W przepisie najbardziej zniechęcał mnie łój. Po pierwsze skąd go wziąć? Po drugie, jakoś mi nie pasowało dodawanie tłuszczu. Przekonałam się jednak, że spokojnie można go pominąć, zwłaszcza jeśli baranina i wołowina nie są przesadnie chude.
Kołduny podaję i z rosołem, i z barszczem. Idealnie pasują do obu zup. Najczęściej jednak nie gotuję ich w zupie - zwłaszcza jeśli jest nią barszcz - a jak pierogi.
Ciasto
1.1 lb/500 g mąki
4 łyżki/50 g oleju
250-300 ml bardzo gorącej, praktycznie wrzącej wody
Farsz
1 lb/450 g surowej wołowiny (używam beef top sirloin wraz z jego naturalnym tłuszczykim)
1 lb/450 g surowej baraniny (jagnięciny)
1 cebula średniej wielkości
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka soli
1/3 łyżeczki pieprzu
2 łyżeczki majeranku
Mięsa posiekać bardzo drobno lub zmielić w maszynce używając sitka z grubymi oczkami. Najczęściej kupuję gotową mieloną jagnięcinę, a wołowinę mielę sama. Oba mięsa dobrze wymieszać w misce. Dodać cebulę posiekaną w drobną kostkę i zmiażdżony czosnek. Doprawić przyprawami i dobrze wszystko wymieszać.
Z podanych składników zagnieść ciasto jak na pierogi. Cienko rozwałkować na stolnicy. Szklanką wykrawać kółka. Na każdym kłaść sporą porcję farszu, po czym zawinąć je w ciasto, formując kuleczki. Trzeba pamiętać, że farsz jest surowy, co oznacza, że skurczy się w gotowaniu. Nie można go żałować.
Gotowe kołduny można od razu ugotować w osolonej wodzie lub w rosole. Można też zamrozić.
No comments:
Post a Comment