November 29, 2015

Indyk nadziewany

Kolejne Święto Dziękczynienia. I kolejny indyk pieczony na obiad. A do niego sos żurawinowy z przepisu mamy Lindy. I kolejny uśmiech na wspomnienie poprzednich indyków, a szczególnie tego pierwszego z mozolnie wyciąganymi ścięgnami. Co rusz na polskich stronach z przepisami znajduję tę niczym nieuzasadnioną poradę i za każdym razem myślę o pieczonych przeze mnie indykach - zawsze miękkich mimo pozostawionych w nich tych strasznych ścięgnach. W tym roku znowu pokusiłam się na zrobienie nadzienia do indyka. I choć było najlepsze jakie kiedykolwiek zrobiłam, to mam świadomość, że nigdy jednak nie dorównam Jurkowi K., który lata temu, jeszcze w Lexington, KY zrobił do indyka absolutnie najwspanialsze nadzienie jakie kiedykolwiek jadłam. Niestety Jurek zabrał ze sobą tajemnicę, a ja zawsze wspomniam indyka w jego wykonaniu - nadzianego 4 nogami, jak to koreślił, "by nie było pustych przebiegów" i z nadzieniem upieczonym obok, gdy uświadomił sobie, że w indyku już nie było miejsca. :) Dawne to dzieje. 


Print Friendly and PDF

November 27, 2015

Tort mus czekoladowy

Zwykle na weselach nie lubię jeść tortów, gdyż są ciężkie i pełne tłustego kremu. Zdarzyło mi się jednak być na weselu, gdzie podany tort wzbudził mój zachwyt - było to warstwowy tort czekoladowy. Był leciutki, smakowity i nie za słodki. Taki tort jadło się po prostu  z przyjemnością i wręcz szukało dokładki! Nie wiem czy był on zrobiony jak ten torcik, ale niewątpliwie  go przypominał i to bardzo. 
Samo wykonanie tego tortu nie jest trudne, choć wymaga nieco czasu i cierpliwości. Warto zrobić go z jednodniowym wyprzedzeniem, by dobrze schłodził się, co niewątpliwie podnosi jego walory smakowe. 


Print Friendly and PDF

November 25, 2015

Bułeczki z nadzieniem z bigosu

Co zrobić gdy została nam resztka bigosu, która jest zbyt mała, by użyć jej na posiłek lub gdy okazało się, że w zamrażalniku znalazł się pojemniczek z bigosem zamrożonym jakiś czas wcześniej? Bułeczki z nadzieniem z bigosu. Są świetną propozycją na lunch czy nawet obiad. A jeśli dodamy do nich barszcz - nawet taki gotowy z kartonu - to już mamy smakowite i sycące danie na chłodny zimowy dzień. A przy tym proste w wykonaniu. 



Print Friendly and PDF

November 19, 2015

Sałatka z sosem ceasar

Nie pierwszy to raz polecam sałatkę typu Ceasar, robioną z rzymskiej sałaty. Jednak ta różni się od innych, przede wszystkim sosem jakiego użyłam - nie kupny, a samodzielnie zrobiony. Różni się nieco w smaku od gotowych, ale jest tak pyszny, że ciężko się opanować przed podjadaniem. W kombinacji z sałatą, jabłkiem i orzechami nie ma sobie równych. 



Print Friendly and PDF

November 18, 2015

Szpinak duszony

Zmora lat przedszkolnych - szpinak!  Już sam jego widok zniechęcał, a cóż dopiero powiedzieć o smaku. Ale z czasem się okazało, że i szpinak może być w porządku, pod warunkiem, że się go dobrze doprawi. Od dawna nie jadłam takiego szpinaku - porzuciłam go na rzecz surowego, podawanego w mieszankach sałatkowych. Artykuł i przepis w New York Timesie sprawił, że wygrzebałam z lamusa przepis. 
Print Friendly and PDF

November 15, 2015

Zygmuntówka

Dowiedziałam się, że swego czasu, z jakiegoś powodu rozpisano konkurs na ciastko Warszawy. Wygrała zygmuntówka - krucha migdałowa babeczka z musem czekoladowym, żurawinową konfiturą, bitą śmietaną i bezą. Oczywiście, gdy tylko nadarzyła się okazja, spróbowałam tego przysmaku. I choć smakował mi, to dla mnie nadal ciastkiem Warszawy pozostała wuzetka. Nie przeszkodziło mi to jednak przygotować zygmuntówek na obiad ze znajomymi z Warszawy, którzy, podobnie jak i ja jeszcze niedawno, nie mieli pojęcia o takim ciastku. Nutella, którą wszyscy uwielbiamy nadała babeczkom czekoladowo-orzechowego smaku; dżem z czarnej porzeczki, kwintesencja polskich smaków deserowych, zbalansował kwaskowatością smak słodkiej nutelli, śmietany i bezy.  Oczywiście cukiernicy uznają moją wersję za profanację oryginału, ale.... Nam ta zygmuntówka smakowała i to się przecież liczy najbardziej. 
Print Friendly and PDF

November 13, 2015

Brukselka pieczona z łososiem w parmezanowej panierce

Łosoś w różnej postaci zdecydowanie króluje na naszym stole. Najbardziej jednak smakuje nam pieczony. Dlatego, ten przepis wzbudził moje zainteresowanie, gdyż oznaczało to pewną odmianę w sposobie przygotowania łososia. Do tego brukselka, pieczona na tym samym naczyniu. Całość można przygotować z lekkim wyprzedzeniem, dzięki czemu nawet w zaganiane dni mimo wszystko pojawia się szansa zjedzenia normalnego obiadu. 

