August 29, 2024

Włoska sałatka pomidorowa panzanella

Właśnie nastał ten moment lata, kiedy mamy pod dostatkiem pomidorów. I nie tylko chodzi mi o ich ilość, ale i różnorodność - bawole serca (beefsteak), koktajlowe (cherry, grape), malinowe, żółte, pomarańczowe i wiele innych. No i oczywiście są przepyszne - dojrzałe, pełne smaku i soczyste. Można je jeść dosłownie w każdej postaci. 
Panzanella to bardzo prosta sałatka, rodem z Toskanii i Umbrii. Jej głównym składnikiem są dojrzałe, choć nadal jędrne pomidory, odrobina cebuli, czerstwy chleb i mozarella. Często dodawane są i ogórki. Na letni lunch czy przystawkę przed obiadem wręcz idealna, zwłaszcza że mnogość pomidorów jaką teraz mamy sprawi, że każda będzie nieco inaczej smakowała w zależności od tego, których użyjemy. 

Nie ma jednego przepisu na panzanellę. Wykończenie jej  daje pole do popisu. Można użyć więc tylko oliwy lub oliwy z dodatkami, takimi jak ocet balsamiczny, czosnek, pieprz, zioła. Wszystko zależy od naszego gustu i wyobraźni kulinarnej.  

Print Friendly and PDF

August 22, 2024

Malinianki z budyniem

Jeśli wierzyć informacjom z mediów społecznościowych - i wiadomości, i cukierni, i blogerów, w tym roku jest mało jagód, a przez to sezon na jagodzianki zakończył się wcześniej niż w poprzednich latach. Niejako by wypełnić po nich lukę niedostatku, pojawiły się na rynku inne drożdżówki - malinianki z budyniem waniliowym. I nie chodzi o takie drożdżówki z dziurką, w której jest budyń i kilka malin, a solidne bułeczki z nadzieniem z kombinacji budyniu i malin. Na wierzchu jest masa kruszonki i delikatna warstwa cukru pudru. Chyba nie ma w Warszawie obecnie cukierni, która by ich nie serwowała. Czemu więc nie spróbować zrobić ich w domu i delektować się nimi w letnie dni, kiedy malin jest pod dostatkiem? A więc do dzieła - zaczynamy próbę. 😉


Print Friendly and PDF

August 19, 2024

#13 Podróże kulinarne - Portland

Chociaż może brzmi to dziwnie, Portland jest na tyle blisko, że ciężko do niego dojechać i spędzić tu dłuższy czas zwiedzając. No ale taka właśnie jest prawda. Niezliczone razy przejeżdżaliśmy przez Portland w drodze dokądś lub skądś.  Byłam też wPortland kilka razy - czy to na festiwalu tamtejszej Polonii, czy to na konferencjach, ale nigdy nie miałam okazji dobrze go zwiedzić, poza odwiedzeniem kilku miejsc. Było to jednak albo bardzo dawno temu, albo dość pośpiesznie i dlatego w końcu wybraliśmy się tutaj właśnie na zwiedzanie. I był to bardzo przyjemny weekend. Udało nam się zwiedzić wszystkie zaplanowane miejsca i kilka interesujących restauracji. 


