Nie ma to jak wyjąć w środku zimy owoce, które zamroziło się latem i wypić smoothie czy bellini z brzoskwiniami albo zjeść ciasto ze śliwkami. Dlatego, o ile tylko się da zamrażam owoce - truskawki, śliwki (węgierki lub Presidents), morele, brzoskwinie, nektarynki. Mrożąc brzoskwinie lubię mieszać ich gatunki. Kiedyś nie zdawałam sobie jak bardzo brzoskwinie różnią się między sobą - poczynając od smaku, poprzez kolory, aż do kształtu. Zdarza mi się też zamrażać banany - gdy widzę, że nikt ich nie chce nagle jeść, wrzucam obrane do zamrażalnika. Po jakimś czasie znajdą zastosowanie w smoothie czy chlebku bananowym. Często też zamrażam pomidory - by nie zmarnować takich, które już zmiękły i nie bardzo smakują na kanapkach czy w sałatce, ale nadal nadają się do zup czy sosów. A zupa pomidorowa, nawet z małym dodatkiem przecieru ze świeżych pomidorów, smakuje zupełnie inaczej. No i oczywiście zamrażam kurki i koperek.
Zdarzało mi się, że z takich mrożonych owoców zimą robiłam małą porcję dżemu, albo frużelinę lub sos do ciast. Słowem jest dużo powodów by zadać sobie trochę trudu wtedy kiedy sezon na owoce jest w pełni.
Owoce trzeba umyć i wypestkować lub pozbawić ogonków. Można pokroić na kawałki. Dobrze też od razu zadecydować do czego będziemy używać poszczególnych porcji. Np. jeśli będą to śliwki na kruszonkę, można je po prostu jak leci wrzucić do torebki; jeśli natomiast chcemy mieć śliwki na ciasto, warto je zamrozić warstwami, tak by łatwo je było ułożyć pojedynczo na cieście.
No comments:
Post a Comment