Print Friendly and PDF

November 11, 2015

Rogale świętomarcińskie

Tradycja wypieku rogali świętomarcińskich, wypiekanych z ciasta półfrancuskiego nadzianego białym makiem z bakaliami, sięga 1860 roku. Powstaniu rogala towarzyszyły legendy. Jedna z nich głosi, iż dawno temu wyśnił go jeden z poznańskich piekarzy, który ujrzał we śnie świętego Marcina jadącego na koniu. Podniósł zgubioną przez jego konia podkowę i postanowił, że będzie piekł ciasto w takim kształcie. Inna legenda mówi, że w listopadzie 1891 roku, gdy zbliżał się dzień świętego Marcina proboszcz parafii św. Marcina, ks. Jan Lewicki zaapelował do wiernych, aby - wzorem patrona - zrobili coś dla biednych. Józef Melzer, jeden z poznańskich cukierników, odpowiadając na apel proboszcza, upiekł trzy blachy rogali i przyniósł pod kościół. W następnych latach dołączyli do niego inni, aby każdy mógł w ten dzień najeść się do syta. Bogatsi poznaniacy kupowali smakołyk, a biedni otrzymywali go za darmo. I tak powstała tradycja poznańska. W 1901 zwyczaj pieczenia rogali przejęło Stowarzyszenie Cukierników. Na przekór wszelkim trudnościom i zawieruchom historyczno-politycznym poznańska tradycja wypiekania rogali świętomarcińskich na dzień 11 listopada przetrwała do dziś. Obecnie na a początku listopada cukiernicy poznańscy wypiekają tony rogali świętomarcińskich. W ciągu roku cukiernie sprzedają ich ponad 2,5 miliona sztuk. Tradycyjnie jeden rogal powinien ważyć od 150 do 250 gramów i może mieć nawet 1212,50 kcal (przy wadze 250 g). By spalić takiego rogala trzeba biegać przez trzy godziny lub pływać przez pół dnia! Warto jednak skusić się przynajmniej na jednego rogala w ten jeden dzień w roku.

Od 2008 roku rogale świętomarcińskie są europejskim produktem regionalnym, chronionym geograficznie, a jego nazwa jak i receptura są zastrzeżone. Oznacza to, że rogale świętomarcińskie być wypiekane i sprzedawane tylko w Poznaniu. I to tłumaczy dlaczego w internecie znaleźć można wiele "oryginalnych przepisów" różniących się między sobą pewnymi szczegółami. Rogal świętomarciński posiada nawet swoje muzeum, które otwarto w kwietniu 2014 w kamienicy przy Starym Rynku 41, naprzeciwko Ratusza (wejście od Klasztornej). W Rogalowym Muzeum Poznania zwiedzający mogą podczas pokazu poznać sposób produkcji rogala według oryginalnej receptury. We wnętrzach zabytkowej kamienicy z widokiem na słynne poznańskie koziołki mogą również wziąć udział w lekcji gwary poznańskiej. 

Tyle historii i ciekawostek wyczytanych tu i ówdzie. Rogale postanowiłam zrobić, mimo iż z lekka przerażała mnie perspektywa robienia ciasta listkowego. Ale, raz można! Udało się też zdobyć biały mak. Samo ciasto nie jest tak straszne do zrobienia, tyle że czasochłonne. A mak - jak to mak na tort czy makowiec. Mój przepis jest kombinacja iluś przepisów, bo nie mogłam się zdecydować, który lepszy. Efekt - naprawdę wart i pracy w nie włożonej, i grzechu obżarstwa. No i tych godzin ćwiczeń, by spalić nadmiar kalorii. ;)


Print Friendly and PDF

November 09, 2015

Pierniki szykować czas

Mimo iż dopiero początek listopada, zrobiło się już świątecznie. W sklepach kuszą już bożonarodzeniowe produkty i dekoracje. W domu słychać jak dzieci ćwiczą granie kolęd. To znak, że czas biegnie nieubłaganie i znowu nadeszła pora szykowania pierników! A zwłaszcza tego długo dojrzewającego, gdyż powinien on leżakować co najmniej 4-6 tygodni, by potem zachwycać wszystkich swoim niesamowitym smakiem. W tym roku mam pewne plany jeśli chodzi o wykorzystanie tego ciasta. Co jednak z tego wyjdzie, to się okaże w grudniu, gdy ciasto dojrzeje, a ja zacznę działać świątecznie. Póki co - robimy ciasto! Print Friendly and PDF

November 07, 2015

Krupnik na sercach

Zrobiło się mokro i zimno. Typowa jesień w okolicy Seattle. Nic dziwnego, że sycący i rozgrzewający krupnik ostatnio jest jedną z popularniejszych zup w naszym domu.Tym razem w wersji z sercami drobiowymi. Jak łatwo się domyśleć, dodatek podrobów sprawia, że ma nieco inny smak, co nie każdemu może odpowiadać. 