Print Friendly and PDF

August 17, 2024

Pierogi św. Jacka

Czego jak czego, ale przepisu na pierogi nie wiązałam nigdy ze świętymi. A jednak! Przeglądając listę produktów regionalnych i tradycyjnych, natknęłam się na pierogi św. Jacka, z których pochodzeniem związana jest taka legenda. Dawno, dawno temu, bo na początku XIII w., Jacek Odrowąż idąc na misję na Ruś Kijowską zatrzymał się we wsi Nockowej, aby podkuć konia, a kiedy to zrobił wyruszył w dalszą drogę. Niestety, jadąc już wkrótce, na bagnach stracił konia. Głodny i spragniony postanowił zawrócić do wsi. Po chwili, na wzgórzu zobaczył idących chłopów. Poprosił ich o wodę i jedzenie. Napoili św. Jacka, jednak nie mieli nic do jedzenia. Ten poprosił, aby zabrali z pola do domu snop pszenicy, wykruszyli ziarna i zmielili je. Chłopi tak zrobili, ale mąki było mało. Św. Jacek rozejrzał się po izbie i zobaczył odcedzający się twaróg. Kazał więc dołożyć go do mąki i zagnieść ciasto. Następnie powiedział, by przynieść z pola liście kapusty,  posiekać je i ugotować. Niestety okazało się, że farszu było za mało. Wtedy św. Jacek poprosił, aby nazbierać białej simby, czyli pieczarek, które w tym czasie rosły na dziko na ugorach. Nieufni chłopi uważali, że pieczarki są grzybami trującymi i nie zgodzili się. Wtedy św. Jacek zjadł surową pieczarkę, by pokazać, że wcale nie jest trująca. Widząc to i chłopi nazbierali pieczarek, posiekali je, ugotowali i dodali do farszu. Z ciasta i farszu zrobili pierogi - połowę ugotowano, a połowę upieczono i ułożono w misce św. Jacka. Na ucztę zostali zaproszeni wszyscy mieszkańcy wsi. Uznano to za cud, a miska po tych pierogach znajduje się do dnia dzisiejszego w Będziemyślu. Do dzisiaj jest też znana modlitwa, którą odmawiano przed jedzeniem pierogów „Św. Jacku z pierogami, módl się do Boga za nami, żeby te pierogi cały rok na stole były i nas od głodu broniły”.  

Pierogi św. Jacka, niezależnie od tego czy faktycznie od niego pochodzą czy nie, z czasem zyskały na uznaniu i popularności, przez co stały się przysmakiem województwa podkarpackiego. 

Print Friendly and PDF

August 14, 2024

Zupa owocowa z wiśni lub czereśni

Zupy owocowe to dla jednych smakołyk, kwintesencja lata i coś co musi się pojawić w letnie gorące dni, a dla innych niejadalne paskudztwo, kompot z rozmemłanymi kluskami. Ja nie mam tak zdecydowanej opinii, ale sięgając po kolonijne smaczki, nie mogłam pominąć tego. Oczywiście w epoce moich kolonii nikt się nie przejmował tym, by kluski były odpowiednio ugotowane, zupa doprawiona i faktycznie mogło to być mało jadalne danie. Ale kiedy się robi taką zupę samemu, to smak jest zupełnie inny. I może to być coś, co w gorący letni dzień da nam trochę ochłody i energii. Z pewnością nie jest to mój ulubiony przysmak, ale na pewno nigdy zupa owocowa nie była paskudztwem. Co ciekawe, zupy owocowe gościły na stołach bogatych domów przed wielu, wielu laty. Nie był to wymysł bida-kuchni stołówkowej czasów komunizmu. Przepisy na zupy owocowe można znaleźć w książkach Disslowej, Ćwierciakiewiczowej, czy Ochorowicz-Monatowej, nie mówiąc już o przekazywanych ustnie starych przepisach regionalnych i ludowych. Ostatnio zaś miałam okazję obserwować dyskusję na temat zupy wiśniowej serwowanej z kartoflami. Sam przepis mnie zaskoczył, gdyż nigdy o takiej wersji nie słyszałam, ale to nie znaczy, że jest ona dziwna czy niedobra. Poznając od lat kuchnię regionalną, poznałam wiele przepisów i kombinacji smakowych jakich sama bym nie wymyśliła. Dyskusja nie zawsze była parlamentarna (a może była, zwłaszcza w kontekście wyczynów niektórych naszych parlamentarzystów😉 ), a przede wszystkim pokazała brak zrozumienia dla różnorodności smaków i potraw regionalnych. Ta zupa, nawiązuje do bardziej tradycyjnych wersji zupy owocowej, choć też oczywiście można ją skrytykować, jeśli się tylko zechce. Tylko po co? Zanim więc odkryję inne wersje zupy owocowej, w tym przewrotnie tej z kartoflami, spróbujmy tej najprostszej. Zwłaszcza teraz gdy czereśni mamy pod dostatkiem, a na dworzu jest tak ciepło. 

