To była tortura mojego dzieciństwa. Jak większość dzieci wychowanych w Polsce w latach siedemdziesiątych nie znałam soków owocowych, a na kolonie jeździłam w towarzystwie butelki z kompotem rabarbarowym. Był okropny!!!! Obrzydliwy! Paskudny! No i te wstrętne kłaki! Wolałam nie pić nic niż pić to paskudztwo. I nie ja jedna. Zwykle po przyjeździe dzieci na kolonie w koszach walały się butelki z kompotem. I zawsze mnie intrygowało czemu mama z takim uporem co roku daje mi ten kompot, choć tyle razy jej mówiłam jak bardzo go nie cierpię!
Wiele lat później, zachęcona opiniami innych, zrobiłam ciasto drożdżowe z rabarbarem. Potem były ciasteczka francuskie. Potem zrobiłam tartę. Co jedno, to lepsze. Uznałam więc, że do rabarbaru trzeba dorosnąć. W upalny dzień zrobiłam więc kompot. I był pyszny - lekko kwaskowaty i orzeźwiający.
3 pałki rabarbaru
1.5- 2 l wody
cukier do smaku
Wiele lat później, zachęcona opiniami innych, zrobiłam ciasto drożdżowe z rabarbarem. Potem były ciasteczka francuskie. Potem zrobiłam tartę. Co jedno, to lepsze. Uznałam więc, że do rabarbaru trzeba dorosnąć. W upalny dzień zrobiłam więc kompot. I był pyszny - lekko kwaskowaty i orzeźwiający.
3 pałki rabarbaru
1.5- 2 l wody
cukier do smaku
1 goździk
Opcjonalnie: cytryna, kora cynamonu
Opcjonalnie: cytryna, kora cynamonu
Rabarbar umyć i pokroić na drobniejsze kawałki. Zalać wodą i zagotować. Dodać goździk i dosłodzić cukrem do smaku. Zmniejszyć palnik i gotować ok. 20 minut od momentu zawrzenia. Kompot nie powinien być zbyt słodki raczej lekko kwaskowaty.
Kompot przelać przez gęste sitko, by odcedzić wszelkie resztki owoców. Schłodzić. Do dzbanka z kompotem można dodać kawałek cynamonu i/lub plasterki cytryny.