September 04, 2024

#14 Podróże kulinarne - polskie smaki, czyli gdzie można dobrze zjeść po wegańsku (część 5)

W czasie pobytów w Warszawie, próbujemy jedzenia z różnych kuchni. Najbardziej odpowiadają mi wycieczki kulinarne do miejsc, które różnią się od tego, co można zjeść w Stanach. Chcę w pełni korzystać z tego, czego nie mam na co dzień. I choć będąc w domu możemy sobie odwiedzić różne wegańskie restauracje, to jednak trzeba przyznać, że różnią się one zdecydowanie od tego, co można zjeść w wegańskich restauracjach w Polsce. No i liczba  restauracji wegetariańskich, która jest prawdziwie imponująca. Kiedy kilka lat temu zobaczyłam artykuł plasujący Warszawę na liście wegańskich stolic świata, nie mogłam uwierzyć, że to możliwe. A jednak! Najwyraźniej nie doceniłam Warszawy, bo jest ich taki ogrom, że miałam problemy z wyborem. Dlatego z chęcią odwiedziłam kilka takich właśnie restauracji. 

Odwiedzanie wegańskich restauracji w Warszawie to żadna nowość dla nas, gdyż już wcześniej bywaliśmy w różnych miejscach mających mniej lub bardziej taki właśnie charakter. Świetnie wspominamy jedzenie w restauracji Tel Aviv, którą odwiedziliśmy kilka lat temu, co opisałam we wpisie o podróżach kulinarnych po Polsce (część 4). Testując jagodzianki miałam też okazję odkryć dwie cukiernie specjalizujące się w wypiekach wegańskich. Pierwsza to  cukiernia Eter całkowicie wegańska, serwująca wegańskie wypieki i kawy z dodatkiem roślinnych mlek i śmietanek. Druga to cukiernio-piekarnia Dej, oferująca wypieki tradycyjne i wegańskie. Cukiernie opisałam w moim rankingu jagodzianek. Dlatego też nie uwzględnię ich w tym wpisie, a chętnych do poznania mojej opinii zapraszam do odwiedzenia poprzednich wpisów. 😊


Krowarzywa nie zrobiła na mnie jakiegoś oszałamiającego wrażenie, choć znam jej zagorzałych wielbicieli. Tu przede wszystkim można zjeść burgery wegańskie i wrapy. A że nie przepadam za nimi w wersji mięsnej i bardzo rzadko miewam ochotę na burgera czy wrapa, to i tu nie do końca czułam się jak w swoim miejscu. Doceniam jednak fakt, że jest tu dość duża różnorodność smakowa i że na szybko można zjeść niezłe kanapki. 

Mój umiarkowany entuzjazm co do kanapek wynika z tego, że lubię zjeść większy posiłek na ciepło. Tymczasem burger czy wrap nie dają tej możliwości. Jednak nie mogę krzywdząco pisać o miejscu, do którego sama przyszłam wiedząc jaki ma charakter. 


Krowarzywa to bary - może nie szybkiej obsługi typu sieciówki niewegetariańskie, ale jednak bar. Ale Krowarzywa ma zdecydowanie najwięcej dekoracji zachęcających do weganizmu - rzec by można plakatami motywacyjnymi. 


Burger cieciorex i burger vegan pastrami były olbrzymie. Serwowane są na trzech rodzajach bułek - brioche, pełnoziarnistej lub bezglutenowej. Oprócz samego burgera wykonanego z cieciorki lub z seitanu, który niezmiennie mnie zadziwia smakiem i możliwościami przygotowania z niego różnych potraw, w kanapce znajdowała się ogromna ilośc warzyw - sałaty, pomidorów, kiełków i rzodkiewki. Wzbogaca to smak, a także zaostrza go. Do burgerów można dodatkowo zamówić sosy, których Krowarzywa ma spory wybór. 

 

Z kolei wrapy i kebaby podawane są nieco w wersji zrób to sam. Po pierwsze można wybrać dwa różne sosy - majonezowy (wegański), BBQ śliwkowy, pomidorowy w wersji podstawowej lub ostrej, koperkowy lub ostry koreański. Kolejny atut wrapów i kebabów to możliwość wybrania dodatków do środka (np. ser wegański, ostre papryczki, wegański sos grecki czy kimchi) oraz dodatki na boku - closlaw, sałatka czy kartofle.

