Jaka jest nasza Polonia w Seattle i okolicy? Też się nie da jej określić jednym słowem - jest bardzo różnorodna. Jej początki datują się w XIX w., kiedy to w rejony Seattle zaczęli napływać polscy imigranci. Początkowo przede wszystkim prości ludzie, bez wykształcenia, starający się znaleźć swoje miejsce do życia. Ówczesna Polonia, to typowa Polonia za chlebem. W XX wieku, Polonia zaczęła się na swój sposób jednoczyć by w 1918 r. nabyć Dom Polski. Był to ogromny wysiłek finansowy, ale po stu latach nadal z niego się korzysta.
Obecnie głównie napływają do Seattle ludzie wykształceni i związani z przemysłem informatycznym - w końcu to tutaj swoje siedziby ma Microsoft, Amazon, Boeing, a także Google, Facebook i jeszcze parę innych mniej lub bardziej znanych firm. Młode pokolenie ma więc inne wymagania i oczekiwania niż to, które działa tu od lat, przede wszystkim przy Domu Polskim. Ich sposoby działania czy komunikacji przy użyciu mediów społecznościowych są inne niż te, starszego pokolenia. Dom Polski czy starsze organizacje skupione wokół niego uczą się od młodych jak poruszać się we współczesnym świecie.
Ale nadchodzi taki moment w roku, kiedy starsi i młodsi jednoczą się, a wiele niesnasek i różnic na codzień ich dzielących idzie w zapomnienie. To okres przygotowań i samego Festiwalu Polskiego (Polish Festival Seattle), czyli największej imprezy organizowanej przez Polonię. Ot choćby gotowanie! Nawet osoby, które na codzień deklarują się jako niegotujące, potrafią przyjść na "sesje" gotowania i pomagają, jak tylko potrafią. Wszystko dlatego, że Festiwal odbywa się Seattle Center i musi sprostać jego wymaganiom i dorównać imprezom organizowanym przez inne grupy etniczne. A konkurencja jest duża!
Z racji usytuowania Seattle Center w centrum miasta, przy jego największych atrakcjach turystycznych, festiwal odwiedzają tysiące ludzi. Serwowane są setki ciast i ciasteczek; przygotowane są tysiące dań. Większość z nich szykowana na miejscu, siłami lokalnymi - głównie pań i panów, którzy spędzają wiele godzin piekąc i gotując w Domu Polskim, na samym festiwalu, a także w prywatnych domach. Każdy, kto chociaż raz wziął udział w takich przygotowaniach lub pomagał w czasie festiwalu, wie ile pracy to wszystko wymaga. Zaplanowanie i skoordynowanie wszystkiego trwa kilka miesięcy; przygotowania jedzenia - kilka tygodni. Natomiast praca na samym festiwalu jest jednak najcięższa - przy stoiskach z jedzeniem, usytuowanych na dworzu, w lipcowym słońcu wydawanych są setki porcji gorącego jedzenia. Już same podgrzewacze sprawiają, że jest gorąco, a cóż dopiero mówić gdy na dworzu temperatura dochodzi do 80F/26C lub więcej.
Pierwszy festiwal odbył się w 2012 - był pod auspicjami Seattle Center, choć grupa polska nie miała jeszcze wtedy praw ścisłej grupy Festal. Przynależność do tej grupy zmienia zasadniczo pozycję festiwalu, gdyż staje się on oficjalną imprezą sponsorowaną przez Seattle Center. I jest to duże wyróżnienie. Po dwóch bardzo udanych festiwalach polska grupa zyskała takie prawa. Festiwal to dzień prezentacji naszej historii i kultury - ludowej, artystycznej, wykonawczej i ludowej.
Każdy festiwal ma swój motyw przewodni i to niejako kształtuje co można na nim zobaczyć - jakie wystawy, jakie występy, jakie stroje. Były więc festiwale z motywem warszawskim, góralskim, śląskim czy kurpiowskim. Towarzyszyły im prezentacje danego regionu - historii i kultury. Zawsze też były wystawy ponadczasowe - a więc te prezentujące historię lokalnej Polonii, Solidarności, militaria polskie, i inne. Są też pokazy filmów, plakatów i sztuki.
