Od czasu gdy mam kalendarz "Przekroju" dowiaduję się o najdziwniejszych dniach w roku. Dzisiaj na przykład jest dzień bułki z masłem. Mamy więc na nieco późniejszy weekendowy lunch świeżutkie bułki z masłem. I z innymi dodatkami.
Po wydłużonym okresie jedzenia ciemnych, pełnoziarnistych chlebów, wzbogaconych dodatkowo najróżniejszymi dodatkami typu pestki słonecznika czy ziarenka siemienia lnianego, takie mięciutkie bułeczki, szczególnie te jedzone z białym serem i domową konfiturą wiśniową, były super odmianą.
10 g suchych lub 20 g świeżych drożdży
100 g wody
70 ml mleka
1 łyżka słodzonego mleka skondensowanego lub łyżka kremówki i łyżeczka cukru
1 łyżka masła
1 płaska łyżeczka soli
1 jajko
Do posmarowania - roztrzepane jajko lub śmietana
Drożdże można dodać od razu do mąki lub – co ja wolę robić – rozrobić z łyżeczką cukru i łyżeczką mąki oraz odrobiną wody, by ruszyły.
Do misy miksera wsypać mąkę. Dodać pozostałe składniki i zaczyn drożdżowy. Wyrobić gładkie ciasto. Miskę nakryć ściereczką lub silikonową przykrywką. Odstawić na ok. 1 godzinę do wyrośnięcia w ciepłym miejscu – zwykle używam do tego wywietrznika ciepła.
Kiedy ciasto podwoi objętość, wilgotnymi rękami formować bułeczki – ok. 6-8 sztuk. Układać na blasze wyłożonej papierem lub silikonową matą. Odstawić do wyrośnięcia na ok. 20-30 minut. W tym czasie rozgrzać piekarnik do 375 F. Przed pieczeniem posmarować śmietaną lub roztrzepanym jajkiem. Piec na jasno brązowy kolor.
Uwagi dodatkowe:
- Przepis jest zaczerpnięty z blogu White Plate, ale przyznam, że dodatek słodzonego mleka skondensowanego w tak małej ilości nie do końca mnie przekonuje. Jak najbardziej można je dodać, jeśli akurat ma się otwarte takie mleko, ale nie ma sensu otwierać puszki, by upiec porcję bułeczek. Wówczas po prostu można takie mleko zastąpić śmietaną i łyżeczką cukru.
No comments:
Post a Comment