June 08, 2019

Kotlety mielone

Kiedy po kilku nieudanych próbach z pieczeniem ciast zaczęłam odnosić pierwsze sukcesy w kuchni, mama wmówiła mi, że robię najlepsze kotlety mielone na świecie. Wątpię. Wręcz nawet jestem przekonana, że była to nieprawda. Myślę, że po prostu tak było wygodnie, bo która nastolatka, i to jeszcze ta młodsza nastolatka, w wieku 12-13 lat, nie poczuje się dumna i pełna zapału do pracy, gdy usłyszy coś takiego? Oczywiście więc rwałam się do ich robienia. Ale bez dwóch zdań, najlepsze na świecie kotlety robiła Babcia Regina. To mój niedościgły wzór do dzisiaj. Niezależnie od tego czy były one z mięsa przez nią zmielonego czy mielonego kupnego, o którym chodziły najróżniejsze opowieści, zawsze były one pyszne. Chrupiące i smakowite, bo Babcia doskonale je doprawiała. 

Oczywiście najlepsze kotlety to te świeżutkie, prosto z patelni. Odgrzewane kotlety - jak dobrze wiadomo - to już nie to, choć przyznam, że opanowałam sztukę ich odgrzewania tak, by nadał miały chrupiącą skórkę. Aż sama nie wiem jakim cudem, bo najczęściej bywa tak, że kiedy po usmażeniu porcji kotletów na patelni zostaną dwa, góra trzy jeszcze nie zjedzone w czasie obiadu kotlety, to zwykle w tajemniczy sposób znikają one w ciągu wieczora. 😉 Lubię też kotlety na kanapce - pokrojone w plasterki i przyozdobione ogórkiem kiszonym. Takie przypominają mi opowieść rodzinną, kiedy to mama z Babcią Ireną udały się na film Panienka z okienka, który trwał 155 minut. Babcia, z jakiegoś powodu, bliżej mi nieznanego, wzięła do kina kanapki - właśnie takie, z kotletami i ogórkiem; jedno i drugie mocno czosnkowe i aromatyczne. W trakcie filmu panie zgłodniały i ukradkiem rozpoczęły konsumpcję. Nie udało im się ukryć tego faktu, właśnie ze względu na aromat; w pewnym momencie pan siedzący niedaleko nich skomentował, że mogłyby się przestać pastwić nad nim i zjeść szybciej, albo podzielić z nim, skoro jedzą tak smacznie pachnące kanapki.😉


O ile początkowo robiłam kotlety z mieszanki wołowiny z wieprzowiną, o tyle teraz robię wyłącznie z mięsa indyczego. Jest delikatniejsze i kotlety z niego zrobione zdecydowanie bardziej nam smakują. Ostatnie kotlety, jakie jadłam u Babci też takie były. Niemal w tym samym czasie, niezależnie od siebie zmieniłyśmy nasz sposób ich robienia. I tak już zostało. 

1 lb/ 450 g mięsa mielonego - używam mięsa z indyka
1 łyżeczka soli
1/2 łyżeczki pieprzu
2 ząbki czosnku drobno posiekanego lub przeciśniętego przez praskę
5 łyżek bułki tartej
1 jajko

Dodatkowo 
bułka tarta do obtaczania 
olej do smażenia

Mięso włożyć do dużej miski i dobrze wymieszać ze wszystkimi składnikami. 

Ręce zwilżyć w letniej wodzie i formować z niego w miarę identyczne kulki i średnicy ok. 2 cali/5 cm. Następnie kulki spłaszczać do grubości ok. 1/2 cala/1 cm i obtaczać w bułce tartej z każdej strony. 

Na patelni rozgrzać olej. Palnik ustawić mniej więcej na 60% mocy. Wkładać kotlety i smażyć z obu stron na jasnobrązowy kolor. 

Podawać z kartoflami i warzywami - kalafiorem z wody, pieczonym lub kalafiorem w postaci kotletów, steków, mizerią, pomidorami z cebulką (z lub bez śmietany), zasmażaną młodą kapustą lub z duszoną młodą kapustą.






Print Friendly and PDF

No comments:

Post a Comment