W deszczowy weekend, kiedy znudziło się nam już siedzenie w domu, pojechałyśmy po sok jabłkowy, a przy okazji zajrzałyśmy na farmę. A tam aż roiło się od kolorów dyniowych, siana i krzaków kukurydzy. A że było ponuro i deszczowo, to nie było na farmie niemal nikogo. Spokojnie pochodziłyśmy wśród dyń i pooglądałyśmy je. Kiedy już wystarczająco zmokłyśmy, czas było wracać do domu, gdzie wypiłyśmy dla rozgrzewki grzańca z soku jabłkowego.
Chyba nie ma bardziej jesiennej zupy. Kiedy pojawiają się wokół nas dynie, prędzej czy później warto zrobić zupę z dyni.
Dynie są wszędzie - w każdym sklepie, na każdej farmie - są stosy dyń. Niektóre mają bajkowe nazwy - jak choćby Cinderella - i najróżniejsze nazwy i kolory. Jest w czym wybierać.
September 29, 2013
September 24, 2013
Zapasy na zimę - kurki
Po szykowaniu innych zapasów, przyszedł czas na kurki. Przydadzą się zimą do quiche'a, do sosów, zupy kurkowej czy do zalewajki. Doskonale się przechowują i nie tracą na wartości.
Najczęściej kupuję kurki w Costco, gdzie zawsze są świeże i w dobrej cenie. Wracam z kilkoma pudełkami kurek i żartujemy wtedy, że byłam na grzybobraniu. 😉 No a potem, jak po prawdziwym grzybobraniu zabieram się za ich przerabianie oraz szykowanie na zimę.
Najczęściej kupuję kurki w Costco, gdzie zawsze są świeże i w dobrej cenie. Wracam z kilkoma pudełkami kurek i żartujemy wtedy, że byłam na grzybobraniu. 😉 No a potem, jak po prawdziwym grzybobraniu zabieram się za ich przerabianie oraz szykowanie na zimę.
September 23, 2013
Zapasy na zimę - koperek musi być
Koperek dodaję do wielu potraw - do zup, do mięs, do jajek faszerowanych czy też pasty jajecznej. Doskonale podnosi smak kartofli - nie tylko młodych.
O ile w zupie jeszcze ujdzie smak suszonego koperku, o tyle w innych potrawach niekoniecznie. I dlatego co roku mrożę koperek i przechowuję w plastikowych pojemniczkach.
Babcia Regina przechowywała zasolony koperek i też był dobry, choć trzeba było pamiętać by mniej lub wcale nie solić potrawy zanim nie dodało się koperku. A z mrożonym nie ma tego problemu.
Grubsze łodygi koperku świetnie się nadają do dodania do rosołu - dla smaku lub do gotowania kartofli. Dlatego też je mrożę, tyle że nie tnę ich już drobniutko, a zostawiam w całości.
3-4 pęczki koperku
Koperek umyć i osuszyć na wolnym powietrzu lub wycierając go delikatnie ściereczką. Poszatkować drobno i układać w plastikowych pojemnikach.
Grubsze łodygi zamrozić w torebkach. Dodawać po kilka do gotowanych zup czy do gotujących się kartofli.
Tak przygotowany koperek nadaje się do używania przez nawet 12 miesięcy.
O ile w zupie jeszcze ujdzie smak suszonego koperku, o tyle w innych potrawach niekoniecznie. I dlatego co roku mrożę koperek i przechowuję w plastikowych pojemniczkach.
Babcia Regina przechowywała zasolony koperek i też był dobry, choć trzeba było pamiętać by mniej lub wcale nie solić potrawy zanim nie dodało się koperku. A z mrożonym nie ma tego problemu.
Grubsze łodygi koperku świetnie się nadają do dodania do rosołu - dla smaku lub do gotowania kartofli. Dlatego też je mrożę, tyle że nie tnę ich już drobniutko, a zostawiam w całości.
3-4 pęczki koperku
Koperek umyć i osuszyć na wolnym powietrzu lub wycierając go delikatnie ściereczką. Poszatkować drobno i układać w plastikowych pojemnikach.
Grubsze łodygi zamrozić w torebkach. Dodawać po kilka do gotowanych zup czy do gotujących się kartofli.
Tak przygotowany koperek nadaje się do używania przez nawet 12 miesięcy.
September 20, 2013
Kotleciki rybne
Kotleciki rybne pamiętam z przedszkola i kolonii. Może nie były super, ale nie były też złe.
Przypomniały mi się przy okazji czytania serii Nad rozlewiskiem. W którejś części są serwowane gościom pensjonatu. Gościom przypadły do gustu, mimo iż to takie proste danie...
