August 28, 2020

Pasta pomodoro

Dochodzę do wniosku, że chyba musimy mieć jakichś włoskich przodków. Pomidory to nasze ulubione warzywo. Zawsze są u nas w domu i jemy je pod każdą postacią. Dania włoskie na bazie pomidorów zawsze u nas znikają w oka mgnieniu. A jak się zdarzy - rzadko - że pomidory zrobią się miękkie i nikt ich nie chce jeść, to wtedy robimy z nich zupę lub jakiś sos. Ten sos nie był zrobiony z miękkich pomidorów. Był on zrobiony bardzo celowo na letni obiad. Był to strzał w dziesiątkę. Fura sosu zniknęła co do jednej kropelki. Na koniec, gdy zabrakło już spaghetti, wyjadany był łyżką - sam lub z dodatkiem parmezanu. A prostszego dania nie można chyba wymyślić. Przez następne dni sos gościł codziennie na obiad. I pomyśleć, że zaczęło się niepozornie od tego, że w celu pozbycia się resztki klusek, na szybki lunch zrobiłam sobie takie danie. Nie do końca, bo miałam tylko małe pomidorki, a nie takie duże. Nie obierałam ich, tylko usmażyłam w całości wraz z czosnkiem i oregano. Zapach był tak kuszący, że od razu pojawili się niektórzy domownicy, głośno i przymilnie komentując moje spaghetti. 😉 A potem jeszcze i Ola z koleżanką szykowały u niej obiad, składający się właśnie ze spaghetti z pomidorami. Co prawda były inaczej zrobione, ale nie ma to znaczenia. Kiedy nie mając pomysłu na obiad zaproponowałam pasta pomodoro, wszyscy przystali na nie z chęcią. 

Print Friendly and PDF

August 26, 2020

Galette z owocami i kremem migdałowym

Zaczęło się od wycieczki zakończonej niefortunnie wypadkiem, gdy sarna wyskoczyła mi pod koła. Ułamek sekundy. Wcześniej widziałam sarny przy drodze - był zachód słońca i wiadomo było, że zwierzyna po upalnym dniu idzie do wodopojów. Wydawało by się, że uważałam, że w samochodzie byli i inni - w sumie 5 kierowców, a jednak! Samochód, na pierwszy rzut oka, choć pokiereszowany, nadawał się do dalszej jazdy. Po chwili, okazało się, że nie... Ewidentnie uderzenie zniszczyło chłodnicę i samochód się przegrzewał. Byliśmy na odludziu. Na szczęście jednak był zasięg i byłam w stanie wezwać pomoc drogową. Ale pandemia robi swoje. Pomoc nie mogła nas wziąć do kabiny kierowcy - musiał przyjechać taki samochód, by wziąć nas na lawetę z pasażerami w środku. Trzy godziny czekaliśmy na poboczu, w kompletnej ciemności, włączając światła awaryjne, gdy na horyzoncie pojawiał się samochód. I właśnie dzięki tej ciemności i oddaleniu od cywilizacji, no i oczywiście sprzyjającym warunkom pogodowym i nie tylko, widzieliśmy najpiękniejsze nocne niebo! Pełne gwiazd, z wyraźnie widoczną Drogą Mleczną. Czegoś takiego nie widziałam nigdy w życiu! Było to coś niesamowitego! Zupełnie, jakby natura chciała nam wynagrodzić to, co się stało wcześniej. No a później była szalona jazda na lawecie, bo kierowca gnał jak wariat, a my czuliśmy się jak na rollercoasterze. Następnego dnia, przyjaciółka Ania przyjechała do nas do Wenatchee do hotelu - zabrać część z nas i bagażnik z dachu. Ja zostałam z pannami w hotelu, czekając na to, aż kolejnego dnia P. przyjedzie po nas naszym drugim samochodem. No ale, nawet w trudnych sprawach trzeba znaleźć pozytywy. Z Anią miałyśmy sporo czasu by pojeździć wśród straganów owocowych ulokowanych między Wenatchee i Chelan, wzdłuż rzeki Columbia i do domu zjechaliśmy z wielkim pudłem moreli. Potem jeszcze okazało się, że coraz częściej można kupić wiśnie, takie fajne, prawdziwe, kwaśne. No i szaleństwo się zaczęło. 
Ta tarta stała się absolutnym przebojem tego lata! Robiłam ją tyle razy, że nawet nie zliczę tego. Z samymi morelami, z morelami i wiśniami, z brzoskwiniam, z brzoskwiniami i wiśniami. Każda kombinacja była przepyszna i szybka w wykonaniu. Ciasto nie musi długo dochodzić do siebie w lodówce. W tym czasie szykujemy resztę składników i ciasto gotowe do pieczenia. No a krem migdałowy! Temu się mało kto oprze. On nadaje smak tej tarcie i czyni ją eleganckim deserem. Uzupełnienie tego kulką lodów, jest przysłowiową wisienką na torcie. Za każdym razem tarta znikała do ostatniego okruszka. Za każdym razem zjadacze zarzekali się, że nie powinni brać dokładki i mimo wszystko ją brali. 
Print Friendly and PDF

