylko jej słucha czy czyta książkę Welwetka, ale i ogląda fotografie rodzinne Stasi Budzisz, dowiaduje wszelkich ciekawostek i poznaje własną drogę autorki - odejścia od kaszubszczyzny, powodowanego wstydem, "czyszczenia" języka z polkaszu i niechcianego akcentu, a następnie powrotu do kaszubszczyzny i rodzinnych korzeni. Powrót był nieco przypadkowy, ale bardzo ciekawy dla nas, czytelników, z którymi Stasia Budzisz podzieliła się swoją opowieścią.  

Mogłabym długo opowiadać o Welewetce, bo zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Ale wracam do pieczenia i do kucha i kuchni kaszubskiej, gdyż jest bardzo ciekawa smakowo - z jednej strony dość prosta, a jednocześnie bogata w najróżniejsze smaki. Łatwy dostęp do wód, sprawił, że ryby, zarówno słono- jak i słodkowodne, są podstawowym składnikiem na kaszubskim stole. Ale nie tylko. Obok ryb ważną rolę spełniały najróżniejsze produkty rolne, takie jak gryka, brukiew, marchew, groch, ziemniaki, a z mlecznych produktów masło, maślanka. Istotnym składnikiem był też miód i wszelkie skarby leśne - grzyby, borówki, jagody czy jeżyny. No i nie można zapomnieć o truskawkach kaszubskich, bo ten region to dosłownie truskawkowe zagłębie. Większość warzyw i owoców, produktów mlecznych czy miód wytwarzano w gospodarstwach domowych Kaszubów. Podstawowym zadaniem w szykowaniu posiłków było zwykłe zaspokojenie głodu, a nie delektowanie się posiłkami;  dlatego też dania kaszubskie, jak już wspomniałam, są proste, ale przy tym bardzo smaczne i pożywne. Dania rybne urozmaica się spożywając je z chlebem lub z warzywami. Wśród warzyw królują ziemniaki w różnych odsłonach, ale także marchew, buraki, czy mało gdzie indziej popularna brukiew, która pod względem smaku i wartości odżywczych nie ustępuje innym warzywom.

Kaszubski kuch marchewny, zwany też czasem miodowym kuchem, to słodki deser o marchewkowo-cynamonowym zapachu. Z jego wypiekaniem wiąże się długoletnia tradycja. Dawniej ciasto było przygotowywane na ważne uroczystości rodzinne, tj. święta, wesela, urodziny czy chrzciny.  Ponieważ ciasto początkowo przygotowywane było z łatwo dostępnych składników w każdym gospodarstwie, takich jak marchew, mąka, jajka czy woda, Kaszubi nazywali je „biednym ciastem”.  Z czasem smak kaszubskiego kucha doskonalono dodając do niego suszone owoce, orzechy, czy kakao. Kaszubski kuch marchewkowy o produkt wpisany na listę produktów tradycyjnych w województwie pomorskim. 

Ciasto
2 średniej wielkości marchewki
9.5 oz/ 260 g mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
łyżeczka cynamonu
szczypta soli
3 jajka
100 g / 1/2 szklanki cukru
200 ml / 3/4 szklanki + 4 łyżeczki oleju
100 g / 5 łyżek miodu

Opcjonalnie drobno posiekane orzechy włoskie i/lub bakalie  

Lukier
szklanka cukru
3-4 łyżki soku z marchewki
wrząca woda


Piekarnik nagrzać do temperatury 360 F/180 C.

Formę keksówkę lub inną o rozmiarach zbliżonych do 9x5 cali/21x11 cm nasmarować tłuszczem.

Obrać marchewki i zetrzeć na tarce na drobnych oczkach. 

Do miski przesiać mąkę z proszkiem do pieczenia i cynamonem. Dodać szczyptę soli. Wymieszać.

W osobnej misce ubić jajka z cukrem na puszystą masę. Dodać miód i olej. Kiedy powstanie jednolita masa, dodać startą marchewkę i wymieszać z masą.  Następnie dodawać stopniowo suche składniki i delikatnie mieszać całość szpatułką. Pod dodać  do ciasta orzechy 
i/lub bakalie  - o ile je dodajemy. Gotową masę na ciasto przelać do formy.

Piec przez około 45 minut  - do suchego patyczka. 
Po upieczeniu formę z ciastem wyjąć z piekarnika i odstawić na 10 minut. Następnie ciasto przełożyć na  kratkę do dalszego wystudzenia. W tym czasie przygotować lukier - dobrze mieszając wszystkie składniki.  Jeśli lukier wyjdzie zbyt rzadki należy dodać nieco więcej cukru pudru, jeśli zbyt gęsty – odrobinę soku lub wody i rozetrzeć.

Letnie ciasto polać lukrem i udekorować po wierzchu orzechami. 


Uwagi dodatkowe
  • Kaszubski kuch marchwiowy można zrobić również i z mąki bezglutenowej. Ponieważ jest nieco bardziej sucha niż zwykła, należy dodać 3-4 łyżki wody.
  • Jeśli nie mamy soku z marchewki, lukier można przygotować z cukru pudru i wrzącej wody oraz soku z 1/2 cytryny.




Wele wele wetka w wykonaniu chóru Cmenius


Wele wele wetka w wykonaniu grupy Redlin



A na zakończenie słowa piosenki Wele wele wetka

Wele wele wetka, gdzieś ty była?
Wele wele wetka, u staruszki
Wele wele wetka, coś dostała?
Wele wele wetka, miska pyszki
Wele wele wetka, tata przyniósł
Wele wele wetka, ful miech slewow
Wele wele wetka, smakowało?
Wele wele wetka, ojojoj

Wele wele wetka, biegnij naprzód
Wele wele wetka, weź te wieńce
Wele wele wetka, smakuj wszystko
Wele wele wetka, idź na tańce
Wele wele wetka, goście jadą
Wele wele wetka, i śpiewają
Wele wele wetka, wszyscy jedzą
Wele wele wetka, popijają

Wele wele wetka, gdzieś ty była?
Wele wele wetka, u staruszki
Wele wele wetka, coś dostała?
Wele wele wetka, miska pyszki
Wele wele wetka, tata przyniósł
Wele wele wetka, ful miech slewow
Wele wele wetka, smakowało?
Wele wele wetka, ojojoj

Wele wele wetka, biegnij naprzód
Wele wele wetka, weź te wieńce
Wele wele wetka, smakuj wszystko
Wele wele wetka, idź na tańce
Wele wele wetka, goście jadą
Wele wele wetka, i śpiewają
Wele wele wetka, wszyscy jedzą
Wele wele wetka, popijają


Tekst pochodzi ze strony Piosenkowo
Inspiracja przepisu: Smaker

* Cytat z książki Stasi Budzisz "Welewetka. Jak znikają Kaszuby"



Print Friendly and PDF

No comments:

Post a Comment