Trwający od blisko 5 mięsięcy remont nie nastrajał nas do Halloween. Wszędzie porozrzucane bambetle świadczące o remoncie. Dynie niby kupione, ale strach je było wystawiać, by nie przywaliły je części z budowy. Dosłownie w ostatniej chwili dom został przystrojony sieciami pająków i gigantycznymi pająkami. A dynie pozostają niewyrzeźbione. Nic to, nigdy nie miałam do tego talentu, a moje dynie zeszłoroczne były wybitnie kostropate, jakby to powiedziała Babcia.
Wiadomo tylko było, że nie obędzie się bez ciasteczek dyniowych. Jak nie cierpię pumpkin pie, tak te ciasteczka bardzo lubię. I lubią je chyba wszyscy. Od kiedy zagościły u nas w domu, muszą pojawić się chociaż raz na rok.
Jeśli ma się przecier z dyni w puszkach, to ich wykonanie jest po prostu banalnie łatwe. Dzieci uwielbiają je robić. A jeszcze bardziej jeść. Przechowywane zamknięte w pudełku, relatywnie długo zachowują świeżość, więc można je zrobić z wyprzedzeniem. A dodatek cynamonu lub przyprawy do piernika sprawia, że czuć iż święta coraz bliżej.
