Od jakiegoś czasu zupa dyniowa pojawia się u nas na stole. Typowo jesienna, mimo iż dynię można kupić niemal cały rok. Ale smakuje tylko jesienią. Najbardziej kojarzy mi się z Halloween i Świętem Dziękczynienia. I niewątpliwie jest z nimi powiązana, gdyż przy wycinaniu dyń na dekorację "produkujemy" sporą ilość miąższu dyniowego, zaś zupę jemy typowo w czasie obiadu w dniu Świeta Dziękczynienia. Ta zupa jednak nie została zrobiona z dyni halloweenowej, a z dyni piżmowej, czyli butternut squash i kwaśnych jabłek. Jest chyba najlepszą jaką jadałam - lekka i delikatnie słodkawa, ale z nutką kwasku z jabłek. Naprawdę warta jest spróbowania.
450 g miąższu dyni
1 por - tylko jasne części
1 cebula
2 jabłka Granny Smith lub inne równie kwaśne
2 marchewki (ok. 220 g)
2 łyżki masła
wywar z kurczaka lub jarzynowy lub woda
sól
pieprz
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
Cebulę pokroić w kostkę i zeszklić na maśle. Dodać pokrojonego drobno pora i poddusić przez ok. 5 minut w razie potrzeby podlewając wodą lub wywarem. Jabłka, dynię i marchewkę obrać i pokroić, a następnie dodać do duszącej się cebuli i pora. Zalać wywarem, doprowadzić do wrzenia, po czym gotować do miękkości. Przy pomocy blendera zmiksować zupe na krem. Doprawić przyprawami. Podawać z grzankami lub groszkiem ptysiowym. Można również podawać posypaną drobno pokrojonymy prażonymi orzechami lub z kleksem śmietany.