Print Friendly and PDF

August 12, 2024

Leniwe pierogi z owocami i nie tylko

Kiedy latem jemy leniwe pierogi, przypominają mi się kolonijne i obiady na których serwowano leniwe. Zawsze były to najlepsze obiady, a kolejka po dokładki nie miała końca! A były serwowane wyłącznie z cukrem i z omastą z masła. Lato i dostatek owoców sezonowych sprawia, że częściej sięgamy po delikatniejsze potrawy, nie wymagające wielkiego szykowania, a przede wszystkim gotowania. Owoce sezonowe mają jeszcze tę właściwość, że pożeramy je oczami i czasem zdarza się, że mamy ich za dużo, i trzeba je zamrozić lub przerobić na sos owocowy. I taki właśnie zrobiłam tym razem. Ale to nie jest jedyna opcja, bo wersja z sosem kurkowym była tak pyszna, że zanim zdołałam zrobić zdjęcie, to już ich nie było. 😉


Print Friendly and PDF

August 08, 2024

Rigatoni z wędzonym łososiem w sosie pomidorowym

Dawno temu podzieliłam się przepisem Fr. Basso na kremowy sos pomidorowo-łososiowy. W pewnym okresie, było to jedno z naszych ulubionych dań włoskich i do dzisiaj pozostał nam do niego sentyment, również ze względu na wspomnienie Fr. Basso i podawanych przez niego przepisów w tak niesamowity sposób. Ostatnio polubiłam innego mistrza podawania przepisów, Matteo Brunetti. Podobnie jak Fr. Basso, wypracował on swój niepowtarzalny i bardzo fajny styl, któremu trudno się oprzeć, a dania są ciekawe i oryginalne. A przy tym dość proste w wykonaniu. Ten przepis, to swoiste wariacje na temat przepisu Fr. Basso, z tą różnicą, że dominuje tu łosoś wędzony, który nadaje sosowi niesamowitego, głębszego smaku, a pomidory są tylko delikatnym tłem smakowym, a nie równym dodatkiem. Matteo Brunetti również dopuszcza wersję z surowym łososiem, choć według mnie, ten wędzony jest znacznie lepszy i podkręca sos. Smak skórki z limonki doskonale podkreśla smak dania, które jest tak dobre, że znika od razu, a jeśli przypadkiem cokolwiek zostanie, to i tak zostanie zjedzone "na deser", zanim schowam resztki do lodówki. 😉

Print Friendly and PDF

August 03, 2024

Gemista

Gemista to jedno z dań spróbowanych w Grecji. Jest bardzo proste, a mimo wszystko bardzo pyszne. W wielu przepisach, paprykę i pomidory nadziewa się po prostu doprawionym ryżem, ale są też i wariacje na temat, które pozwalają na poruszenie wyobraźni i stworzenie dania, które oczarowuje, zwłaszcza wielbicieli kuchni wegetariańskiej i swojskiej prostej. 
Gemistę jadłam w różnych wersjach - i z samym ryżem, i z ryżem wymieszanym z mięsem jak w gołąbkach, i w wersji z ryżem wymieszanym z warzywami. I chyba najbardziej smakuje mi ta warzywono-ryżowa wersja. 
Zasadniczo gemistę piecze się z kartoflami i z sosem pomidorowym. Można ziemniaki pominąć i przygotować ją bez kartofli. Bo w sumie to co najważniejsze, to nadziane papryki i pomidory. 
Przepis na gemistę na pierwszy rzut oka może wydawać się skomplikowany, ale wcale taki nie jest. Wymaga nieco czasu na przygotowanie, ale warto jest ją zrobić na pyszny letni obiad. 

Print Friendly and PDF

August 01, 2024

Mus z marakui w wersji mini

Mus marakujowy wielokrotnie robiłam jako tort i zawsze podbijał serca zjadaczy. Nie trzeba go reklamować, bo jest naprawdę dobry. Jest lekko kwaskowaty i ma ten tropikalny smak, któremu ciężko się oprzeć. No i nie jest zbyt słodki. Według pokolenia dzieci, to zdanie zawsze musi się pojawić, gdy dorosłe panie rozmawiają o deserach lub ciastach. 
Więc dodaję je i tutaj.😉  
Tym razem mus zrobiłam w wersji mini - w indywidualnych szklaneczkach; taka porcja na raz. Sprawdził się świetnie, a wręcz przerósł moje oczekiwania w kwestii wygody podawania na dużej imprezie. Jedyny minus to nadprodukcja plastiku. Ale i z tym można sobie poradzić, wykorzystując małe miseczki wielorazowe lub np. szklane kubeczki po jogurcie czy też miseczki po deserach, których w naszym domu nie brakuje. 😉 

Print Friendly and PDF