Chociaż co roku jeździmy do sadów po jabłka i przywozimy ich naprawdę dużo, jeszcze nigdy przecier jabłkowy nie cieszył się taką popularnością w naszym domu. A w tym roku nawet jeszcze przed tradycyjną wizytą w sadach okolic Peshastin, niedaleko Wenatchee, przerobiłam blisko 30 lb /14 kg jabłek - renet, jakichś mi nieznanych, gali, golden delicious, Granny Smith i Cosmic Crisp. Przeciery wychodziły rewelacyjne - z posmakiem cynamonu, bez dodatku cukru. Przypomniało mi się jak dawno temu poznaliśmy naszych sąsiadów - Alę i jej rodzinę. Bardzo ją polubiłam od pierwszego spotkania. Była strasznie fajna i choć oficjalnie jej nie znałam, to już dawno zwróciłam na nią uwagę, bo nosiła przepiękny, elegancki płaszcz z futrzanym kołnierzem. Och jak mi się podobała! Ile bym wtedy dała za to, by móc być taką elegancką! Któregoś letniego dnia, krótko po poznaniu się, wpadłam po coś do Ali i zobaczyłam gary gotującego się przecieru. Robiła go z rodziną na zimę dla dzieci, które miały wtedy jakie 4 i 5 lat. A że kryzys szalał w Polsce, to kto mógł robił zapasy na zimę, bo w sklepach oprócz octu nie dało rady nic kupić. A przetwory domowe, jak wiadomo - są najzdrowsze. Nigdy wcześniej nie jadłam przecieru; Ala poczęstowała mnie takim prosto z gara i bardzo mi zasmakował. Następnego dnia dostałam w prezencie osobisty słoik!
Ali już nie ma. Zmarła w czasie pandemii, choć nie na COVID. Miała najbardziej niezwykły pogrzeb, jaki kiedykolwiek widziałam. Uczestniczyłam w nim wirtualnie, choć na żywo. Choć smutny do bólu, bo nie spodziewałam się, że odejdzie tak wcześnie, to bardzo do niej pasujący, łącznie z muzyką Dolly Parton. Zostały mi wspomnienia po Ali - i te związane z przecierem, i z wieloma innymi sytuacjami, w tym profesjonalnymi, bo niejako poszłam w jej ślady zawodowe.
cynamon
sok cytrynowy
Na przecier po prostu potrzebne są jabłka - najlepiej łatwo rozpadające się w gotowaniu, takie jak golden delicious, renety czy letnie odmiany, takie jak ginger gold czy Gravenstein. Jabłka twardsze też się nadają, ale dłużej trwa ich gotowanie; można je nieco skrócić trąc jabłka na tarce o grubych oczkach lub po pewnym czasie gotowania wspomóc rozpadanie się przecieru miażdżąc je tłuczkiem do kartofli. Albo po prostu nie przejmować się kawałkami jabłek w przecierze.
Jabłka umyć, obrać ze skórki i podzielić na kawałki - najlepiej przy pomocy krajalnicy, która od razu usuwa ogryzek.
W sporym garnku umieścić jabłka. Nalać około szklanki wody i zacząć gotować, co jakiś czas mieszając, by przecier nie przywarł do dna. Z czasem jabłka zaczną się rozpadać, coraz bardziej przetwarzając się w przecier. Dodać soku cytrynowego, by przełamać ewentualną słodkość (zwłaszcza gdy mamy do czynienia ze słodszymi odmianami). Dodać cynamon do smaku - celowo nie podaję ile, bo jedni wolą więcej, a inni mniej.
- Rzecz jasna, najlepsze są jabłka ze sprawdzonego źródła. Wtedy mamy gwarancję smaku.
- Lubię wykorzystać kilka gatunków jabłek na jeden przecier - i tych słodszych, i tych kwaśniejszych.
- Słoiki można wyparzać w różny sposób - tradycyjnie, w garnku z wrzącą wodą, w piekarniku lub też po prostu myjąc je w maszynie do mycia naczyń (zmywarce) na najgorętszym cyklu - u mnie jest to sanitize.
- Wielokrotnie też przy okazji przepisów pisałam o przykrywkach. Przez lata nauczyłam się, że nie ma co na nich oszczędzać - niestety niejednokrotnie przekonałam się, że wielokrotne używanie tych samych pokrywek kończy się zepsutymi przetworami i zmarnowaniem jedzenia za kwotę większą niż koszt pokrywek. O czasie włożonym w przygotowanie przetworów nie wspomnę. Naprawdę najlepiej jest użyć nowych przykrywek - wtedy mamy pewność, że nie są rozszczelnione i dobrze zamkną nasze przetwory.
- W tym roku, z lekko duszonych śliwek, które przerabiałam na powidła, odlałam nieco soku. I ten sok dolałam do przecieru jabłkowego. Ależ był pyszny!

No comments:
Post a Comment