To chyba najprostszy przepis na chleb jaki kiedykolwiek miałam. Chleb po prostu nie może nie udać się, a zachwyca bardzo chrupiącą skórką. Ma dwie wady; po pierwsze świeży zbyt szybko znika i ciężko przy nim zachować umiar. Po drugie - jak większość chlebów na drożdżach nie zachowuje świeżości zbyt długo i tak naprawdę najlepszy jest pierwszego dnia. Ale... doskonale nadaje się na grzanki. Słowem wart jest pieczenia. Robiłam go tyle razy, że straciłam rachubę. Przepis opublikował New York Times, a jego autorem jest Jim Lahey.
400 g mąki
1/4 łyżeczki suchych drożdży
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka soli
300 ml wody
Mieszanka mąki pszennej i ziemniaczanej do posypania ściereczki lub koszyczka do wyrastania chleba
Wszystkie składniki włożyć do miski i wymieszać, ale nie wyrabiać. Mają się po prostu połączyć. Miskę przykryć folią i zostawić na 14-16 godzin w ciepłym miejscu. Ja zwykle zostawiam chleb na noc.
Kiedy ciasto jest gotowe, ma na powierzchni dużo bąbelków. Należy je wówczas wyjąć z miski i uformować z niego kulę. Położyć ją na dobrze obsypanej mąką ściereczce i zostawić na mniej więcej godzinę do wyrośnięcia. Ja korzystam z koszyczka, który hojnie obsypuję mieszanką mąk pszennej i ziemniaczanej.
Na pół godziny przed pieczeniem nagrzać piekarnik do 425F/230 C. W piekarniku ustawić żeliwny garnek lub naczynie żaroodporne z przykrywką. Kiedy piekarnik osiągnie odpowiednią temperaturę, bardzo ostrożnie, uważając by się nie sparzyć obsypać je lekko mąką i przełożyć chleb do naczynia. Potrząsnąć naczyniem w razie potrzeby by chleb się dobrze rozłożył.
Piec pod przykrywką ok. 30 minut, a następnie zdjąć przykrywkę i piec kolejne 30 minut, by powstała chrupiąca skórka.
Po upieczeniu ostudzić na kratce.
No comments:
Post a Comment