Pozostając nieco w nowoorleańskim nastroju, na sam koniec karnawału, pokusiłam się na zrobienie beignets - kolejnego przysmaku nowoorleańskiego. Już kiedyś je robiłam wg przepisu z Café du Mond. Były niezłe, choć nić szczególnego. W Nowym Orleanie oczywiście odstaliśmy kolejkę, by zjeść te najoryginalniejsze beignets. I znowu - niezłe, choć nic szczególnego. Ale przynajmniej spróbowaliśmy, a ja przekonałam się, że moje są naprawdę takie jak miały być i nie ustępują tym oryginalnym. 😉 A że tym roku zapanowała moda na drożdżowe faworki, z części ciasta na beignets zrobiłam kilka takich faworków. Świeże, polane lukrem były bardzo smaczne; chyba nawet smaczniejsze niż same beignets. Zdecydowanie jednak uważam, że nasze tradycyjne faworki są najlepsze i nic nie jest w stanie ich zastąpić. Ciasto
2.25 łyżeczki suchych drożdży
1 szklanka mleka skondensowanego
1.5 szklanki wody
100 g / 0.5 szklanki cukru
900 g / 7 szklanek mąki
1 szklanka mleka skondensowanego
1.5 szklanki wody
100 g / 0.5 szklanki cukru
900 g / 7 szklanek mąki
Lukier
Cukier puder
Sok z cytryny
Woda (wrząca)
tłuszcz do smażenia - olej lub smalec; ja używam oleju rzepakowego Canola Oil expeller pressed
Drożdże wsypać do miski. Dodać cukier i ciepłą wodę. Odstawić na 10 minut. Dodać jajka, mleko, skórkę z cytryny, sól i połowę mąki. Dobrze wymieszać. Dodać masło, a po chwili wyrabiania resztę mąki. Wyrobić na gładkie ciasto. Zostawić w lodówce lub innym chłodnym miejscu do wyrośnięcia na minimum dwie godziny. Ciasto może stać nawet do 24 godzin, co oznacza, że wyroby z niego można smażyć porcjami lub też przygotować je z wyprzedzeniem nawet całego dnia.
Na głębokiej patelni dobrze rozgrzać tłuszcz do smażenia. Tłuszcz musi być dobrze gorący - około 370F/ 180 C. Jeśli się nie ma termometru można sprawdzić jego gotowość wrzucając kawałek ciasta - powinno natychmiast wypłynąć na wierzch.
Ciasto przełożyć na lekko oprószoną mąką stolnicę. Rozwałkować na prostokąt o grubości około 1/4 in / 0.5 cm, z którego wykrawać prostokąty o szerokości mniej więcej 1 in/2.5 cm i długości 4 in/10 cm. W każdym zrobić w środku nacięcie i przełożyć - jak faworki. Smażyć z obu stron na złotobrązowy kolor - mniej więcej ok. 1 minuty. Wyjąć i odsączyć z tłuszczu na papierowym ręczniku. Przekładać na półmisek, polewać lukrem i od razu serwować, bo najlepsze są na świeżo.
Drożdże wsypać do miski. Dodać cukier i ciepłą wodę. Odstawić na 10 minut. Dodać jajka, mleko, skórkę z cytryny, sól i połowę mąki. Dobrze wymieszać. Dodać masło, a po chwili wyrabiania resztę mąki. Wyrobić na gładkie ciasto. Zostawić w lodówce lub innym chłodnym miejscu do wyrośnięcia na minimum dwie godziny. Ciasto może stać nawet do 24 godzin, co oznacza, że wyroby z niego można smażyć porcjami lub też przygotować je z wyprzedzeniem nawet całego dnia.
Na głębokiej patelni dobrze rozgrzać tłuszcz do smażenia. Tłuszcz musi być dobrze gorący - około 370F/ 180 C. Jeśli się nie ma termometru można sprawdzić jego gotowość wrzucając kawałek ciasta - powinno natychmiast wypłynąć na wierzch.
Ciasto przełożyć na lekko oprószoną mąką stolnicę. Rozwałkować na prostokąt o grubości około 1/4 in / 0.5 cm, z którego wykrawać prostokąty o szerokości mniej więcej 1 in/2.5 cm i długości 4 in/10 cm. W każdym zrobić w środku nacięcie i przełożyć - jak faworki. Smażyć z obu stron na złotobrązowy kolor - mniej więcej ok. 1 minuty. Wyjąć i odsączyć z tłuszczu na papierowym ręczniku. Przekładać na półmisek, polewać lukrem i od razu serwować, bo najlepsze są na świeżo.
No comments:
Post a Comment