August 25, 2020

Sałatka z bobu i truskawek

Bób w Polsce jadało się przede wszystkim, jeśli nie wyłącznie, ugotowany w całości i bez żadnych dodatków. No prawie -bez żadnych, jeśli nie liczyć soli i masła. Ale niemal w ogóle nie jadło się bobu w innej postaci. Tymczasem bób jest przepyszny i w innych wcieleniach, takich jak choćby w zupach, dodatkach do mięsa czy pastach. Ta sałatka, jest nie tylko kolorowa i letnia, ale przede wszystkim smaczna i orzeźwiająca. Z pewnością warta spróbowania - a nuż zasmakuje? 

Zasadniczo sałatkę należy zrobić według własnego uznania co do ilości składników. Można więc użyć więcej sałaty lub mnie. Podobnie bobu i truskawek. Wszystko zależy od naszego apetytu. Proporcje tu pokazane to przykład, ale jak to bywa z takimi sałatkami, warto wypracować swoje własne. 
Print Friendly and PDF

August 23, 2020

Chłodnik ze świeżych ogórków

W tym roku testowałam różne chłodniki. Jakoś tak wyszło - pewnie przez to, że lato było dość gorące, a my mniej podróżowaliśmy. A co za tym idzie, nie jedliśmy poza domem tyle, ile zwykle latem. Chłodniki zwykle kojarzą się z botwinką, tymczasem można zrobić je z bardzo wielu warzyw. Zwłaszcza, jeśli się lub maślankę czy kefir. W upalne dni fantastycznie gasi pragnienie, a dodanie warzyw tylko dodaje uroku. Ten chłodnik to ogórki, koperek i maślanka. 
Print Friendly and PDF

August 22, 2020

Gazpacho truskawkowe

Niespodziewanie pojawiły się w domu świeże truskawki - prosto z farmy. Takie z gatunku owocujących wielokrotnie. Może nie są tak pyszne jak te zwykłe sezonowe, lokalne, a nadal nieporównywalnie lepsze od tych z daleka, kupowanych cały rok. A że upały akurat były niemiłosierne, aż się prosiło, by wypróbować je w gazpacho. Zwłaszcza, że od kiedy przypadkowo trafiłam na stronę hiszpańskiego szefa kuchni i znalazłam tam całą masę odmian od oryginalnego gazpacho, które systematycznie testowałam. Przyznam, że truskawkowe gazpacho było bardzo smakowite. Truskawki nadały czerwonego koloru i ciekawego smaku. Na równi z pomidorami wyznaczają smak, podkreślany orzeźwiającym ogórkiem. Z owocowych gazpacho, które przetestowałam do tej pory, to chyba smakuje najlepiej. 
Print Friendly and PDF

August 21, 2020

Francuskie ciasteczka z kremem migdałowym, śliwkami i brzoskwiniami

To jespo prostu idealny przepis na sytuację, kiedy nagle się okazuje, że ktoś do nas wpadnie niespodziewanie. Wystarczy mieć w domu mrożone ciasto francuskie i śliwki czy brzoskwinie. Wówczas zrobienie takich ciastek zabierze nam nie więcej niż 50-60 minut z pieczeniem włącznie, a efekt jest naprawdę świetny. Krem można zrobić lub skorzystać z zamrożonego, jeśli wcześniej nam go trochę zostało. Naprawdę polecam, bo można zrobić wrażenie nawet na najbardziej krytycznych i wymagających gościach. 

