May 02, 2020

Bajgle

Dawno temu, kiedy byłam jeszcze na studiach, na lunch schodziłam do kafeterii w Patterson Office Tower. Kupowałam sobie blueberry bagel. Do tego brałam kawę, czy też płyn zwany kawą. Do dzisiaj lubię takie jagodowe bajgle i zwykle je jadam w podróży lub na pracowych śniadaniach czy zebraniach. Ale raz na jakiś czas nachodzi naszą rodzinę ochota na regularne bajgle. Według mnie najlepsze są w Safeway'u - świeże i smakowite. Wcale nie są gorsze od tych, sprzedawanych przez piekarnie specjalizujące się w bajglach. I wtedy, kiedy nachodzi nas ochota na bajgle, kupujemy kilka i zajadamy się nimi - z serkiem typu Philadelphia czy z łososiowym. Po czym następuje przerwa. I chyba też dlatego jakoś nigdy nie chciało mi się ich piec; proces ich robienia sprawiał, że nie chciało mi się w to bawić -  obgotowywanie, potem pieczenie nie przemawiały do mnie. Zresztą po co, skoro bez wysiłku można było kupić świetne gotowe. No właśnie ... można było. Teraz też można, ale wyjście do sklepu to już nie to samo co kiedyś. 

Bajgle już zawsze będą mi się kojarzyć z wirusem i pandemią. To przez nie trafiłam w lutowy piątek do Costco, w czasie gdy zupełnie tego nie planowałam - rzec by można w czasie lunchu. To przez nie postanowiłam skorzystać z okazji i zrobić zakupy, które oryginalnie zaplanowałam na kilka dni później. To przez nie, a jak się okazało później, dzięki nim, kupiłam bez problemu rzeczy, które po 24 godzinach będą nieosiągalne - wszelkiego rodzaju środki dezynfekujące do domu i pracy, gdzie właśnie mi się pokończyły, a także zrobiłam regularne zakupy. Następnego dnia, kiedy okazało się, że mieszkamy w epicentrum epidemii, że ośrodek opieki Life Care Center jest 300 metrów od nas, kiedy sklepy zamykano w środku dnia, bo tylu było klientów, że następowało przeludnienie, myślałam jak to czasem dziwnie się układa w życiu, że przypadki decydują o tym co wokół nas się dzieje. Ale wracajmy do bajgli - dzisiaj łatwiej chyba je zrobić, niż dodawać je do listy zakupów. Pierwszą próbę uważam za udaną, chociaż wiem, że nie jest to koniec poszukiwań idealnych bajgli. Mój największy domowy pożeracz bajglowy domaga się kolejnych. Na pewno, bo w ostatnim czasie, korzystając z ograniczeń pandemicznych i pracy z domu częściej piekę - nie tylko w weekendy. Choćby dlatego, że w dowolny dzień mogę nastawić rano chleb czy bułki, by je upiec po południu. 


500 g mąki pszennej 
1 łyżka cukru
1 łyżeczka soli 
7 g suchych lub 14 g świeżych drożdży 
300 ml wody 

1 łyżka cukru - do gotowania
1 żółtko roztrzepane z 1 łyżką wody -  do posmarowania bajgli  

Opcjonalnie: do posypania - mak, ziarenka sezamowe, czarnuszka, kminek, siemię lniane, suszone płatki cebuli, granulowany czosnek

Mąkę pszenną wymieszać z suchymi drożdżami (ze świeżych drożdży zrobić rozczyn i zostawić do ). Dodać pozostałe składniki i końcówka haka wyrobić ciasto, by było miękkie i elastyczne. 

Z ciasta uformować kulę, włożyć do oprószonej mąką miski, przykryć ją folią lub czystą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na mniej więcej 1.5 godziny. Po tym czasie ciasto powinno podwoić swoją objętość.  

Wyrośnięte ciasto wyjąć na oprószoną mąką stolnicę lub blat i podzielić na równe kawałki. Z każdego kawałka uformować w kulkę, a następnie omączonym palcem zrobić w niej otwór, który stopniowo rozszerzać do otworu o średnicy 3-3.5 cm. Tak przygotowane bajgle kłaść na powierzchnię oprószoną mąką, nakryć czystą ściereczką i pozostawić do wyrośnięcia na mniej więcej pół godziny. Pod koniec ich wyrastanie w szerokim garnku zagotować 2 litry wody z jedną łyżką cukru. Na wrzącą wodę ostrożnie kłaść wyrośnięte bajgle - po 2-3 na raz i gotować 1.5 minuty z każdej strony. 

Bajgle delikatnie wyjmować z wody łyżką cedzakową z wody, delikatnie je otrząsając z wody. Kłaść na blachę do pieczenia, wyłożoną papierem tak by spodem była ta strona, która była spodem w czasie wyrastania i w czasie pierwszej części obgotowywania. Posmarować żółtkiem wymieszanym z 1 łyżką wody. Jeśli chcemy posypać ziarenkami lub innymi dodatkami wg uznania. Piec w temperaturze 400F/ 200ºC przez 12 – 15 minut, aż będą lekko złote. Studzić na kratce.








Inspiracja: Moje wypieki
Print Friendly and PDF

No comments:

Post a Comment