Kiedyś na lunch jadłam Fire shrimp pasta. Danie było tak ostre, że długo jeszcze ziałam ogniem. Ale było dobre. I warte powtórzenia w nieco mniej ostrej wersji. Pokombinowałam i zrobiłam swoją wersję, która nieco odbiegała od oryginału, ale też była smaczna. W mojej wersji pominęłam wino i pieczarki - te ostatnie bardziej przez zapomnienie niż celowo. Po prostu nie pamiętałam nawet, że były. Moje spaghetti było bardziej jak spaghetti z sosem, podczas gdy Fire shrimp pasta bardziej jak zupa pomidorowa ze spaghetti i krewetkami.
10 pomidorów Roma lub 2 puszki pomidorów (diced tomatoes)
3 ząbki czosnku
2 łyżki oliwy
1/2 - 1 lb krewetek - użyłam gotowanych, choć można użyć surowych
sól
oregano
bazylia
spaghetti lub inny makaron
Pomidory sparzyć, obrać ze skórki i pokroić w kostkę. Na patelni rozgrzać oliwę, po czym dodać czosnek przepuszczony przez praskę lub pokrojony w plasterki. Dodać pomidory - przygotowane wcześniej surowe lub te z puszki. Smażyć aż powstanie sos - pomidory zmiękną a wypuszczony z nich sok lekko zgęstnieje. Gdyby sos zbyt szybko odparował, można dodać zwykłej wody lub wody z gotowania makaronu. Sos doprawić solą, bazylią i oregano.
Dodać krewetki - jeśli używamy surowych, trzeba będzie podsmażać je dłużej z sosem, a jeśli używamy gotowanych, wrzucamy jedosłownie na chwilę, by się podgrzały. Jeśli będziemy je dusić dłużej, wówczas stwardnieją i nie będą smaczne.
Podawać posypane tartym parmezanem.
No comments:
Post a Comment