Podobnie jak w przypadku kotletów mielonych, na kotleciki rybne nie można żałować dobrej gatunkowo ryby. Najczęściej używam dorsza i flądry. Zdarzało mi się też robić z tilapii i z łososia. Za każdym razem wychodziły dobrze.
Przypomniały mi się przy okazji czytania serii Nad rozlewiskiem. W którejś części są serwowane gościom pensjonatu. Gościom przypadły do gustu, mimo iż to takie proste danie...
Podobnie jak w przypadku kotletów mielonych, na kotleciki rybne nie można żałować dobrej gatunkowo ryby. Najczęściej używam dorsza i flądry. Zdarzało mi się też robić z tilapii i z łososia. Za każdym razem wychodziły dobrze.
September 18, 2013
Szarlotkami jesień się zaczyna
Mimozami jesień się zaczyna,
Złotawa, krucha i miła.
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
Która do mnie na ulicę wychodziła.
Od twoich listów pachniało w sieni,
Gdym wracał zdyszany ze szkoły,
A po ulicach w lekkiej jesieni
Fruwały za mną jasne anioły.
Powoli owoce lata odchodzą w niepamięć. I choć na kalendarz nadal jeszcze pokazuje lato, to jednak jesień króluje już wszędzie. Noce są wyraźnie chłodniejsze.... Poranki witają nas rześkim powietrzem i rosą... Pająki rozciągają wszędzie swoje sieci, zupełnie jakby chciały przygotować dla nas dekoracje na Halloween. A na drzewach liście zaczynają zmieniać kolory - jeszcze powoli, jakby nieśmiało...
A i z drzew spadają kasztany.... Kochany, kochany, lecą z drzewa jak wtedy kasztany....
W sklepach i na bazarkach zagościły jabłka i gruszki z lokalnych sadów. Czas na szarlotkę. Taką pyszną, ledwie wyjętą z pieca, puszystą. Taka jest najpyszniejsza! Ta szarlotka powstała ze zmodyfikowanego przepisu na starego, poczciwego pleśniaka-skubańca.
A i z drzew spadają kasztany.... Kochany, kochany, lecą z drzewa jak wtedy kasztany....
W sklepach i na bazarkach zagościły jabłka i gruszki z lokalnych sadów. Czas na szarlotkę. Taką pyszną, ledwie wyjętą z pieca, puszystą. Taka jest najpyszniejsza! Ta szarlotka powstała ze zmodyfikowanego przepisu na starego, poczciwego pleśniaka-skubańca.
September 15, 2013
Drożdżówki z malinami i serkiem mascarpone
Kiedyś drożdżówki były dla mnie szczytem osiągnięć. Czytałam przepisy i zniechęcało mnie to długie wyrabianie. A każdy przepis nakazywał długo wyrabiać ciasto drożdżowe. Aż zaczęłam eksperymentować i okazało się, że wcale nie jest tak źle.
Te drożdżówki to efekt eksperymentowania ze składnikami - niemal jak w bigosie na winie - co nawinie się pod rękę, to do bigosu. Mascarpone, biała czekolada i maliny przecież pasują do siebie....
Pazibroda - parzybroda
Uczyliśmy się w szkole, na lekcji geografii, o województwie świętokrzyskim. Parzybroda była wymieniona jako przysmak tego regionu. Ale nigdy nie jadłam takiej zupy, więc tylko mogłam sobie wyobrazić jej smak.
Kilka miesięcy później zupę ugotowała dla nas Babcia Dzidka, mama Oli S., naszej koleżanki. Dlaczego ona? Po pierwsze, Filip, jej wnuk pochwalił się lekcjami geografii, po drugie Babcia Dzidka pochodzi z województwa świętokrzyskiego. Kto więc, jak nie ona, miał zrobić lepszą pazibrodę? Naprawdę nam smakowała, choć taka prosta! Najedliśmy się nią do syta - były dokładki i słoiczek na wynos.
Bardzo szybko dzieci zapragnęły znowu zjeść parzybrodę. Któregoś dnia pojawiła się więc na stole i znowu szybko znikła. Zdaje się, że to nasze odkrycie tego roku.
Kilka miesięcy później zupę ugotowała dla nas Babcia Dzidka, mama Oli S., naszej koleżanki. Dlaczego ona? Po pierwsze, Filip, jej wnuk pochwalił się lekcjami geografii, po drugie Babcia Dzidka pochodzi z województwa świętokrzyskiego. Kto więc, jak nie ona, miał zrobić lepszą pazibrodę? Naprawdę nam smakowała, choć taka prosta! Najedliśmy się nią do syta - były dokładki i słoiczek na wynos.
