Nie będę kryć, że pomysł "graficzny" nie jest mój, ale oryginał stał się jedynie inspiracją do lekkiego, pysznego deseru. W naszym domu zrobił furorę - i pod względem smaku, i pod względem wyglądu. Zwłaszcza pokrojony idealnie imitował wygląd goudy holenderskiej, którą dość często można znaleźć w naszej lodówce. Myszki - choć nie jestem wielbicielką tych gryzoni - sprawiają, że ten prosty deser zaczyna zachwycać wszystkich - dużych i małych. 😉 Wszystkie dzieci rodzinne i znajome, które próbowały ten deser, bardzo się nim zachwycały. Jest to więc świetna propozycja na deser na Dzień Dziecka, celebrację zakończenia roku szkolnego czy inne dziecięce okazje. Jest to też jeden z deserów, które łatwo przygotować z początkującymi gotowanie/pomaganie w gotowaniu dziećmi.