Jest też i sztuka kulinarna. W kolejnych latach również i tutaj pojawiły się motywy regionalne. Obok zawsze serwowanych pierogów, kiełbasy, placków ziemniaczanych, gołąbków, bigosu, kaszanek, można było spróbować klusek śląskich czy zapiekanek. Były też i warsztaty kulinarne, na których uczono nie tylko jak robić pierogi, choć oczywiście z tego najbardziej znana jest kuchnia polska, ale także i jak zrobić kluski śląskie, babkę, chleb, ogórki kiszone, bigos czy gołąbki. Pokazy gromadziły chętnych do nauki i próbowania smakołyków, bo na każdym niemal można było skosztować tego, co demonstrowano.
Całości kulinarnej dopełnia stoisko z wypiekami. Przez lata były to przede wszystkim wypieki pań, które przywoziły ciasta i ciasteczka na sprzedaż. Z czasem zaczęto sprowadzać ciasta z Chicago lub od lokalnych producentów (pączki, makowce).
Festiwal przez cały dzień urozmaica muzyka - tańce i śpiewy najróżniejszych grup. Są i grupy typowo ludowe, w pięknych strojach, tańczące tańce typu krakowiak czy kujawiak. Te najczęściej przybywają z innych miejsc - Mazovia z Kanady, Lajkonik z Arizony czy Karpaty z Utah. Z Kanady przez lata przybywało sporo group - i wokalnych, i tanecznych. Jest lokalny chór Vivat Musica! śpiewający piosenki kabaretowe, ludowy oraz pieśni patriotyczne. Są też i grupy pop-rockowe, jak choćby Yaazda, śpiewające szlagiery wszelkich zabaw, z Sokołami na czele. Ale są też i wykonawcy prezentujący muzykę poważną - przede wszystkim utwory Chopina.
Jednak najwięcej sympatii zdobyły pokazy mody ludowej, czyli prezentacja strojów ludowych z różnych regionów, a także strojów szlacheckich. Modelki i modele, prezentowali to wszystko w rytmie muzyki współczesnej i z ogromnym, uśmiechem na ustach. Byli naturalni, weseli i spontaniczni. Zawsze coś od siebie dodali, jak choćby szarmancki ukłon czy pocałunek dłoni partnerki. Pokazy gromadziły największą publiczność i trudno się temu dziwić.
Na festiwalu można też kupić polskie wyroby - od obrusów, przez biżuterię do fajansów. Są też najróżniejsze wyroby ludowe, książki i inne rzeczy.
Festiwal oferuje też i inne atrakcje - jest wspólne tańczenie, kącik dla dzieci, w którym można rysować, nauczyć się jak zrobić pisanki i palemki. Dla nieco starszych są prowadzone warsztaty wycinanek. Chętne panie mogą zrobić sobie wianki na głowę ze świeżych kwiatów - jest ich tyle, że zawsze zastanawiałam się jakim cudem w Seattle i okolicy zostały jeszcze kwiaty w ogrodach. Można dowiedzieć się jak prowadzić poszukiwania genealogiczne, co dzieje się w bieżącym życiu Polonii.
Pandemia sprawiła, że bogate plany festiwalowe w 2020 r. nie ziściły się. Konkursy kulinarne się nie odbyły, podobnie jak i inne atrakcje, i sam festiwal. Po dwóch latach, w 2022 r. pod Space Needle znowu zrobiło się kolorowo od polskich strojów ludowych. I choć w skromniejszym wydaniu, festiwal się odbył. Do Polonii dołączyła grupa ukraińska - zarówno z tańcami, wypiekami, z których dochód miał wesprzeć pomoc dla walczącej Ukrainy i pokazami plecionek. Grupa ukraińska Barvinok tańczyła na przemian ze znaną już polską Lajkonik.
Festiwal Polish Festival Seattle stał się częścią życia kulturalnego Seattle. Pokazuje naszą szeroko rozumianą kulturę, historię i sztukę. Ma wielu zagorzałych wielbicieli - nie tylko wśród Polaków. Przyznam, że choć nie raz zarzekałam się, że na najbliższy festiwal pójdę tylko jako gość i nic nie będę na nim robić, to nigdy się to nie sprawdziło. Na ostatnim festiwalu z przyjemnością zauważyłam, że nie znam bardzo wielu wolontariuszy. To znak, że młodzi przejmują od nas pałeczkę. To również znak, że wszystkim nam zależy na festiwalu i na tym, by kontynuować jego tradycje.
No comments:
Post a Comment