Często ciastka z wykorzystaniem ciasta francuskiego dekoruje się lukrem. Jednak w tym przypadku nie jest to konieczne, a wręcz - według mnie - niewskazane. Owoce w kombinacji z kremem migdałowym są na tyle słodkie, że lukier przesłodziłby je. Lepiej jest je lekko poprószyć cukrem pudrem - nieco dla ozdoby, a nieco dla smaku. 

Print Friendly and PDF

August 19, 2020

Sałatka caprese z cebulkowym twistem

Nie pamiętam takiego sezonu pomidorowego jak w tym roku. Bez wysiłku można kupić tak pyszne pomidory, że je się je niczym cukierki. Trudno przejść obok miski z pomidorami nie podjadłszy kilku - zwłaszcza tych małych. Nic więc dziwnego, że co chwila u nas jest coś pomidorowego - a to sałatka, a to gazpacho, a to sos.... 
Kiedy przyjechaliśmy do USA, dokładnie 29 lat temu, 19 sierpnia 1991 roku, po długiej podróży wylądowaliśmy w Lexington, KY. Było to typowo uniwersyteckie miasteczko, położone ni to na południu, ni to na tzw. Midweście. Pamiętam szok jaki przeżyłam, gdy wyszłam ze schłodzonego klimatyzacją lotniska. Od blisko doby przebywaliśmy w podróży, a więc w zamkniętych, klimatyzowanych pomieszczeniach. Aż tu nagle, wychodzimy .... do piekła. Pomimo tego, iż była prawie północ, sierpniowa lexingtońska noc powitała nas żarem i koszmarną wilgocią. Przez następnych siedem lat przyszło mi w niej żyć. Z czasem się przyzwyczaiłam, ale nigdy nie polubiłam. Cierpiałam, gdy w kwietniu włączało się klimatyzację, by wyłączyć ją mniej więcej w październiku. Jednak wtedy, upały były wyjątkowe, wilgoć też i nigdy nie zapomnę tego wrażenia wejścia do piekieł. Jak tu żyć? 
Print Friendly and PDF

August 18, 2020

Sałatka z awokado z czereśniami

Trzeba korzystać z uroków lata - zwłaszcza tych kulinarnych. W tym roku jak nigdy mam dużo wspaniałych czereśni. Może to dlatego, że byliśmy we wschodniej części naszego stanu, gdzie są sady akurat w czasie sezonu, a może dlatego, że nauczyłam się zamawiać bezpośrednio u farmerów. Tak czy siak, tyle czereśni, i to tak pysznych, już dawno nie jadłam. Stąd zaczęłam eksperymentować. A jak eksperymentowanie warzywne, to przede wszystkim z wykorzystaniem sprawdzonych przepisów wegańskich. Jak choćby te z Jadłonomii. Ta sałatka mnie zaskoczyła, bo awokado, choć znam nie od dzisiaj i wykorzystuję w najróżniejszy sposób, jakoś nie szło w mej wyobraźni w parze z czereśniami. Ale czemu nie spróbować. Sałatka wyszła niezła - bardzo sycąca, co oznacza, że raczej dobra jako osobny posiłek niż dodatek do obiadu i dań obiadowych. A więc - próbujemy!
Print Friendly and PDF

August 16, 2020

Gazpacho malinowe

Kolejna próba z gazpacho - po czereśniowym, malinowe, korzystając z tego, że są jeszcze dostępne dobre maliny. Oryginalny przepis zaczerpnęłam z mojego ulubionego źródła kuchni hiszpańskiej, ale przyznam, że nie do końca mi przypadło do gustu w tej wersji. Maliny wydają się być zbyt delikatne, by przykrywać je tak mocno smakiem innych dodatków, takich choćby cebula. Ta wersja aż prosiła się o drobne modyfikacje. Stąd też zmieniłam nieco proporcje składników i według mnie gazpacho nabrało delikatności i wyczuwalnego smaku malin.
Print Friendly and PDF