Bardzo szybko dzieci zapragnęły znowu zjeść parzybrodę. Któregoś dnia pojawiła się więc na stole i znowu szybko znikła. Zdaje się, że to nasze odkrycie tego roku.
September 14, 2013
Sałatka z awokado i krewetek
Lubię awokado, ale nie mam zbyt dużo przepisów na potrawy na bazie awokado. Dodaje je przede wszystkim do sałatek opartych na sałacie Romaine. Lubię je w guacamole, choć własne nigdy mi tak dobrze nie wyszło jak te kupne. Dodawałam też do past rybnych, ale nie zawsze mi ta kombinacja pasowała.
Tej sałatki nie wymyśliłam sałatki sama. Jadłam ją u Ewy. Taka mieszanka składników wydała mi się super. Przepisu na nią w sumie nie ma, bo i Ewa kombinowała, aż była usatysfakcjonowana.
Tej sałatki nie wymyśliłam sałatki sama. Jadłam ją u Ewy. Taka mieszanka składników wydała mi się super. Przepisu na nią w sumie nie ma, bo i Ewa kombinowała, aż była usatysfakcjonowana.
September 07, 2013
Imieniny Babci Reginy
Kiedy jesienią przychodziłam do Babci na Żelazną, często witał mnie specyficzny zapach przypalonego soku czy przecieru pomidorowego. Był to znak, że Babcia szykowała się do zimy. Robiła przeciery by przez całą zimę, a przynajmniej jej większość mieć je na zupę, która cieszyła się największą popularnością wśród nas głodomorów, spragnionych babcinych potraw. Do dzisiaj kiedy czuję ten zapach, przed oczami staje mi jej maleńkie mieszkanko, z tycią kuchnią, w której Babcia się kręci i coś gotuje.
September 05, 2013
Bułki a la bagietki
Zachciało nam się bagietki - takiej cieniutkiej, świeżej, cieplutkiej, na której masło dosłownie się rozpływa. I bez żadnych dodatków. Co prawda nie wyszła taka, ale wyszła pyszna bułka. Z chrupiącą skórką. Kiedyś wyjdzie i bagietka!
Przepis to zmodyfikowana wersja bagietek z cebulą i makiem. Jakoś cebula i mak nie pasowały mi do bagietki - przynajmniej w tym momencie. Ale same bułeczki były przepyszne i pasują do wszystkiego!
September 04, 2013
Gołąbki z mięsem
Jedno z najbardziej
znanych polskich dań. Kiedyś wydawało mi się bardzo, ale to bardzo
pracochłonne. No i trudne. A teraz wiem, że tak naprawdę, wcale nie jest tak. Być może szykując je spędzam nieco więcej czasu niż przy gotowaniu innych potraw, ale za to później już tylko je podgrzewam. W moim domu cieszą się taką popularnością, że
nawet nie ośmielam się ich robić mało. W moim dzieciństwie Mama i Babcia robiły
zawsze furę gołąbków – dwa lub nawet trzy gary!
September 01, 2013
Niedzielne śniadania i domowy chleb
Tylko w niedzielę mamy czas na celebrowanie śniadań. W inne dni każdy zjada co złapie w biegu i pędzi do swoich zajęć. Kiedyś, gdy byłam może nie mała, ale jeszcze młoda i mieszkałam w domu rodziców, w soboty i niedziele tata najczęściej robił jajka na miękko (albo w szklance) i często siadaliśmy we dwoje i jedliśmy je oglądając Arabelę. Może nie brzmi to zbyt zachęcająco, ale miało to swój urok - chłodny i zacieniony ranem duży pokój w naszym domu, jajka na miękko, mocna herbata i film. Czasem jajka zastępował twarożek zrobiony ze zsiadłego mleka z drobniutko pokrojoną cebulką i szczypiorkiem. Tata kręcący się w szlafroku i serwujący nam śniadanie. I cisza w domu, bo inni jeszcze spali, gdy my już buszowaliśmy, by obejrzeć Arabelę.
Teraz niedzielne śniadania to jajka i chleb własnej produkcji. Jajka w różnej postaci - na miękko, słoneczka (czyli sadzone), słoneczka za chmurką (czyli sadzone smażone pod przykrywką, dzięki czemu mini-warstwa białka na żółtku ścina się tworząc chmurkę) lub jajecznica. Co tydzień inne, by się nie znudziły. Ten kto miał urodziny lub imieniny w okolicach niedzieli ma prawo zmienić kolejność i wybrać, te jajka, które chce.
Subscribe to:
Posts (Atom)