Obok takiego sernika nie sposób było spokojnie przejść - zawsze kawałeczek lądował w buzi, a sernik nie wiedzieć kiedy znikał co do okruszka. Czasem bałam się, że nie dotrwa do świąt.
Taki sernik jest prawdziwie odświętny. Wielkanocny.
Wyjedżając Teresa zostawiła notatki jak zrobić jej sernik, żebym zawsze mogła go upiec. Nie mam zeszytu z notatkami po babci czy cioci. Ale mam takie karteluszki z przepisami potraw, które najbardziej polubiłam. Przechowuję je w mojej najstarszej Kuchni Polskiej. Kiedy patrzę na notatki Teresy, nie mogę się nie uśmiechnąć, gdy widzę jej ostatnie zdanie "Smacznego, lizać palce, poemat". Tak właśnie często mówiła o pysznościach.
10 jajek
1000 g sera
1 szklanka cukru
1 budyń waniliowy lub kremowy
bakalie - rodzynki, skórka pomarańczowa
100 g masła
Żółtka ucieramy z cukrem. Dodajemy masło i nadal ucieramy. Stopniowo dodajemy ser cały czas ucierając. Dosypujemy budyń i dokładamy bakalie. Wszystko bardzo dokładnie mieszamy.
Białka ubijamy na sztywną pianę, po czym delikatnie ją dodajemy do masy serowej. Masa ma być pulchna.
Białka ubijamy na sztywną pianę, po czym delikatnie ją dodajemy do masy serowej. Masa ma być pulchna.
Masę przekładamy na formę wyłożoną pergaminem lub dobrze natłuszczoną. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 300F, a po około 20 minutach podnosimy ją do 350-360F i pieczemy jeszcze około 60 minut.
Po mniej więcej 20-30 minutach pieczenia, kiedy sernik "złapie kolor" okrawamy go wokół krawędzi formy, by zapobiec zapadaniu się.
Po upieczeniu sernik studzimy - poczatkowo w piekarniku z uchylonymi drzwiczkami, a później na blacie. Polewamy rozpuszczoną czekoladą lub polewą czekoladową.
No comments:
Post a Comment