Print Friendly and PDF

November 04, 2015

Zawijaski, czyli zrazy wołowe zawijane

Zawijaski. Dokładnie tak mówiła Babcia Regina. I oczywiście ona robiła zawijaski - najpyszniejsze. Jej zawijaski zawsze były szyte białą nitką, którą potem wyjmowało się jednym pociagnięciem. I nie kto inny, tylko właśnie Babcia mnie nauczyła je robić. Babcia nie dawała ogórka kiszonego do środka i ja też nie daję. Ale za to, wzorem Babci, daję pieczarki, cebulkę i plasterek boczku. Do zawijasków musi być sos - dużo sosu; najlepiej delikatnie grzybowego, choć naturalny też jest dobry. I kopytka, albo kluski z dziurką. Chociaż i najzwyklejsze kartofle doskonale pasują. No i oczywiście może być  kaszą gryczaną. Na Śląsku, gdzie są tak bardzo popularne podaje się je z ciepłą modrą kapustą, odpowiednio doprawioną. U mnie z tym na co akurat mamy ochotę - marchewką z groszkiem lub jakąś sałatką. Albo i ze zwykłą grillowaną papryką w oliwie

Choć z robieniem zawijasków jest trochę zabawy, co spowalnia czas ich wykonania, to jednak warto czasem się pokusić i je przygotować. 
Print Friendly and PDF

November 03, 2015

Ciasto bananowe z daktylami

I znowu zostały banany. I znowu powstał dylemat co z nimi zrobić, bo jedynie muszki Drosophila melanogaster wykazywały nimi żywe zainteresowanie. Tymczasem dość przypadkowo znalazłam przepis na ciasto bananowe z daktylami. Pomijając fakt, że w oryginale było pieczone z samorosnącej mąki (self-rising flour), której nie używam, przepis ten wydał się godny wypróbowania. Na tzw. oko dodałam proszek i sodę. Zmniejszyłam też ilość cukru - dojrzałe, a więc bardzo słodkie banany, miód i daktyle, też słodkie, sprawiają, że nie trzeba dawać zbyt dużo cukru. Wyszło bardzo dobrze, a jeszcze przed posmarowaniem miodem jego zapach sprawiał, że ciężko się było mu oprzeć. I choć nie wyglądało jak na obrazku z przepisu, zupełnie nas to nie zraziło - najważniejsze, że smakowało dobrze. 
Print Friendly and PDF

November 02, 2015

Wietnamska zupa phở na bazie kurczaka

Choć nie jestem wielką wielbicielką phở, to uważam, że jest ona idealna na takie właśnie jesienne dni - mokre i chłodne. Nic tak dobrze nie rozgrzeje jak gorąca zupa, a ta jest super prosta w zrobieniu, choć nieco czasochłonna, gdyż gotuje się ją dość długo. Jednak warto, zwłaszcza jeśli azjatyckie smaki nam leżą.

Zaletą phở jest również to, że praktycznie starcza za obiad, a już na pewno za lunch, gdyż podawana jest z ryżowym makaronem, kiełkami, mięsem i całą masą innych dodatków. Kto zje miskę phở, ten nie ma szansy być głodny, zwłaszcza, że już sam rosół jest bardzo esencjonalny.

Print Friendly and PDF

November 01, 2015

Wołowina à la Gong Bao

Zaczęło się od zdjęcia w gazecie, które zachęcało do spróbowania kurczaka Gong Bao. Choć bywam w chińskich restauracjach dość regularnie, nigdy wcześniej nie spotkałam się z tą potrawą. Dalsza lektura i poszukiwania pokazały, że to praktycznie to samo, co dobrze nam znany kurczak Kung Pao. A potem w sklepie pod rękę weszła mi porcja wołowiny. Ale potem coś chyba poszło nie do końca jak miało i zrobił się gęsty sos. Jak się okazało, łyżeczki podmieniły się na łyżki i stąd taka konsystencja sosu. Jednak efekt końcowy nie był zły, a sos zyskał uznanie nawet wśród obeznanych z chińskimi potrawami biesiadników.  I tak to powstała wołowina  à la Kung Pao - no cóż na tę prawdziwą Kung Pao trzeba będzie poczekać do następnej okazji. 😊
Print Friendly and PDF