Ani Ala, ani Ola, ani Julcia poczatkowo nie lubiły placków. Wszystkie jednak przekonały się do nich od kiedy odkryły, że w każdym placku można doszukać się jakiegoś stwora. I tak się zaczynało. Kiedy były małe to czasem robiłam pod ich kątemi jakiegoś zwierza z placków - najlepiej wychodziły ślimaki. Dzisiaj uwielbiają placki i często się ich domagają
A placki robi się bardzo prosto - wystarczy zrobić ciasto naleśnikowe, tyle że nieco gęstsze, a do niego wkroić cienki plasterki jabłek. A potem każdy taki plasterek zamoczony w cieście smażyć na gorącym oleju. Ciężko nawet podać prawdziwy przepis na placki, bo ja robię ciasto na oko. I zawsze wychodzi.
2 całe jaja
ok. 1.5 szklanki mąki
ok. 1 szklanki mleka
4 jabłka - obrane i pokrojone w cienkie plasterki
olej do smażenia
szczypta soli
Jajka, mąkę, mleko i sól wymieszać rózgą kuchenną lub mikserem na jednolitą masę. Ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany. Jabłka obrać i pokroić na cienkie plasterki. Na mocno rozgrzany na patelni olej nakładać placki i smażyć je na jasno brązowy kolor. Wykładać na ręcznik papierowy by odsączyć z nich olej. Podawać od razu – z cukrem, z cynamonem i cukrem, ze śmietaną – z czym kto lubi. Można też je jeść na zimno, choć ciepłe są najlepsze.
No comments:
Post a Comment