November 28, 2019

Indyk pieczony - najlepszy z najlepszych

Indyk pasuje na każdy świąteczny obiad - to na Święta Bożego Narodzenia czy na Święto Dziękczynienia. Ile raz piekę indyka, myślę o moim pierwszym do niego podejściu gdy za radą tzw. doświadczonych gospodyń wyciągałam ścięgna z nóg, używając do tego narzędzi taty, a w pewnym momencie i taty. Ponoć te ścięgna miały powodować twardnienie nóg. Hahaha! Nigdy więcej tego nie robiłam, a indyków i nóg indyczych od tej pory zjadłam wiele. Wszystkie były smaczne, a nie stwradniałe. Gdy w Święto Dziękczynienia stawiam indyka, pierwsze co słyszę to dzieci mówiące "czy ja mogę dostać nogę?" Druga rzecz jaka mi się kojarzy, to serial brytyjski Sekretny pamiętnik Adriana Mole'a 13 i 3/4. W jednej z jego części, gdy Adrian jest zapewne starszy niż to 13 i 3/4 lat, znajduje się opis Świąt Bożego Narodzenia w jego domu. Przyjeżdżają dziadkowie ze strony mamy:

"Sugdenowie odmówili drinka i pili herbatę, podczas gdy mama rozmrażała indyka w wannie. Pomogłem ojcu wytaszczyć Queenie (105 kg) i Berta (98 kg) z samochodu. Queenie należy do tego typu hałaśliwych staruszek, które farbują włosy i usiłują wyglądać młodo. Bert jest w niej zakochany. Powiedział mi to, kiedy go prowadziłem do ubikacji. (...) Poszedłem do łazienki i zastałem tam zapłakaną mamę, która oblewała indyka gorącą wodą z kranu. Powiedziała: „Adrianie, ten przeklęty ptak nie chce się rozmrozić. Co ja mam zrobić?” „Po prostu wrzuć go do pieca”, poradziłem. I mama tak właśnie zrobiła.
Zasiedliśmy do świątecznego obiadu z czterogodzinnym opóźnieniem. Ojciec był już wtedy zbyt pijany, żeby cokolwiek jeść. Sugdenom podobało się przemówienie królowej, ale jakoś nic poza tym ich nie zadowalało. Babcia Sugden dała mi książkę pod tytułem „Historie biblijne dla chłopców”. Nie bardzo mogłem jej powiedzieć, że utraciłem wiarę, więc podziękowałem i uśmiechałem się fałszywie tak długo, aż mnie rozbolały mięśnie."

Taki dramat nie rozgrywa się u nas w domu, zwłaszcza, że od kilku lat indyk się najpierw marynuje w zalewie przez około dobę, a my mamy podejście do Święta Dziękczynienia na luzie. Nawet gdy mamy gości, dzień upływa nam spokojnie i indyk zawsze wjeżdża na stół o ustalonej porze.


Indyk - mój ma nie więcej niż 15 lb/6.5 kg
Zestaw świeżych ziół do marynowania - rozmaryn, szałwia i tymianek
1 szklanka cukru
1 szklanka soli
butelka białego wina (można i więcej 😉)
2 litry bulionu warzywnego

Opcjonalnie - czosnek, pieprz,
Nadzienie indyka - jabłka i zioła z marynaty

Dzień przed pieczeniem indyk powinien być całkowicie rozmrożony. Oznacza to, że na trzy dni przed pieczeniem, powinno się go wyjąć z zamrażarki i rozmrozić w lodówce. Ewentualnie można też go rozmrozić w zimnej wodzie. Ale na pewno nie metodą mamy Adriana Mole'a. Rozmrożonego indyka kładziemy w odpowiednio dużym naczyniu - ja mam do tego specjalne wiaderko - i zalewamy naszą zalewą/marynatą z dodatkiem ziół. Jeśli trzeba, zalewę uzupełniamy wodą, tak by indyk był całkowicie przykryty. Wiaderko/naczynie przykrywamy i odstawiamy w chłodne miejsce na 24 godziny. Mniej więcej.

Po tym czasie, nagrzewamy piekarnik do 500 F/ 260 C. wyjmujemy indyka z zalewy, osuszamy ściereczką lub ręcznikiem. Układamy w naczyniu do pieczenia - ja lubię płaskie bo wtedy się ładnie i równomiernie przyrumienia. Indyka nadziewamy jabłkami pokrojonymi w ćwiartki oraz ziołami z marynaty. Indyk zwykle ma związane nogi by się nie rozchodziły w czasie pieczenia - i tak należy je zostawić. Górne części skrzydełek wsuwam pod grubsze części, dzięki czemu się nie przypalają. Z folii aluminiowej robię "formę", którą później wykorzystam do nakrycia indyka, by się zbyt szybko nie zabrązowił, o przypaleniu nie wspomnę - kładę kawałek folii na indyku i dociskam go tak, by "odcisnął" się na nim jego kształt. Jeśli będziemy używać termometru kulinarnego, należy teraz go wbić w najgrubsze miejsce na piersi indyka, uważając by nie dotykał on kości. Większość indyków, jeśli nie wszystkie ma specjalny czujnik temperatury - warto go zachować i posłużyć się nim.

Smarujemy indyka olejem i wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 30 minut. Po tym czasie, przykrywamy indyka folią, a temperaturę zmniejszamy do 350 F/ 180 C. I pieczemy aż wskaźnik termiczny odskoczy lub gdy nasz termometr da nam znać, że temperatura w środku indyka osiągnęła 165 F/74 C. Jeśli nie używamy żadnej z tych metod, tylko zdajemy się na czas pieczenia, należy przyjąć, że 14-16 lb indyk piecze się łącznie ok. 2.5 godziny.

Kiedy indyk jest gotowy, należy wyjąć go z piekarnika i pozwolić mu chwilę "odpocząć", zanim zaczniemy go kroić. W tym czasie można przygotować gravy - sos do indyka - mieszając dołączoną do indyka mieszankę do sosu wraz z tym, co się wytopiło z indyka. Jeśli nie ma takiej mieszanki wystarczy zagęścić to co się wytopiło z indyka łyżką mąki ziemniaczanej zmieszaną ze szklanką wody. Doprawić solą i pieprzem.

Indyk jest gotowy. Podawać z ulubionymi dodatkami - u nas są to obowiązkowo kartofle a la savoyarde, marchewka z groszkiem, sos żurawinowy. Resztki odgrzać na obiad lub przygotować kanapkę Ross'a z Friends.







Print Friendly and PDF

No comments:

Post a Comment