Na osobną uwagę zasługują lemoniady domowe w różnych smakach - arbuzowa, malinowa, bazyliowa czy taka najbardziej tradycyjna, cytrynowa. Były bardzo smaczne i niezbyt słodkie. Jedyne zastrzeżenie - ich temperatura nie była zbyt niska, ale to raczej typowy problem w Europie. 😉





Krowarzywa - trzy lokalizacje w Warszawie
https://krowarzywa.pl


Vege Miasto to odkrycie w wersji vege. Rewelacyjna smakowo, przytulna restauracja wegańska. Gdy przyszłam tuż przed otwarciem, czekała tu już klientka dopytująca się czy jest już dwunasta, kiedy to zaczyna się działalność restauracji. To był pierwszy znak, że dobrze trafiłam z wyborem restauracji na spotkanie z koleżanką.

Ze znalezieniem Vege Miasto było nieco problemu, bo to bistro ukryte jest w blokach przy Alei Solidarności i dość łatwo je minąć, zwłaszcza, gdy drzwi do niego są otwarte i szyld nie rzuca się w oczy. Ale dla chętnego, nie ma nic trudnego! 😉

Jedzenie było przepyszne. Można zamówić danie dnia lub danie tygodnia, składające się z zupy i drugiego dania, co jak widziałam robiło wiele osób, ale my będąc tu pierwszy raz, postanowiłyśmy popróbować dań z karty.

Zamówiłyśmy Pycha placki czyli „placki ziemniaczane podawane z sojową śmietanką czosnkową z porem i kawałkami boczniaka w kukurydzianej panierce + surówka z dressingiem”. Placki i boczniaki były chrupiące i świetnie doprawione, a sos doskonale dopełniał smaku.


Danie numer dwa to Zielony naleśnik z „farszem z nerkowców, tofu i cebulki podawany z sosem szpinakowym, płatkami migdałów, szczypiorkiem + surówka z dressingiem”.



Do pełni szczęścia wzięłyśmy koktajle - mango lassi i tropicanę. Porcje są tak duże, że z trudem je skończyłyśmy (żal było zostawiać z tych pyszności), a najedzone byłyśmy cały dzień. I to bardzo smacznie najedzone.



Siedziałyśmy z boku, przy jednym ze stolików w środku restauracji. Miałam idealny punk obserwacyjny na to co dzieje się przy ladzie, gdzie zamawia się jedzenie.


Oprócz tego, latem do dyspozycji jest ogródek oraz wszelkie pobliskie ławki.


Z mojego miejsca cały czas widziałam jak dużo jest gości. Non-stop, niemal od samego otwarcia, stała kolejka chętnych do jedzenia.Choć tego nie widać na zdjęciach zrobionych jeszcze przed otwarciem lokalu, ani przez moment nie było wolnego stolika. A spędziłam tu blisko dwie godziny. Obsługa nie miała chwili wytchnienia. Gośćmi byli ludzie w najróżniejszym wieku - najmłodszą klientką była mniej więcej roczna dziewczynka, której mama nie nadążała z podawaniem jej zupy pomidorowej.
Vege Miasto to restauracja, w której zaczyna się planować kolejną wizytę jeszcze w trakcie pierwszej, by mieć okazję do spróbowania kolejnych dań. Nie mam wątpliwości, że przy kolejnych pobytach w Warszawie zawitam tu.


Vege Miasto
al. „Solidarności” 60A
00-240 Warszawa
https://vegemiasto.pl/

Vege Love bardzo mi się podobało. Można tu zjeść dania nawiązujące do różnych kuchni - jest tu i curry, i potrawy z kuchni śródziemnomorskiej/bliskowschodniej, z hummusem i falafelem na czele, są też spaghetti w różnych odsłonach. 

Naszą wizytę zaczęliśmy od dużej ilości lemoniady - świetnie zrobionej. Była kwaskowata i dobrze schłodzona, a wrzucone do dzbanka dodatki, takie jak żurawiny czy gałązki rozmarynu, nie tylko upiększały lemoniadę wizualnie, ale również dodawały delikatnego dodatkowego smaku. W gorący i dość duszny dzień, lemoniada pozwalała zaspokoić pragnienie i schłodzić się.

Sałatka z hummusem jest olbrzymia! I pyszna. Podstawę stanowi mix sałat, a dalej to już same dodatki - pestki dyni i słonecznika, owoce granatu, pomidory i ogórki. No i hummusy klasyczny - z suszonymi pomidorami i muhammara. Całość polana sosem vinegret. Sałatce towarzyszyła pita, a właściwie chipsy z pity. Do sałatki można domówić inne dodatkowe sosy - łagodny czosnkowy, majo kimchi, BBQ, Cezar czy Harissa. 


