Potem była wycieczka do Paryża. Zaraz po przylocie ruszyliśmy zwiedzać miasto. Mieliśmy niecałą dobę na to, więc trzeba było się spieszyć. Katedra Notre Dame, spacer wzdłuż Sekwany i miajane atrakcje jak most z kłódkami czy stoisko z książkami, w tym Mikołajkiem. No i poszukiwanie wieży Eiffel'a, a potem Arc de Triomphe i Place de la Concorde. A w międzyczasie zupa jedzona w knajpce na Champs-Élysées. Z racji walki ze zmianą czasu i w błogim ciepełku restauracji, prawie wpadłam w nią nosem i przyznam, że nie do końca ją pamiętam. Musiała jednak być niezła, bo na talerzu nie zostało nic. Za to zostały wspomnienia i ze zwiedzania, i z bazarku świątecznego pachnącego to słodko, to wytrawnie w zależności od tego czy stanęło się przy stoisku z nugatami, makaronikami, kapustą czy pieczonymi kasztanami.
Latem była wycieczka na Alaskę; zupa cebulowa była absolutnym przebojem w naszej rodzinnej grupie, zwłaszcza, że w portach, do których zawijaliśmy, a także na statku wcale nie było tak bardzo gorąco. Zupę jadły nawet coponiektóre dzieci. A na końcu była mała knajpka Twsited Sistas' Cafe w Moab, Utah, gdzie pomimo upału zjedliśmy rewelacyjnie wyglądającą i smakującą zupę cebulową.
I tak oto zupa ta zagościła u nas w domu. Co prawda, ja nie przepadam za tą taplającą się w zupie grzanką i zdecydowanie wolałabym ją w obok. Ale skoro Francuzi tak sobie zażyczyli, nie ma rady - grzanka powinna pływać - choć ten jeden raz.
2 lb cebuli
3 gałązki
świeżego tymianku
2 liście
laurowe
¾
łyżeczki soli
½ pałki
(1/4 szklanki) masła
2 łyżki
mąki
¾
szklanki białego wina
4
szklanki bulionu
1 ½ cups
wody
½ łyżeczki
pieprzu
6 kromek
bułki o mniej więcej 1 cm grubości
oliwa
½ lb sera Gruyère w kawałku (można zastąpić ementalerem)
2 łyżeczki drobno startego parmezanu
Cebulę pokroić
na paseczki i wrzucić do rondla. Dodać sól i tymianek. Smażyć wszystko, często
mieszając, w rondlu na maśle przez około 30-40 minut, aż cebula uzyska ciemno
brązowy kolor. W żadnym wypadku nie trzeba na nią stać - wystarczy uważać, by się nie przypaliła. Dodać mąkę i lekko podsmażyć całość po czym zalać to winem.
Zagotować. Dodać bulion, wodę i piperz.
Zagotować, a następnie gotować na małym ogniu przez około 30 minut, mieszając
co jakiś czas.
W czasie gdy zupa
się dogotowuje, przygotować grzanki. Na rogrzanej oliwie obsmażyć kromki bułki
z obu stron.
Do żaroodpornych
miseczek wlać zupę. Na wierzchu ułożyć
grzanki, a na nich kilka plastrów sera. Ser powinien dotykać brzegów
miseczki. Na wierzchu pospać parmezanem. Zapiec w rogrzanym piekarniku, tak by
ser całkowicie się rozpuścił i zaczął bąbelkować lub nawet kipieć z miseczki.
No comments:
Post a Comment