Sałatka ta zawsze kojarzyć mi się będzie ze stereotypami i brakiem wiary w innych. Jeszcze gdy mieszkaliśmy w Kentucky, nasz nowy znajomy, Marek, zaprosił nas na imieniny. Ponieważ dopiero przyjechał na kontrakt, jak to często bywało, był sam, bez rodziny. Niemal wszystkie panie rzuciły się natychmiast z propozycjami pomocy w organizacji imienin, które Marek zdecydowanie odrzucił. W końcu odpuściłyśmy uznając, że pewnie zamówi jakieś pizze i też będzie fajnie. W końcu chodzi o to by się spotkać. Kiedy przybyliśmy do niego na imprezę, nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Było pełno domowego jedzenia. I to pysznego, jak się po chwili okazało! A wszystko przygotowane było przez Marka, w którego umiejętności kulinarne żadna z pań, w tym i ja, nie wierzyła. Zrobiło mi się głupio jak diabli - innym też. Ta sałatka przypadła mi bardzo do gustu i od tamtej pory często robię ją na imprezy. Za każdym razem znajduje masę chętnych do jedzenia.
4 szklanki tartego sera żółtego - najlepiej ostrego
4 ząbki czosnku
1/4 szklanki rodzynek
1 puszka ananasa - miazga (crushed) lub pokrojonego na bardzo drobniutkie kawałki
majonez
Czosnek przepuścić przez praskę. Ananasa przełożyć na sitko i odcisnąć cały sok. Ser zetrzeć do miski na tarce o średnich oczkach. Można też użyć gotowgo sera tartego. Dodać ananasa, czosnek i rodzynki. Wymieszać dodając małymi porcjami majonez. Nie powinno być go zbyt dużo.
Sałatkę zostawić na minimum 2-3 godziny do przegryzienia. Można też ją przygotować dzień przed podaniem.
4 ząbki czosnku
1/4 szklanki rodzynek
1 puszka ananasa - miazga (crushed) lub pokrojonego na bardzo drobniutkie kawałki
majonez
Czosnek przepuścić przez praskę. Ananasa przełożyć na sitko i odcisnąć cały sok. Ser zetrzeć do miski na tarce o średnich oczkach. Można też użyć gotowgo sera tartego. Dodać ananasa, czosnek i rodzynki. Wymieszać dodając małymi porcjami majonez. Nie powinno być go zbyt dużo.
Sałatkę zostawić na minimum 2-3 godziny do przegryzienia. Można też ją przygotować dzień przed podaniem.