Już kolorystyka budynku i nazwa restauracji w każdym aspekcie nawiązują do Grecji. Nie może umknąć uwadze ani kształt liter, ani nawiązanie do barw greckich, ani generalnie mówiąc grafika szyldu. W środku nie było słychać muzyki Yanniego, ale w końcu Yanni to nie jedyny znany Grek. 😉 Co prawda moje spojrzenie w kierunku Grecji zdecydowanie zaczęło się od Yanniego i jego słynnego koncertu na Akropolu, po którego obejrzeniu bardziej niż zwykle chciałam odwiedzić Ateny, ale nie było to jedyny bodziec i wpływ.
Obsługa była bardzo szybka i ... spotkała nas niespodzianka. Pani błyskawicznie rozpoznała, że między sobą rozmawiamy po polsku. Okazała się być Ukrainką, która pewien czas spędziła ucząc się w Polsce. Pani bardzo płynnie mówiła po polsku, choć przyznała, że nieco wstydzi się używać polskiego, bo uważa, że nie zna go zbyt dobrze i ma silny akcent. Akcent był bardzo śpiewny, jak to u osób z Ukrainy mówiących po polsku, a zasób słów i poprawność wypowiedzi pani kelnerki idealna. Zapewniliśmy ją, że nie ma czego się wstydzić i spokojnie może mówić po polsku. Od tej pory rozmowa odbywała się właśnie w tym języku.
Naszą niespieszną i wielodaniową ucztę zaczęliśmy od przystawek.
PIKILIA DIPS |
Przystawkami były pikilia dips, czyli talerz z różnymi dipami serwowany z ciepłym chlebkiem pita i chipsami. Dipy to - tzatziki, hummus zwykły i paprykowy, baba ghanoush oraz pikantny tyrokafteri. Wszystkie były smaczne, choć według mnie zdecydowanie tzatziki i baba ghanoush były zdecydowanie najsmaczniejsze. Wynika to jednak z tego, że nie jestem wielką wielbicielką hummusa, a i nie przepadam za pikantnymi potrawami. Pozostałym zjadaczom jednak bardzo smakowały i ostatecznie miseczki zostały w pełni wyczyszczone ze swojej zawartości.
Drugą przystawką była tyropita, czyli rożki z ciasta filo nadziane fetą. Taką kombinację mogę jeść w dużej ilości - były bardzo dobre.
Kalamari plaki to potrawka z kalmarów w delikatnie pikantnym sosie pomidorowym z dodatkiem cebuli, cukinii, oliwek i papryki. Potrawka podana była wraz z ryżem i delikatnie podsmażonymi warzywami i kawałkami ciepłego chlebka pita. Całość bardo dobra - nie może nie smakować. Porcja ogromna podana na dwóch talerzach.
Krasati z kurczaka (Chicken krasati) to kolejne danie - obsmażone kawałki kurczaka w winno-czosnkowym sosie z z dodatkiem grzybów i karczochów. I w tym przypadku potrawka podana była wraz z ryżem i delikatnie podsmażonymi warzywami i kawałkami ciepłego chlebka pita. Całość bardo dobra - nie może nie smakować. Również i ta porcja była ogromna i podana na dwóch talerzach.
CHICKEN KRASATI |
Krasati z kurczaka (Chicken krasati) to kolejne danie - obsmażone kawałki kurczaka w winno-czosnkowym sosie z z dodatkiem grzybów i karczochów. I w tym przypadku potrawka podana była wraz z ryżem i delikatnie podsmażonymi warzywami i kawałkami ciepłego chlebka pita. Całość bardo dobra - nie może nie smakować. Również i ta porcja była ogromna i podana na dwóch talerzach.
FRIED KALAMARI |
SOUVLAKIS |
Kolejne danie to souvlaki, czyli grillowana jagnięcina podawana z dodatkami - kartofle, warzywa, pita i tzaztiki. Bardzo smaczne danie i choć na fotografii wygląda na małe, to było bardzo sycące. Jagnięcina była świetnie doprawiona.
Po takim obiedzie przyszedł czas na spróbowanie deserów. Zazwyczaj się na nie nie jesteśmy w stanie skusić, ale przezornie wzięliśmy do podziału 4 dania obiadowe i znalazła się jeszcze odrobina miejsca tu i ówdzie, by zmieścić deser.
GLEKOTYROPITA |
A na deser zaszaleliśmy jak nigdy! Była więc i glekotyropita, czyli zapiekane ciasto filo nadziane słodkim serem. Po wierzchu polane zostało miodem i oprószone cynamonem i płatkami migdałów.
BAKLAVA |
Nie mogło zabraknąć baklawy, wykończonej cieniutkimi paseczkami ciasta filo - tak cieniutkimi, że w pierwszej chwili myślałam, że to makaron. Taką baklavę i ciasteczka tak wykończone jadaliśmy w czasie wizyty w Grecji.
GALAKTOBOUREKO |
Galaktoboureko to znowu ciasto filo - kopertki z nadzieniem budyniowym, zapieczone na złoty kolor i podane skropione miodem i sokiem z cytryny.
Dobry deser musi mieć lody, więc mieliśmy też i lody baklawowe.
Najedliśmy się solidnie i bardzo dobrze. Po naszej uczcie pozostało to miłe uczucie towarzyszące dobrym posiłkom. Z restauracji nie wyszliśmy, ale wytoczyliśmy się. Jednak warto było, bo wszystkim jedzenie bardzo smakowało.
No comments:
Post a Comment