August 14, 2020

Gazpacho czereśniowe

Nie wiadomo co bardziej kusi - warzywa czy owoce. Owoce mamy w tym roku wyjątkowe. Zawsze mieliśmy pyszne, bo w naszym stanie są i sady brzoskwiniowe i nektarynkowe, i jabłkowe, gruszkowe, i czereśniowe. Jednak w tym roku kilka razy udało się kupić owoce prosto w sadach - czy to przy okazji krótkich wyjazdów, czy to u dostawcy farmera. Kupowane były na pudła i nic nie miało szansy się zmarnować - znikały momentalnie. Nie ma bowiem nic pyszniejszego niż jedzenie takich owoców, które nie były zrywane za wcześnie, wymęczyły się w transporcie. Od razu widać różnicę, choć - przyznam uczciwie - te kupowane w moim sklepie też są świetne. Mając takie owoce, zaszalałam i popróbowaliśmy kilku różnych odmian gazpacho. Dzisiaj czereśniowe. To gazpacho robi się najdłużej gdyż drylowanie czereśni może chwilę zająć. Ale przyznam, że od czasu kupienia takiej drylownicy, nie jest mi wcale straszne. 
Print Friendly and PDF

August 12, 2020

Coffee milk tea z bobą

W przeciwieństwie do moich dzieci nie przepadam za bobą. Zupełnie nie ruszają mnie azjatyckie napoje z glutowatymi kuleczkami. One jednak chętnie je piją. A że zrobiła się na nie moda, to miejsc, gdzie można je kupić wyrosło wokół nas jak grzybów po deszczu. Mamy jedno ulubione. W ramach wspierania biznesów w ciężkim okresie, kupowałyśmy tak swoje ulubione drinki - one z bobą, ja bez. Nie do końca to prawda z tym wspieraniem - a dokładniej to półprawda, bo nie wiem co bardziej wspierałyśmy - biznes czy swoje zachcianki i apetyt na te drinki. 😉 Jednym słowem powstały dwie pieczenie na jednym ogniu. A ponieważ nie jest to najtańsza zachcianka, postanowiłyśmy same się nauczyć jak robić takie napoje. W setkach przepisów jakie można znaleźć najbardziej interesowało nas wykonanie części mlecznej herbaty, która smakowała z lekka jak mocna bawarka. Efekt ostateczny przerósł nasze oczekiwania, gdyż jak okrzyknęły panny - udało się nam to idealnie. Nie pozostaje mi nić innego tylko zaakceptować ich opinię, bo sama nie pijam tego smakołyku. 😉 
To co trzeba pamiętać, to to, iż jest to zimny napój, a więc mleczna herbata musi być przygotowana z wyprzedzeniem co najmniej kilku godzin. Ja często robiłam większą porcję i przechowywałam w lodówce przez 2-3 dni. 

Print Friendly and PDF

August 10, 2020

Gazpacho raz jeszcze

Kiedy byliśmy w Hiszpanii, upały w Barcelonie przetrwałam w dużej mierze dzięki właśnie gazpacho. Nie było dnia, bym nie dożywiała się tą zupą. Była przepyszna - aromatyczna, chłodna, orzeźwiająca, a jednocześnie sycąca. Ale kiedy robiłam ją w domu, nie udawała mi się tak dobrze. Cały czas czegoś w niej brakowało. Niby była dobra, a jednak... Dopiero gdy trafiłam na przepis hiszpański, gazpacho wyszło tak, jak to w Hiszpanii. A może to kwestia pomidorów, które co prawda były małe i wzbudzały lekko mój niepokój z racji ilości skórki, ale za to przepyszne. 
Przy robieniu gazpacho nie należy się spieszyć. Pokrojone pomidory, paprykę i ogórka, należy posolić i zostawić nawet na dwie godziny, bo puściły sok. Warto też dodać zieloną paprykę, a nie czerwoną, gdyż daje ona inny smak. No i oczywiście ogórek, który nadaje gazpacho orzeźwiającą nutę. W niektórych przepisach można też zobaczyć i dodatek cebuli. Tej akurat mi nie potrzeba w gazpacho, ale odrobina czosnku jest potrzebna. No i dobrej jakości pozostałe składniki. Pestkami i skórką pomidorów nie należy się przejmować - dobre gazpacho o kremowej konsystencji musi być w czasie robienia przecedzone przez gęste sitko. 

