Zrobiła się moda na kawę - taką ubijaną, niczym śmietana. Kawowe szaleństwo zaczęło się od programu Pyunstorang w telewizji koreańskiej, w którym aktor, Jung Il-Woo, opowiadał o kawie, którą pił w Macau. Nadał jej imię dalgona, gdyż przypominała mu cukierka czy też lizaka o nazwie dalgona (ppopgi). A dalej z pomocą przyszła pandemia COVID-19. Koreańczycy, tak jak i my nieco później, mieli zakaz wychodzenia z domu. I zaczął się szał, gdyż odizolowani od innych, zaczęli dzielić się w mediach zdjęciami kawy, filmikami z jej robienia, dodając do tego hashtag #달고나커피 (#dalgonacoffee). Nie trzeba było czekać długo - kraj za krajem wprowadzały ograniczenia wynikające z pandemii, filmiki i zdjęcia krążyły na TikTok, Instagram, Facebook, zataczając coraz szersze kręgi wśród ludzi - najpierw głównie młodych, a potem i starszych. I tak kawa znana od lat w Pakistanie, Indiach i Macau, przypominająca greckie frappe, stała się w okamgnieniu przebojem sezonu. U nas w domu też musiała się pojawić - najpierw były mniej udane próby jej zrobienia przy pomocy różnych urządzeń takich jak trzepaczka do mleka czy mikser - tu różne końcówki poszły w ruch. Za każdym razem wychodziła niezła, ale nie była tak ubita jak na filmikach. Ale i nam w końcu się udała. A jakby komu było zbyt mało cukru, to jeszcze dodajemy ciasteczka z drobinkami czekolady. 😉 No bo przecież do kawy, nawet tak słodkiej, muszą być ciasteczka. 😉
2 łyżki kawy rozpuszczalnej - dowolnej firmy
2 łyżki cukru
2 łyżki wrzącej wody
mleko - zimne lub ciepłe
opcjonalnie kostki lodu, wiórki czekoladowe
Kawę, cukier i wodę umieścić w naczyniu - ja używam miski. Ubijać mikserem kawę aż zrobi się gęsta jak dobrze ubita piana z białek.
Do szklanki wlać mleko do mniej więcej 3/4 wysokości. Na nim położyć ubitą kawę.
No comments:
Post a Comment