Spaghetti bolognese robiło wrażenie małego, ale nic bardziej mylącego. Po prostu talerz był ogromny i z dość sporym zagłębieniem. Spaghetti starczyło na dwa dni. 😉 Bardzo mi smakowało i przyznam, że podróbka była świetna. Gdybym nie wiedziała, że jest wegańskie, nigdy bym się nie domyśliła. Sama czasem robię spaghetti w domu używając do tego odpowiednio przygotowanego tofu, więc umiałam to z Vege Love odpowiednio docenić.

Zamówiliśmy też frytki z batatów podawane z sosem majonezowym, a dokładnie majo-kimchi. Można też dodać inne sosy. To akurat było dla mnie najmniej porywające danie, ale nie przepadam za batatami. Uczciwie jednak mówiąc dodam, że frytki były chrupiące i dość smaczne. Natomiast zamawiająca je młoda osóbka była całkowicie usatysfakcjonowana. A to najważniejsze. 


Sama restauracja bardzo mi się podobała. Przestronna, jasna i czysta. Ładnie udekorowana w tonacji zielonej. Nowoczesna, a jednocześnie bez wszechobecnych rur w suficie, a w zasadzie w miejscu po nim, co zawsze sprawia na mnie wrażenie niewykończenia i trwającego w lokalu remontu. 


Obsługa była bardzo miła i sprawna. Jedzenie i picie dostaliśmy błyskawicznie i widać było po nim, że jest szykowane zaraz po zamówieniu. Nikt nas nie poganiał, mimo iż spędziliśmy tu całkiem sporo czasu, niekoniecznie konsumując. Ogólnie bardzo satysfakcjonujące doświadczenie. 


Vege Love
Al. Komisji Edukacji Narodowej 85,
02-722 Warszawa
https://www.vege.love

Bracka  była mi bardzo polecana. Jest to klubokawiarnia i bar, a także ogromna przestrzeń na różne wydarzenia, o czym mowa za chwilę. Umówiłam się tutaj na lunch i ku mojemu zdziwieniu, było tu dość pusto. W ogródku ulicznym siedziało raptem kilka osób, ale w środku niewiele, by nie powiedzieć że nikt poza nami i obsługą. Sprawiało to wrażenie, że jesteśmy jedynymi klientkami. 

Sam lokal jest ogromny, przestronny i dający wiele możliwości. Są tu dwa poziomy do zapełnienia i zagospodarowania! Nic dziwnego, że odbywają się tu pokazy sztuki, wystawy, happeningi, a także imprezy zamknięte. Jak się zerknie na media społecznościowe Brackiej, widać, że sporo się tu dzieje. Ale niekoniecznie w moim stylu. 😉 Nie mniej jednak, zjadłam tu solidny lunch, który w połączeniu z testowanymi później pączkami, zapewnił mi masę energii na cały dzień włóczenia się po Warszawie i robienia wszystkiego co miałam wtedy zrobić, w tym pracy w godzinach mało typowych. 





Ponieważ w Warszawie było bardzo gorąco, również i w Brackiej przetestowałam spore ilości lemoniady, które potrzebne mi były do ugaszenia pragnienia jak i nawodnienia się przed dalszą wędrówką. Lemoniada cytrusowa była wyśmienita! Wyraziście cytrusowa i kwaskowata z lekką nutą liści miętych, których hojna garść była dodana do szklanek. PYCHA!


W Brackiej miałam okazję spróbować Chow mein z pieczonym boczniakiem, pieczarkami, bobem, żółtą fasolką i rzodkiewką. Zgrabne danie z azjatycką nutką i dużą porcją sezonowych warzyw. Smaczna kombinacja idealnie doprawiona. Porcja była solidna i przyznam, że ciężka do skończenia dla jednej osoby. 


Drugie zamówione danie to rzec by można klasyczny veggie stir fry. W sporej misce, na ryżu podane były smażone warzywa - brokuły, marchewka, cukinia, fioletowa cebula, papryka -  oraz dodatki - zielone cebulka, sezam, marynowany imbir i kiełki fasolki mung. Dodatkowo w daniu pojawiło się wakame, ale chyba to była odmiana od tradycyjnej wersji. 😉 


Jedzenie było smaczne i dobrze doprawione. Szybka obsługa, momentalnie reagująca na prośby. W restauracji było czysto, ale nieco przeszkadzała w rozmowie głośna muzyka. Ogólnie wrażenie dobre, a Bracka jest warta odwiedzania i próbowania nowych dań i często pojawiających się ofert specjalnych czy sezonowych. 

Bracka 20
ul. Bracka 20
02-028 Warszawa
Bracka 20 nie ma witryny internetowej, tylko na mediach społecznościowych









Print Friendly and PDF

No comments:

Post a Comment