Obie kojarzą mi się z Babcią - u niej buraczki
bezsprzecznie były najlepsze. Robiła je ot, tak od niechcenia, zdawać by się
mogło, a smakowały wybornie. Podobnie ryba - zawsze była u Babci w piątek. Gdy
gawiedź narzekała na jakość ryb, na błękitki, mintaje i inne ryby dostępne w
sklepach, Babcia zawsze serwowała pyszną rybę - właśnie te błękitki, mintaje i
inne. Kupowała je w sklepie, który nazywała halą rybna i zawsze była zadowolona
z tego, co kupiła. A my z nią, bo nigdy nie było nic lepszego niż obiad u Babci
- nawet taki zwykły codzienny.
2-3 łyżki śmietany
sól
cukier
sok z cytryny
dorsz w filetach
1 jajko
bułka tarta
sól
olej do smażenia
Buraki umyć i ugotować w całość. Obrać i zetrzeć na
najdrobniejszej tarce. Można też przepuścić przez maszynkę z drobnym sitkiem.
Podgrzewając na małym ogniu, doprawić solą i odrobiną cukru oraz sokiem z
cytryny. Dodać 2-3 łyżki śmietany. Buraczki powinny
"zabulgotać".
Dorsza umyć. Jeśli jest w dużych kawałkach, poporcjować
na mniejsze. Posolić i zostawić na mniej więcej pół godziny.
Jajko roztrzepać w całości. Każdy kawałek dorsza obtaczać
w jajku, a następnie w bułce tartej, po czym kłaść na patelnię z rozgrzanym
olejem. Smażyć ze wszystkich stron tak by powstała chrupka skórka.

No comments:
Post a Comment