Jadłam i robiłam wiele pasch. Praktycznie wszystkie zaczynały się od sera. Tymczasem, najlepszą paschę robiła Lilka W. Z tego przepisu wychodzi po prostu rewelacyjna - delikatna, sycąca. Pięknie żółta od jajek i ze wzorkiem gazy czy ściereczki odciśniętym na jej powierzchni. Mimo iż nie brakuje w niej bakalii, takich jak rodzynki, skórka pomarańczowa czy czekolada, to nie jest za słodka; jest po prostu taka jak powinna być.
Przepis od Lilki, jest jak przepis rodzinny od babci czy cioci, przekazywany z pokolenia na pokolenie. Bo Lilka jest praktycznie częścią rodziny. Patrzę na zaplamioną karteczkę z odręcznie napisanym przez nią przepisem na paschę i przypomina mi się Wielkanoc, którą kiedyś spędziliśmy z Lilką i jej rodziną. Może był to poniedziałek, a może niedziela. Chłodnawy i pochmurny wiosenny dzień, wiaterek wpadający przez uchylone drzwi balkonowe, świątecznie przystrojony stół i my, dwiema rodzinami przy stole. Nawet nie pamiętam, który to był rok. Chyba 1987, choć pewności nie mam. Na początku graliśmy w "czubki i dupki". Mama była zła na tatę o coś tam i z całej siły walnęła swoim jajkiem w jego, ale rozbiła przede wszystkim swoje jajo.... A potem było śniadanie, a na deser pascha. Właśnie taka - z tego przepisu.
2 l mleka
0.5 l śmietany kremówki
200 g masła
7 jajek
25-30 dag drobnego cukru
cukier waniliowy (lub 1 łyżeczka ekstratu waniliowego)
bakalie - rodzynki, skórka pomarańczowa, kawałki czekolady
Mleko przegotować i ostudzić. Dodać śmietanę i całe jajka. Dobrze wymieszać - najlepiej trzepaczką. Ogrzewać na małym palniku aż do wytrącenia się twarożku. Zlać na sitko wyłożone ściereczką by oddzielić twarożek od serwatki.
Masło utrzeć z cukrem. Dodać masę serową i dalej ucierać na gładką masę. Dodać bakalie. Przełożyć do naczynia lub na sitko wyłożone gazą. Docisnąć od góry i wstawić do lodówki na kilkanaście godzin. Wyjąć na talerz i ewentualnie dodatkowo udekorować.
Uwagi dodatkowe
No comments:
Post a Comment