Print Friendly and PDF

August 08, 2020

Doroczny grill i ogórki małosolne na sucho

Co roku bywaliśmy na grillu u przyjaciół. Mieliśmy nawet latami tradycję - Beata przynosiła mi przy jakiejś okazji - najczęściej w imieniny - kwiatki w wielkim szklanym wazonie w kształcie kielicha, a ja w nim przynosiłam do niej ukiszone na tę okazję ogórki. Aż do czasu gdy P. postanowił coś zrobić - nawet już nie pamiętam co - i wazon pękł. Od tej pory ogórki jeździły w innych naczyniach, a po wazonie-kielichu zostało wspomnienie na zdjęciach.  Na grillu zawsze musiała być jakaś kiełbaska, kukurydza, kurczak i najróżniejsze dodatki, które przynieśli goście. Często były więc sałatki wszelkiej maści; kiedyś pojawiły się przepyszne gołąbki wegetariańskie. W tym roku, z racji pandemii, grill był nieco mniejszy - bardzo kameralny i tylko dla dwóch rodzin. Ale ogórki do kiełbasek musiały być. Spróbowałam więc takich, jakich nigdy wcześniej nie jadłam. Zrobiłam ogórki małosolne na sucho, znane też jako ogórki rosyjskie. Podchodziłam do nich sceptycznie, ale w końcu zaryzykowałam zachęcona opiniami czytanymi w internecie. Ryzykowałam kilka ogórków. No i nie mogło być źle - przecież z samych dobrych składników nie mogły zmienić się w coś niejadalnego czy szkodliwego. Ogórki okazały się być trafione - pachnące i chrupiące. Jeśli oczekujemy idealnie takich jak tradycyjne małosolne, to możemy być lekko rozczarowani. Te są inne, choć nadal smaczne i warto ich skosztować, zwłaszcza, że pracy przy nich jest bardzo mało.
Print Friendly and PDF

August 04, 2020

#8 Podróże kulinarne - W krainie wina i owoców


Wybraliśmy się na krótkie wakacje - właściwie wyjazd wakacyjny w rejony Hood River w Oregonie. Wyjazd nieco zastępczy, bo plany pokrzyżowała nam pandemia. Korzystając jednak z tego, że nie możemy podróżować na dłuższych trasach, wybraliśmy się w miarę lokalnie, tam gdzie zwykle nam nie po drodze. 

Rejony Hood River są piękne. Wszędzie rozciągają się sady. I te z jabłkami, gruszkami, i te z brzoskwiniami, morelami, najprzeróżniejszymi śliwkami oraz nektarynkami. A wokół nich winnice - i po stronie Oregonu, i po stronie Waszyngtonu. Jak okiem sięgnąć ciągną się pola uprawne winogron - najróżniejszych gatunków. W niektórych miejscach wręcz opisane jakich. Kiedy byliśmy w tych okolicach, było zbyt wcześnie, żeby ich skosztować. Były jeszcze niedojrzałe. Ale widać było, że na urodzaj nikt tu nie może narzekać. A wszystko to u podnóży Mt. Hood widzianego niemal zewsząd i po obu stronach Columbia River. Chętni mogą więc popływać - czy to stateczkiem turystycznym po rzece, czy to na motorówkach czy razem z dziesiątkami turystów uprawiających sporty wodne wszelkiej maści. Można też wyskoczyć na szlaki w niedalekiej okolicy i zobaczyć przepiękne wodospady. Ale można też odpocząć od wszelkiego zgiełku i gonitwy i odwiedzić okoliczne winnice, w których można popróbować lokalnych win. Gratka dla koneserów, a i dla niepijących, bo w takich winnicach-winiarniach jest niesamowita atmosfera. 
Print Friendly and PDF