 |
Prażone koniki polne |
Moje
pierwsze spotkanie z prawdziwą kuchnią meksykańską miało miejsce w czasie Ethnic Fest w naszym kościele. W czasie tej
imprezy można było za grosze spróbować smakołyków robionych przez Meksykanki z
naszej parafii. Wtedy to właśnie spróbowaliśmy mole czy tamale. Jednak dopiero
moja podróż po Meksyku sprawiła, że mogłam po raz pierwszy spróbować tak wielu
potraw i autentycznej kuchni meksykańskiej.
Jedną
z pierwszych rzeczy, jakich się dowiedziałam o kuchni meksykańskiej jest jej
zamiłowanie do ostrych przypraw oraz do limonek, podawanych praktycznie do
wszystkiego. Nauczyłam się też, że jedno z drugim jest mocno powiązane, gdyż
limonki łagodzą ostre potrawy. W wielu miejscach, na stole królowały sosy,
dodawane do potraw.
Jakby tego było mało, pierwszą rzeczą przynoszoną przez
obsługę były kolejne sosy - na bazie pomidorów, papryk i awokado. Ostrymi
sosami polewano owoce, sprzedawane na ulicznych straganach, a także smarowano
kubeczki, w których podawano chipsy czy prażone koniki polne, dodatkowo polane
kolejną porcją sosu.
 |
Hacjenda |
W
Baja California, zachodniej prowincji Meksyku warto spróbować ryb i owoców
morza. Szczególnie Ensenada słynie z kuchni opartej właśnie na frutti di mare. Faktycznie,
najlepsze krewetki jedliśmy w restauracji, na hacjendzie w okolicach Ensenady.
Ale w Tijuanie czy Mexicali dania rybne były wspaniałe, z rybą (pescado al
mojo de ajo) czy krewetkami w sosie czosnkowym (camarones al mojo de ajo),
zupą rybną (caldo de pescado y camaron) lub też gubernatorskimi taco na
czele.
 |
Przygotowywanie mięsa el pastor |
Im
dalej na wschód i południe, tym większe zamiłowanie do mięsa. I tu podobieństwo
do kuchni meksykańskiej do kuchni polskiej - zwierzę jest wykorzystywane w
całości. Meksyk, to zbyt biedny kraj, by pozwolić sobie na marnotrawstwo
cennych części z wieprza czy krowy. I tak przekonałam się, że taco można
serwować z móżdżkiem (seso) i z
ozorkami (lingua). O ile z ozorkami
jest całkiem niezłe, to z móżdżkiem jest według nie po prostu niejadalne.
 |
Taco z mięsem el pastor |
Tubylcy przekonywali mnie, że odpowiednio przygotowany móżdżek - czyli smażony
- jest naprawdę dobry, jednak ja nie bardzo mogę w to uwierzyć, zaś ten,
którego spróbowałam, przekonał mnie do definitywnego odrzucenia tej wersji
taco. W Puebla rozsmakowałam się w carne
el pastor, czyli mięsie przygotowywanym podobnie do mięsa na kebaby - na
wielkich pionowych rusztach. W Taquieria Los Angeles, gdzie właśnie serwowano
tak właśnie przygotowane mięso, zarówno w taco jak i kanapkach (cemita el
pastor) non stop gościł tłum. Taco podawane tu nie były twardymi muszlami, lecz
małymi placuszkami, na których było nadzienie. Można je było wzbogacić
dodatkami - rzodkiewką, posiekaną cebulą i natką kolendry, a także sosami oraz
sokiem z limonek.
 |
Mole poblano |
Będąc
w Puebla oczywiście nie mogłam nie spróbować mole poblano. Jest to ciekawa
kombinacja przypraw i mięsa. Potrawa ta słynie z dodatku czekolady do sosu, ale
nie oznacza to, że sos jest słodki. Najbardziej mi przypominał sos curry. W
cieniu mole poblano, znajduje się pollo en pipián verde, czyli kurczak w zielonym sosie z pestek dyni. Przyznam, że bardziej mi
smakował niż mole poblano.
 |
Śniadanie |
Najmniej
smakowały mi śniadania, które niewiele różniły się od pozostałych posiłków -
nadal królowały w nich tortille, puree z fasoli i mięsa. To co je odróżniało,
to obecność jajek w postaci jajecznicy lub omletu, doprawianych paprykami,
boczkiem, cebulą oraz słodkiego pieczywa śniadaniowego, pan dolce i churro.
W weekendy zaś na stole gościła również zupa menudo,
czyli flaki, powszechnie uznawana za zupę leczącą kaca. Odróżniała się od
naszych flaków sposobem doprawienia pomidorami i paprykami.
Meksyk
to kraj jedzenia ze straganów ulicznych. Można na nich kupić i kanapki, i taco,
i tortille, i chicharon (wysmażaną skórę wieprzową). Można też
kupić kukurydzę z dodatkami, owoce, serwowane z sosem chilli i sokiem z
limonek, orzeszki, prażone koniki polne, cukierki, soki ze świeżo wyciśniętych
owoców i wiele innych rzeczy. Jedzenie uliczne najbardziej przypomina kuchnie
domową, a przy okazji jest bardzo tanie. Stragany są praktycznie wszędzie od
wczesnych godzin porannych do późnego wieczora.
Jedzenie w Meksyku w większości przypadków bardzo mi smakowało. W czasie tej podróży zrozumiałam, jak bardzo niewielki wycinek kuchni meksykańskiej miałam okazję poznać w restauracjach, bardzo zamerykanizowanych. Moim odkryciem, a bardziej przypomnieniem, stała się marakuja, passion fruit, którą zjadłam przypadkowo jako dodatek do śniadaniowego jogurtu. I już wiedziałam, że nie tak łatwo o niej zapomnę. Obiecałam sobie, że na stałe zagości w mojej kuchni.
 |
Uliczne stragany |
Uliczne stragany
 |
Agua de limón sevillano |
 |
Puebla |
 |
Cholula |
 |
Cholula |
 |
Stragan z owocami
|
 |
Uliczne stragany - targ w Cholula |
 |
Uliczne stragany - targ w Cholula |
 |
Bajecznie kolorowe uliczne stragany na targu w Puebla |
 |
Uliczne stragany |
 |
Uliczne stragany - kubeczki do serwowania owoców oblane sosem chilli |
 |
Taco - seso i linga ( z móżdżkiem i z ozorkiem) |
 |
Cemita |
 |
Mole poblano i pollo en pipián verde |
 |
Śniadanie |
 |
Pan dolce i churro - czyli najlepsza część śniadania |
 |
Ryba majo de ajo |
 |
Ceviche |
 |
Jadalne kaktusy czyli nopales |
 |
Menudo - flaki |
 |
Śniadanie |
 |
Przygotowywanie tortilli |
 |
Smażenie tortilli na śniadanie
 |
San Luis Potosi |
|
No comments:
Post a Comment