Od kilku lat zbieramy jabłka w sadzie przyjaciół. Przede wszystkim renety, niezwykle rzadko sprzedawane w sklepach oraz nieznane mi z nazwy śliczne czerwone jabłuszka. Wracamy z dwoma koszami renet i dzielimy się nimi z innymi wielbicielami takich rarytasów. Co roku jeździmy też po jabłka do sadów po drugiej stronie Gór Kaskadowych. Nigdzie jabłka tak nam nie smakują jak tam. W sadach okolic Peshastin, Cashmere, Wenatchee można tam dostać takie jabłka, jakich nie ma w sklepach w naszym rejonie. Tu nie kupi się ślicznie wypolerowanych, nabłyszczonych woskiem, ułożonych w równe piramidki jabłek. Tutaj jabłka sprzedawane są z gigantycznych skrzyń, a gatunków jest bez liku. Co roku obiecuję sobie lepiej się zorganizować z kupowaniem, by wiedzieć po powrocie do domu, które jabłka kupiłam oraz by nie kupować ich za dużo. I oczywiście nigdy mi się to nie udaje.
Ale co tam! Dzisiaj jest National Apple Betty Day. Jabłka przywiezione zza gór przydadzą się. Apple Betty, znane też jako Apple Brown Betty, to bardzo prosty, tradycyjny amerykański deser, o którym pierwsze wzmianki można znaleźć w zapiskach już z 1864 roku. W przepisie z 1877 są dwa składniki - przecier jabłkowy i okruszki krakersów. Co to jest Apple Brown Betty? Jabłka pieczone pod cynamonową kruszonką. Jabłka kroi się najpierw w plasterki, a następnie posypuje kruszonką i piecze. Najlepiej użyć do niego kwaskowatych jabłek, które nie rozpadają się po upieczeniu, choć tak naprawdę każde jabłka będą dobre. No i oczywiście dodatki - jak to bywa w przypadku kruszonek, najlepiej taki deser smakuje w towarzystwie kulki dobrych lodów waniliowych. Jeśli chcemy wzbogacić ten deser, można dodać nieco rodzynek, suszonych żurawin lub orzechów.
4 szklanki jabłek pokrojonych na plastry
1/4 szklanki soku pomarańczowego
3/4 - 1 szklanka cukru (lub mniej)
No comments:
Post a Comment